W ostatnich dniach zdecydowanie na pierwszych szpaltach światowych dzienników królowały finały tenisowego US Open. Pierwszym powodem była młoda Brytyjka Emma Raducanu, która w ubiegłą sobotę zakończyła niesamowitą podróż, finałowym zwycięstwem na nowojorskich kortach. 18-letnia tenisistka pokonała w finale US Open 2021, równie wielką sensację tegorocznej imprezy, 19-letnią Kanadyjkę, Leylah Fernandez 6:4, 6:3.

Ostatni raz nastolatki zmierzyły się w finale wielkoszlemowej imprezy 22 lata temu. W 1999 roku wtedy 17-letnia Serena Williams pokonała w US Open 6:3, 7:6(4) 18-letnią Martinę Hingis i zdobyła pierwszy ze swoich 23 najważniejszych tytułów. Różnica jest jednak kolosalna, bo w 1999 roku Williams znajdowała się już na szóstym miejscu, a Hingis była liderką światowego rankingu. Finalistki tegorocznego US Open Emma Raducanu i Leylah Fernandez, notowane były odpowiednio na  150. i 73. miejscu światowego rankingu i w turniejowej drabince nie zostały rozstawione, więc w drodze do finału w pokonanym polu pozostawiły wiele faworytek i wcześniejszych tryumfatorek tego turnieju.

Emma Raducanu to też pierwsza Brytyjka od 44 lat, która wygrała wielkoszlemowy turniej, nie można się więc dziwić, że zachwyty i gratulacje posypały się na tylko ze strony gwiazd tenisa i sportowych osobistości. Historyczny wyczyn został doceniony nawet przez brytyjski dwór królewski, a sama monarchini, Elżbieta II, pogratulowała Raducanu wielkiego triumfu. „Przesyłam ci moje gratulacje z okazji twojego sukcesu. To niezwykłe osiągnięcie w tak młodym wieku i jest świadectwem twojej ciężkiej pracy i poświęcenia” – napisała w liście gratulacyjnym angielska królowa.

W przeciwieństwie do finału kobiet, w męskim gronie do pojedynku o zwycięstwo na nowojorskich kortach dotarła jedynka i dwójka tegorocznych światowych rankingów, czyli Novak Djokovic i Danił Miedwiediew. I gdy wszyscy spodziewali się 21. wielkoszlemowego triumfu Serba, po bardzo dobrym meczu, puchar w górę podniósł 25-letni Moskwiczanin. Danił Miedwiediew jest pierwszym Rosjaninem, który wygrał turniej Wielkiego Szlema w grze pojedynczej mężczyzn od czasu triumfu Marata Safina w Australian Open 2005.

W tym roku, gdy wielu czołowych tenisistów pauzowało, lub wycofywało się z największych turniejów, Djokovic miał niebywałą okazję, by zostać trzecim w historii tenisa zdobywcą Klasycznego Wielkiego Szlema i dodatkowo zostać najbardziej utytułowanym tenisistą wszech czasów. Wywalczenie 21. wielkoszlemowego tytuł i samodzielne objęcie prowadzenie w klasyfikacji wszech czasów, jest z przyszłym sezonie zupełnie realne, zwłaszcza gdy Roger Federer i Rafael Nadal borykają się z problemami zdrowotnymi, ale patrząc na całą plejadę młodych zawodników, którzy głodni są wielkoszlemowych zwycięstw, wygranie wszystkich 4 największych turniejów tenisowych w ciągu jednego kalendarzowego roku, będzie dla Serba coraz cięższym zadaniem.

Australijscy singliści nie błyszczeli w Nowym Yorku, za to deblowe zwycięstwo Sam Stosur w parze z Chinką Zhang Shuai bardzo cieszy i jest nie tylko powrotem na szczyt, ale i dodatkową motywacją w kontynuowaniu kariery deblowej 37-letniej już Sam Stosur.

A jak Polacy spisali się tym razem? Przeciętnie… Dobrze wypadła Iga Świątek, która odpadła dopiero w 4 rundzie, po bardzo dobrym i zaciętym 3 setowym meczu ze Szwajcarką, Belindą Bencic, złotą medalistką Igrzysk Olimpijskich w Tokio 2020. Niestety w pierwszej rundzie odpadli już Magda Linette, Kamil Majchrzak i nasz deblista Łukasz Kubot, a w drugiej Hubert Hurkacz, co jest jednak małym rozczarowaniem. Do końca sezonu zostało jeszcze kilka turniejów, ale dobrze spisująca się w tym roku Iga Świątek ma raczej zagwarantowane miejsce wśród 8 najlepszych zawodniczek sezonu, które zmierzą się w tym roku w chińskim Shenzhen.

Na zakończenie smutna kartka z kalendarza, gdy tenisiści walczyli w finałach Us Open, piłkarze kopali futbolówkę na stadionach świata, a siatkarze walczyli i walczą w mistrzostwach Europy (o czym będzie następnym razem), bez większego echa przeszła 80 rocznica śmierci Heleny Marusarzówny. 12 września 1941 r. została rozstrzelana przez Gestapo w Pogórskiej Woli koło Tarnowa, Helena Marusarzówna, młodsza siostra „króla nart” i legendarnego tatrzańskiego kuriera, Stanisława Marusarza.

Helena urodziła się w roku, w którym Polska odzyskała niepodległość, w góralskiej chałupie Marusarzów, którą do dziś można oglądać przy Drodze do Daniela w Zakopanem. Było to świetne miejsce dla rozwijania talentów narciarskich. Helena miała trzy siostry: Bronisławę, Marię i Zofię, oraz dwóch braci: Jana i Stanisława.

Pierwsze narty skonstruował dla niej Stanisław. Rodzeństwo na zakopiańskich Lipkach i Wierszykach rozwijało swój talent, łącząc sportową pasję z obowiązkami szkolnymi i pracą w domu. Już w wieku paru lat Helenka startowała w zawodach zainicjowanych przez Kornela Makuszyńskiego (obecne Zawody Koziołka Matołka). Kilkukrotnie triumfowała, a w nagrodę otrzymywała książki z autografem pisarza. Pierwszy ogólnopolski sukces osiągnęła w 1935 r. podczas XVI Mistrzostw Polski w Zakopanem: zdobyła wicemistrzostwo w kombinacji alpejskiej. W slalomie i biegu zjazdowym była trzecia. Rok później Marusarzówna była już mistrzynią, a startowała do roku 1939, kiedy w marcu odniosła największy sukces tamtego sezonu – drugie miejsce na zawodach w niemieckim Feldbergu, gdzie na terenie rywalki ustąpiła w slalomie jedynie wielokrotnej mistrzyni świata, Niemce Christl Cranz. Miała wówczas możliwość poznać smak wielkich zawodów.

Wybuchła wojna. Helena, podobnie jak jej góralska brać, walczyła w ruchu oporu. Jak? Od dziecka znała Tatry jak niemal swoją gazdówkę. Potrafiła poruszać się po nich szybko i sprawnie, latem, zimą, we dnie i w nocy. Znalazła się w gronie kurierów tatrzańskich, którzy przenosili tajne dokumenty oraz przeprowadzali ludzi na Słowację i dalej, na Węgry. W marcu 1940 roku na Słowacji zatrzymała ją żandarmeria słowacka i przekazała Helenę w ręce gestapo. W tym samym czasie „wpadł” również jej brat, jednak wkrótce udało mu się uciec. Marusarzówna przeszła brutalne wielomiesięczne śledztwo. Przesłuchiwali ją gestapowcy w Muszynie, Zakopanem, Krakowie i Tarnowie, próbując wykryć jej powiązania organizacyjne. Nie wydała nikogo, jednak znalezione przy niej dokumenty spowodowały, że Niemcy zachowywali ją przy życiu jako potencjalnego świadka w śledztwie. W celi śmierci spędziła cały rok. Marusarzówna została rozstrzelana w Woli Pogórskiej niedaleko Tarnowa, gdzie trzymano ją w ostatnim z więzień, miała wtedy 23 lata. Po wojnie jej szczątki ekshumowano i uroczyście pochowano 27 listopada 1958 na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem.

Gdy będziesz na Kasprowym Wierchu, wstąp do restauracji na szczycie. Nie musisz nic kupować. Z pewnością twój wzrok przykuje długi rząd fotografii na ścianach. Kilkadziesiąt portretów – głównie mężczyzn. Wśród nich piękna, delikatna kobieca twarz otoczona warkoczami. Chwała Bohaterom.

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 18.09.2021 roku:

 

Mój blog: w drodze na Alderaan
Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

 

 

Zdjęcie główne: Nagrobek Heleny Marusarzówny na Cmentarzu Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem (fot. Wikipedia – CC BY-SA 3.0)