Biblijny Samson odznaczał się wielką siłą fizyczną daną mu, by walczył w obronie Izraela przed Filistynami. Jest to dar niebezpieczny, jeśli człowiek nie dorośnie doń intelektualnie i etycznie. Łatwo bowiem zmienia się w pokusę używania go nie dla dobra wspólnego lecz dla prywatnej korzyści. Samson uległ tej pokusie. Posiadaną mocą i władzą posłużył się jako narzędziem osobistej zemsty oraz środkiem zaspokojenia najniższych instynktów zmysłowych. I był przy tym bezgranicznie naiwny, tracąc coraz bardziej kontakt z rzeczywistością i rozeznanie sytuacji, które stwarzał pewnością siebie i ślepą wiarą, że z każdej najbardziej nawet niebezpiecznej wyprowadzi go pięść umiejętnie używana.
Takimi Samsonami wypełniony jest wiek dwudziesty. Są to postacie historyczne jak również systemy rządzenia uprawiające kult przymusu moralnego i fizycznego w kierowaniu zniewolonymi masami. Sądzą, że przed ich potęgą ludzie powinni odczuwać przede wszystkim strach i równocześnie wdzięczność za otrzymywane okruchy wolności i chleba. Jest to ściśle kontrolowany przydział wolności oraz chleb rzucany gestem łaski.
Dla siebie nowocześni Samsonowie rezerwują wszelkie przywileje. Wolność czynienia, co im się podoba, ponieważ uważając się za jedynych prawodawców, nie czują się związani żadnymi prawami pochodzącymi z innych źródeł. Gdy Izrael zażądał od Samuela, żeby ustanowił nad narodem króla, jak to jest u innych narodów — a wiemy, jacy to byli władcy — Samuel odpowiedział: „Oto jest prawo króla mającego nad wami panować: Synów waszych będzie brał on do swego rydwanu i swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich tysiącznikami, pięćdziesiątnikami, robotnikami na roli swojej i żniwiarzami. Przygotowywać też będą broń wojenną i zaprzęgi do rydwanów. Córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz na kucharki i pie- karki. Zabierze również wasze najlepsze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom. Zasiewy wasze i winobranie obciąży dziesięciną i odda ją swoim sługom. Weźmie wam również waszych niewolników, niewolnice, waszych najlepszych młodzieńców i osły wasze i zatrudni pracą dla siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie jego sługami. Będziecie sami narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Jahwe was wtedy nie wysłucha“.
Była to wizja korupcji władzy, zwłaszcza władzy absolutnej, nie liczącej się z prawami osoby ludzkiej. Księgi historyczne Biblii są wiernym zapisem procesów marnowania się człowieka, który wyniesiony na najwyższe stanowiska w społeczeństwie sądził, że wszystko mu wolno. Autor „Księgi Mądrości” przestrzega władców przed niebezpieczeństwem tkwiącym w takiej postawie: „Słuchajcie więc, królowie, i zrozumiejcie, nauczcie się sędziowie ziemskich rubieży! Nakłońcie ucha, wy, co nad wieloma panujecie i chlubicie się mnogością narodów, bo od Pana otrzymaliście władzę i od Najwyższego panowanie. On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi. Będąc bowiem sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie aniście prawa nie przestrzegali, aniście poszli za wolą Boga, przeto groźnie i rychło natrze On na was, będzie bowiem sąd surowy nad panującymi. Najmniejszy znajdzie litościwe przebaczenie, ale mocnych czeka mocna kara”.
Samsonowie dwudziestego wieku Biblii nie czytają. A nawet gdyby znali historię Samsona, nie wyciągnęliby z niej dla siebie logicznych wniosków. Łudzą bowiem siebie i innych, że oni pierwsi swymi rządami stworzą raj na ziemi. Do utopijnej wizji tego raju prowadzą podwładnych stosując zasadę Bielińskiego, rewolucjonisty rosyjskiego z pierwszej połowy ubiegłego wieku: „Ludzie są tak nierozumni, że do szczęścia zmuszać ich trzeba siłą”. Zmuszać czyli łamać ich wolną wolę, odbierać im świadomość, że są panami swego losu i mają obowiązek sami wybierać w poczuciu odpowiedzialności drogę życia. Władcy „uszczęśliwiający” gwałtem ludzkość pozostawiają po sobie zawsze ruiny. Najpierw ruiny własnego człowieczeństwa, zaprzepaszczonych zdolności i dynamizmu działania. Czynią też ze społeczności, którą rządzą, pole ruin moralnych, kulturalnych i gospodarczych. Tylko bardzo silne jednostki potrafią się oprzeć niszczycielskiej mocy złych władców i tworzonej przez nich atmosferze bezprawia.
Sprawdza się to w państwach, gdzie partie komunistyczne uzurpowały sobie prawo decydowania o życiu i śmierci, wolności i zniewolenia, dobrobycie i nędzy osoby ludzkiej. Kończy się to zwykle wyborem drugiej części wymienionych wyżej alternatyw. Dyktatorskie rządy jednostki lub systemu prędzej czy później giną w ruinach stworzonej przez siebie rzeczywistości, ale przez to cierpią ludzie niewinni, którzy znaleźli się w kręgu ich istnienia i działania. Psalmista chwali pielgrzymów idących do Jeruzalem, że „przechodząc przez bezwodną dolinę w ogród ją zamieniają”. Jerozolima w jego myśli była bowiem symbolem prawdy, dobra i ładu, do których dążący człowiek uładza i ubogaca czas swojego pielgrzymowania. Władcy raczej rzadko wstępują na drogę oświetloną takimi ideałami i dlatego ich przejście przez „ogrody” kultury duchowej i materialnej pozostawia po sobie pustynię oraz ruiny wszelkich wartości. Takim był pierwszy król Izraela, Saul, skłócony z prawem Bożym i zazdrosny o swoją władzę do tego stopnia, że Dawida, najdzielniejszego wodza odsunął od służby królestwu nastając na jego życie. Sprowadził przez to nieszczęście na państwo i na własną rodzinę.
Przywódcy komunistyczni, upojeni władzą oraz możliwością czerpania z niej osobistych korzyści, nie są na tyle inteligentni, żeby w gmachu budowanym z gwałtów, kłamstw i pogardy dla osoby ludzkiej dostrzec pęknięcia zapowiadające ich własną katastrofę. Dlatego upadek ich nie ma cech tragicznych. Przysługują one jedynie wielkościom, a nie małego formatu namiestnikom sprawującym władzę z łaski wroga narodu polskiego. Mniejsi są nawet od Samsona, który razem z nieprzyjaciółmi zginął w ruinach.