Na przełomie grudnia i stycznia, polscy kibice tradycyjnie pasjonowali się Turniejem Czterech Skoczni rozgrywanym jak zawsze w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen. Fantastyczną walkę na skoczniach Niemiec i Austrii stoczyli Dawid Kubacki, Piotr Żyła oraz Kamil Stoch z Norwegiem Halvorem Egnerem Granerudem i Słoweńcem Anze Laniskiem.

Ostatecznie 71. Turniej Czterech Skoczni wygrał Halvor Egner Granerud, który pokazał moc we wszystkich czterech konkursach i uzyskał najwyższą notę w historii wszystkich edycji Turnieju Czterech Skoczni. Na drugim miejscu uplasował się Dawid Kubacki, a na ostatnim stopniu podium znalazł się Anze Lanisek. Zaraz za Słoweńcem znaleźli się Piotr Żyła i Kamil Stoch, co oznacza, ze trzech Polaków znalazło się w pierwszej piątce klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni.

Emocje na skoczniach narciarskich oczywiście na tym turnieju się nie kończą, bo już w ten weekend mamy konkursy Pucharu Świata w Zakopanem. Po rywalizacji na Wielkiej Krokwi skoczkowie przeniosą się do japońskiego Sapporo, a główną imprezą sezonu będą mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w słoweńskiej Planicy, które zostaną rozegrane od 22 lutego do 5 marca.

***

Od początku roku możemy też emocjonować się startami polskich tenisistów. Oczywiście najwięcej emocji było do tej pory w Brisbane gdzie w fazie grupowej turnieju United Cup nasi najlepsi tenisiści zajęli pierwsze miejsce. Niestety w półfinałach rozgrywanych w Sydney polski team nie dał już rady najsilniejszej drużynie tych rozgrywek czyli Stanom Zjednoczonym, które zresztą wygrały cały turniej.

Prawdę mówiąc mecz Polski z USA w półfinale, powinien zdarzyć się w finałowym starciu tego turnieju, ale gospodarze zawsze mają pewne przywileje i tak ustawili grupy, by mogli trafić dopiero w finale na najlepszych. Sport jednak często rządzi się swoimi prawami i drużynie Australii nie udało się wyjść z fazy rozgrywek grupowych, mimo rozegrania kilku świetnych spotkań.

W kolejnych turniejach szczęście nie sprzyjało już polskim tenisistom, zwłaszcza tym startującym w eliminacjach do Australian Open. Niestety żadnemu z nich nie udało przebić się do turnieju głównego. I tak w Melbourne w zmaganiach singlowych zobaczymy tylko Igę Świątek, Magdę Linette i Huberta Hurkacza.

Iga Świątek wycofała się z turnieju w Adelajdzie, by lepiej przygotować się do startów w Melbourne. Spokojny tydzień na treningi przed Australian Open zaplanował sobie też Hubert Hurkacz. Magda Linette poleciała na turniej do Hobart, ale tu już w pierwszej rundzie przegrała, więc także miała więcej czasu na szlifowanie formy przed Wielkim Szlemem.

Od poniedziałku będziemy całej tej trójce polskich tenisistów mocno kibicować, a kilka dni później dołączą do nich na kortach także nasi debliści, za których też będziemy trzymamy kciuki.

***

W ostatnim tygodniu w Polsce wielkie emocje wywołały nie tylko występy biało-czerwonych na światowych stadionach, ale także wyniki 88. Plebiscytu Przeglądu Sportowego i Polsatu, w którym fani sportu wybrali Sportowca Roku 2022.

Zwycięstwo Igi Świątek w głosowaniu nie było wielką sensacją i było chyba zdecydowanie zasłużone. Był to przełomowy rok w karierze 21-letniej tenisistki, która przeszła nie tylko do historii polskiego tenisa ziemnego, ale i światowego. Polka została historyczną liderką rankingu WTA. W ubiegłym roku wygrała aż osiem turniejów i sezon zakończyła z fantastycznym bilansem 67 zwycięstw i zaledwie 9 porażek. Największymi sukcesami Świątek były oczywiście jej triumfy w wielkoszlemowych turniejach – Roland Garros oraz US Open.

Za jej plecami uplasowali się już tradycyjni laureaci tego plebiscytu z ostatnich lat, czyli Bartosz Zmarzlik, który w 2022 roku sięgnął po trzeci tytuł mistrza świata na żużlu w swojej karierze i Robert Lewandowski, który wygrywał ten plebiscyt w poprzednich dwóch edycjach.

Niestety wielu naszych wspaniałych sportowców, którzy zdobywali w roku 2022 po tytuły mistrzów świata zostało kompletnie niedocenionych przez biorących udział w głosowaniu polskich kibiców i uplasowało się w tym plebiscycie na bardzo odległych miejscach.

Jedną z niespodzianek, która wzbudziła najwięcej kontrowersji była lokata Pawła Fajdka.

Lekkoatleta, który w 2022 roku sięgnął po piąty tytuł mistrza świata w rzucie młotem, czym przeszedł do historii światowej lekkoatletyki, znalazł się dopiero na 9. miejscu.

W trakcie gali wręczania nagród polski młociarz tak skomentował ten plebiscyt:
–  Może ja przestanę wygrywać, bo im więcej mam tytułów, tym niżej spadam w tym plebiscycie. Bawcie się dobrze, na pewno lepiej niż ja.
W komentarzu do tego wystąpienia swoje „trzy grosze” dorzucił na Twitterze Marcin Gortat, najlepszy w historii Polski koszykarz:
– Sorry, ale to jakieś jaja. Gość zdobywa 5 mistrza świata i idzie na rekord 6 pod rząd i zostaje 9 w plebiscycie?

Polska kajakarska czwórka, dwukrotne mistrzynie świata i dwukrotne mistrzynie Europy w 2022 roku, zajęły w Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na Sportowca Roku dopiero 21. miejsce. Do wyników odniosła się jedna z członkiń osady Karolina Naja, która tak skomentowała jego wyniki:
– Widocznie cztery złote medale to zbyt mało. Może musiałyby się jeszcze odbyć jakieś mistrzostwa galaktyki, albo nie wiem, co tam jeszcze (…). Nie jestem rozczarowana, bo spodziewałam się, że tak będzie. Najważniejsze jest, aby robić to, co się kocha.

Mnie osobiście najbardziej było szkoda Katarzyny Zdziebło, która zajęła ostatnie miejsce w tegorocznym plebiscycie, a przecież to właśnie ona zawładnęła naszymi sercami na ostatnich Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce, zdobywając dwukrotnie wicemistrzostwo świata w chodzie, na dystansie 20 km i 35 km oraz srebro Mistrzostw Europy.

Może po kontrowersjach i emocjach związanych z tegorocznym Plebiscytem Przeglądu Sportowego i Polsatu, pora by zmienić formę przyznawania samych nagród, bo mam nadzieję, że wspaniałych wyników, tytułów mistrzowskich i pobitych kolejnych rekordów przez polskich sportowców, w tym roku nie będzie nam brakowało, a przecież zwycięzca zawsze może być tylko jeden.

***

Na zakończenie jeszcze mała kartka z kalendarza.

100 lat temu, 10 stycznia 1923 roku, przyszedł na świat Mieczysław Kolasa – były piłkarz Cracovii i ostatni żyjący mistrz Polski z 1948 roku.

Pan Mieczysław Kolasa mimo swoich 100 lat jest w fantastycznej formie psychicznej i fizycznej.
– Pomimo moich lat codziennie robię ćwiczenia fizyczne i dużo chodzę – mówił dziennikarzom jubilat.
– W dzień nigdy nie leżę, a jak się zmęczę, to usiądę, odpocznę, coś przeczytam. Ale podkreślam – dużo spaceruję, nie usiedzę w miejscu. Oczywiście, używam kul do chodzenia, bo mi to pomaga, ale mogę chodzić też bez nich. Poza tym ważne jest odpowiednie odżywianie. Trzeba o to dbać, unikam alkoholu, nie palę, jem czosnek, cebulę i miód.

Setne urodziny to piękny jubileusz, z okazji którego my życzymy by zdrowie dalej dopisywało panu Mieczysławowi tak dobrze jak do tej pory i by dalej mógł cieszyć się sukcesami swojej ukochanej Cracovii.

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 14.01.2023 roku:

 

Mój blog: w drodze na Alderaan

Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach