Historia wierszem pisana

Co ty masz w sobie?

Co ty masz w sobie takiego kochana,
kiedy ginęłaś w anarchii powodzi,
błagali stwórcę kornie, na kolanach,
byś jak łza czysta mogła wstać i chodzić?
 
Co ty masz w sobie takiego najdroższa,
nawet mróz srogi miłości nie skruszył,
żadna ofiara nie była zbyt wzniosła,
by przynieść radość zalęknionej duszy?
 
Co ty masz w sobie takiego jedyna,
kiedy ze wschodu buran zimny wieje,
krwawym całunem piersi otuliłaś,
przynosząc nową zachwytu nadzieję?
 
Co ty masz w sobie takiego o luba,
że dla tak wielu jesteś pięknym śnieniem,
zginąć dla ciebie to największa chluba,
czym ich urzekasz, ja naprawdę nie wiem?

Co ty masz w sobie takiego o piękna,
chociaż nierówno odmierzasz na szali,
tych, którym milsze judaszowe srebra,
z tymi co z bólu gotowi się spalić.

Bogumił Liszewski

 

Generał Edmund Taczanowski

Niewielka wioska Sędziejowice, leżąca w województwie łódzkim może poszczycić się tym, że w jej okolicach gen. Edmund Taczanowski stoczył zwycięską bitwę z doborową sotnią kozacką, przy minimalnych stratach własnych. Wydarzenie to upamiętnia znajdujący się na skwerze w centrum miejscowości pomnik w kształcie pękniętego serca. Dodatkowo na cmentarzu znajduje się skromny grób czterech powstańców, którzy zginęli w trakcie tej potyczki. Jak wynika z treści epitafium, należeli oni do brygady kawalerii dowodzonej przez gen. Edmunda Taczanowskiego, która stoczyła w tym miejscu zwycięską potyczkę z wrogiem. Obok grobu stoi dąb nazwany jego imieniem oraz granitowa płyta upamiętniająca dowódcę oddziału.

Kiedy w styczniu 1863 roku w Królestwie Polskim wybuchło powstanie generał długo wahał się, zanim podjął decyzję o objęciu dowództwa nad oddziałem, który mu przydzielono. Uległ dopiero za namową żony i bliskiego przyjaciela Władysława Niegolewskiego. Bardzo trzeźwo oceniał możliwości militarne wojsk powstańczych i nie widział szans na sukces. Uważał, że powstanie bez zewnętrznej pomocy upadnie. Samą walkę uznał za widomy znak sprzeciwu narodu polskiego, który miał być mocnym argumentem dla mocarstw zachodnich za militarną interwencją w Królestwie Polskim. Uważał też, że tylko silny, duży, dobrze wyposażony oddział może zniwelować dominację Rosjan w terenie.

Taczanowski był postacią nieco anachroniczną i kontrowersyjną. Ze względu na apodyktyczny charakter, nieustępliwość, żelazną konsekwencję i wytrwałość w dążeniu do celu często oceniany był bardzo krytycznie, z tego też względu miał mało przyjaciół, a wielu wrogów.

Urodził się 23 listopada 1822 roku w Wieczynie koło Pleszewa, w zamożnej wielkopolskiej, wielodzietnej rodzinie ziemiańskiej. Dzieciństwo spędził w rodzinnym majątku w Choryni koło Kościana. Początkowo kształcił się pod opieką domowego nauczyciela. Przebywający w Wielkopolsce Adam Mickiewicz dwukrotnie odwiedził dwór Taczanowskich. Trudno powiedzieć na ile kontakt z poetą wywarł wpływ na poglądy dziewięcioletniego wówczas Edmunda, ale można wnioskować, że nie pozostały bez znaczenia.

Taczanowski kształcił się w poznańskim gimnazjum im. Marii Magdaleny. Po jego ukończeniu rozpoczął służbę wojskową w pruskich wojskach artyleryjskich. Następnie studiował w berlińskiej szkole wojskowej, którą ukończył w stopniu podporucznika. Ostatecznie złożył prośbę o dymisję, którą otrzymał już na początku 1846 roku. Ze służby wyniósł gruntowną znajomość zasad sztuki wojennej oraz zamiłowanie do porządku i karności.

Pozostając pod wpływem lewicowych, rewolucyjnych idei bardzo popularnego wówczas w Wielkopolsce Ludwika Mierosławskiego, zaangażował się w antypruską konspirację, której celem było wywołanie powstania we wszystkich trzech zaborach. Plany te niestety nie doszły do skutku. Pruska policja wykryła spisek i aresztowała większość przywódców. Doszło tylko w zaborze pruskim do kilku zbrojnych incydentów, szybko stłumionych przez wojsko. Nieco szerszy zasięg powstanie miało w Galicji, gdzie zapamiętane zostało, jako Powstanie Krakowskie. Taczanowski został aresztowany i skazany. Więzienie opuścił w grudniu 1847 roku.

Kolejnym zrywem niepodległościowym, w który się zaangażował było Powstanie Poznańskie w 1848 roku. Wrzenie rewolucyjne objęło wówczas całą Europę, a okres ten nazwany został Wiosną Ludów. Taczanowski szkolił wówczas młodych oficerów, członków Legii Akademickiej, w zakresie umiejętności artyleryjskich. Szkolenie to miało charakter wyłącznie teoretyczny, bowiem uczestnicy wraz z wykładowcami w kwietniu 1848 roku zostali aresztowani przez Prusaków i osadzeni w więzieniu. Taczanowski ze względu na zły stan zdrowia  przebywał w lazarecie, który opuścił po dwóch miesiącach.

W całej Europie toczyły się walki narodowowyzwoleńcze, Taczanowski nie chcąc pozostawać biernym, wyjechał do Włoch, gdzie trwała walka o całkowite zjednoczenie Półwyspu Apenińskiego. Wstąpił jako oficer w szeregi wojsk Garibaldiego. Decyzja ta zaważyła na jego dalszym życiu, często bowiem słyszał nieprawdziwe zarzuty, że  walczył przeciw papieżowi i religii. Papieża nie było wówczas w Rzymie, a walka toczyła się przeciw obcym interwentom: Francji, Austrii i Królowi Neapolu. Republika Rzymska Garibaldiego ostatecznie upadła pokonana przez sprzymierzone siły francusko – austriacko – neapolitańskie, a sam Taczanowski w stopniu majora dostał się do francuskiej niewoli.

Po powrocie do Wielkopolski osiadł w Woli Książęcej koło Jarocina i ożenił się z Anielą Baranowską, córką uczestnika powstania listopadowego. W lutym 1861 roku, podczas warszawskiego zjazdu Towarzystwa Rolniczego, był świadkiem krwawego stłumienia przez Rosjan manifestacji niepodległościowych ludności stolicy.

Będąc pod wrażeniem tych wypadków utworzył w Pleszewie Bractwo Strzeleckie. Jakkolwiek statut tego stowarzyszenia deklarował cywilne i pokojowe zamiary, to jednak jego struktura i organizacja o charakterze hierarchicznym i wojskowym kryły całkiem inne cele. Taczanowski pragnął nauczyć członków bractwa wojskowej dyscypliny i umiejętności obchodzenia się z bronią. Władze pruskie doskonale rozeznały jego zamiary i na istnienie związku strzeleckiego nie wyraziły zgody.

Niezrażony tym powołał natychmiast do życia nową organizację o nazwie Związek Jedności, którego cele były tożsame z celami Bractwa Strzeleckiego. Istnienie związku umożliwiło mu nawiązanie bliższych kontaktów z ludźmi zainteresowanymi walką o niepodległą Polskę oraz zdobycie zaufania i autorytetu wśród ludności Wielkopolski. Dzięki swojej działalności stał się osobą rozpoznawalną.

W okresie powstania styczniowego Taczanowski przyjął taktykę nienarażania żołnierzy na niebezpieczeństwo i unikania większych potyczek z Rosjanami. Nie był w swoich poglądach odosobniony, bowiem duża część Polaków liczyła na pomoc mocarstw zachodnich. Te poglądy i przyjęta w ich konsekwencji taktyka walki stały się nieco później tematem zarzutów przeciwko niemu.

Dysponował oddziałem liczącym nieco ponad tysiąc powstańców, dość dobrze wyposażonym. Oddział składał się z kilkuset kosynierów, strzelców i kilkudziesięciu ułanów. Już pod koniec kwietnia musiał zmierzyć się z prawie dwutysięczną kolumną rosyjską. Wynik trwającej kilka godzin walki pod Pyzdrami był pomyślny dla Polaków, Rosjanie zostali zmuszeni do wycofania się. W celu uniknięcia dalszych starć Taczanowski podjął decyzję o wymarszu w głąb zaboru rosyjskiego aby połączyć się z innymi oddziałami powstańczymi.

Mimo, że nadal konsekwentnie unikał walki, 8 maja pod wioską Ignacewo leżącą na trasie z Konina do Ślesina, został doścignięty i otoczony przez dwie kolumny rosyjskie. Musiał przyjąć bitwę, bowiem alternatywą było rozproszenie, czyli faktyczna likwidacja oddziału.  Bitwa pod Ignacewem przeszła do historii, jako jedna z największych bitew powstania styczniowego.

Taczanowski wykorzystał wszystkie atuty terenowe, umiejętnie rozstawił oddział, przygotował zasłony ziemne. Dzięki mężnej postawie powstańcy długo opierali się przeważającym liczebnie oddziałom rosyjskim. Poległo  wówczas około dwustu powstańców, a kilkuset dostało się do niewoli. Ocalałą niewielką grupę, wyprowadził z pola bitwy Jan Działyński. Rząd powstańczy pod wrażeniem męstwa żołnierzy i umiejętności dowódczych awansował Taczanowskiego do stopnia generała oraz mianował go naczelnikiem sił wojskowych województw kaliskiego i mazowieckiego. Tej drugiej nominacji faktycznie nigdy nie objął.

Przystąpił do formowania nowych oddziałów kawaleryjskich. Zgłosił też projekt powszechnego poboru, jednak pomysł ten nie zyskał akceptacji przełożonych. Już na początku sierpnia stał na czele ponad tysięcznego oddziału jeźdźców jednolicie umundurowanych. Jego taktyka walki nadal była ta sama, staczał niewielkie potyczki z małymi oddziałami rosyjskimi, likwidował posterunki graniczne, magazyny, gromadził zaopatrzenie i broń. Oddziałowi, który stanowił przypadkową mieszaninę ochotników z różnych części kraju brakowało jednakże wyszkolenia i umiejętności obycia z bronią, co było powszechną bolączką wszystkich grup powstańczych. Taczanowski próbował nadrobić te braki prowadząc szkolenia, jednak ciągłe przemarsze, zmiany miejsca pobytu uniemożliwiały mu realizację tego celu.

W drugiej dekadzie lipca doszło do niewielkiej potyczki koło miejscowości Ląd w pobliżu Słupcy. Oddziałowi Taczanowskiego udało się wymknąć z okrążenia. Wciąż miał nadzieję na pomoc Francji i sądził, że jego oddział stanie się zaczątkiem przyszłej polskiej regularnej armii. Ułani przemierzali ziemie województwa kaliskiego oraz zachodnią część województwa mazowieckiego przyczyniając się do podniesienia narodowego ducha. Wkrótce zyskali rozgłos w całej Polsce.

26 sierpnia 1863 roku pod Sędziejowicami powstańcy stoczyli bardzo krwawą bitwę z około setką kozaków, którzy przez przypadek zapędzili się do ich obozu. W jej wyniku zginęli prawie wszyscy napastnicy. Bitwa ta zaalarmowała jednak stojące w pobliżu garnizony rosyjskie w Łodzi, Piotrkowie i Wieluniu. Taczanowski postanowił wycofać się czasowo na południe. Do jego partii przyłączyło się wiele grup pieszych operujących do tej pory samotnie w województwie kaliskim, a liczebność oddziału wzrosła w ciągu kilku dni do trzech tysięcy ludzi.

Upokorzeni porażką pod Sędziejowicami Rosjanie postanowili za wszelką cenę zniszczyć jego oddział. Do starcia doszło już trzy dni później w pobliżu wsi Kruszyna pod Częstochową. W wyniku paniki, jaka wybuchła, Taczanowski utracił całkowicie kontrolę nad oddziałem. Słabo wyszkoleni żołnierze uciekli z pola walki już po pierwszych salwach armatnich. Jako jedną z głównych przyczyn porażki wskazywano później na upadające już w tym czasie morale polskich żołnierzy zmęczonych ciągłymi przemarszami, niepewnością jutra oraz słabe wyszkolenie.

Po bitwie tej dowódca rozwiązał ocalałe z pogromu resztki swojego oddziału. Nie mógł wrócić do Wielkopolski, bowiem groziło mu aresztowanie, dlatego też wyjechał do Paryża. Obawy te były uzasadnione, bowiem w procesie berlińskim w 1864 roku został zaocznie skazany na karę śmierci.

Na emigracji Taczanowski nie pozostawał bezczynny. Pomoc powstaniu upatrywał w Turcji, równie zagrożonej ze strony Rosji. Istniała wówczas koncepcja powołania w państwie tureckim armii polskiej. Funkcjonowało tam już wówczas kilka pułków kozackich dowodzonych przez polskich oficerów. W związku z tymi planami Taczanowski trzykrotnie wyjeżdżał do Turcji, jednak ostatecznie nie przyniosło to żadnego politycznego rezultatu.

Powrócił do Wielkopolski już po wybuchu wojny francusko – pruskiej i uzyskaniu amnestii. Zamieszkał w odziedziczonej po ojcu Choryni. Mimo że nie miał jeszcze pięćdziesięciu lat był człowiekiem schorowanym i pogrążonym w depresji. Zmarł 14 września 1879 roku w Choryni. W pogrzebie uczestniczyli przedstawiciele wszystkich warstw społecznych Wielkopolski oraz towarzysze broni. Mowy pożegnalne wygłosili m.in.: Antoni Niegolewski i Edmund Callier.

Grób generała znajdował się początkowo w Choryni. Przed wybuchem drugiej wojny światowej jego prochy zostały sprowadzone na warszawskie Powązki Wojskowe do kwatery powstańców styczniowych. W ponownym pogrzebie wojskowym uczestniczyli przedstawicieli władz państwowych.

Ciekawostką jest to, że na cmentarzu katolickim w Sędziejowicach do dnia dzisiejszego niedaleko powstańczego pomnika stoi ogromny monument z piaskowca, zbudowany przez Rosjan dziesięć lat po bitwie sędziejowickiej, ku pamięci poległym w tym miejscu kozaków.

Ewa i Bogumił Liszewscy

Pomnik powstańców styczniowych w kształcie pękniętego serca na skwerze w centrum Sędziejowic. Fot. z archiwum autorów.

Pomnik powstańców styczniowych w kształcie pękniętego serca na skwerze w centrum Sędziejowic. Fot. z archiwum autorów.

Tablica pamiątkowa u stóp Dębu gen. Taczanowskiego w Sędziejowicach. Fot. z archiwum autorów.Tablica pamiątkowa u stóp Dębu gen. Taczanowskiego w Sędziejowicach. Fot. z archiwum autorów.

Tablica pamiątkowa u stóp Dębu gen. Taczanowskiego w Sędziejowicach. Fot. z archiwum autorów.Tablica pamiątkowa u stóp Dębu gen. Taczanowskiego w Sędziejowicach. Fot. z archiwum autorów.

Grób powstańców styczniowych na cmentarzu w Sędziejowicach. Fot. z archiwum autorów.

Grób powstańców styczniowych na cmentarzu w Sędziejowicach. Fot. z archiwum autorów.

Pomnik w Licheniu upamiętniający powstańców poległych w bitwie pod Ignacewem. Fot. z archiwum autorów.

Pomnik w Licheniu upamiętniający powstańców poległych w bitwie pod Ignacewem. Fot. z archiwum autorów.

Gróg gen. Edmunda Taczanowskiego w kwaterze wojennej powstańców styczniowych na warszawskich Powązkach Wojskowych. Fot. z archiwum autorów.

Gróg gen. Edmunda Taczanowskiego w kwaterze wojennej powstańców styczniowych na warszawskich Powązkach Wojskowych. Fot. z archiwum autorów.

Pomnik w Sędziejowicach upamiętniający poległych kozaków. Fot. z archiwum autorów.

Pomnik w Sędziejowicach upamiętniający poległych kozaków. Fot. z archiwum autorów.

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 14.01.2022 roku: