Przed nami ostatnie akcenty sportowej rywalizacji na Zimowych IO w Pekinie, ale dziś zamiast zachwytów nad olimpijskim duchem, będzie trochę o mrocznej stronie sportu czyli o stosowaniu dopingu. Oczywiście wszystko w świetle afery dopingowej związanej z 15-letnią Kamiłą Walijewą – „cudownym dzieckiem” rosyjskiego łyżwiarstwa figurowego.

Czystość rywalizacji sportowej od zawsze miała swoich antybohaterów, ale dopiero od końca lat 80-tych, czyli sprawy Bena Johnsona na igrzyskach w Seulu, zaczęła być poważnie traktowana przez MKOL i federacje sportowe.

Wyścigi kolarskie w następnej dekadzie stały się farsą. Nazwa stosowanej powszechnie w peletonie substancji, czyli erytropoetyny – w skrócie EPO – która stymuluje powstawanie czerwonych krwinek, co zwiększa wydolność organizmu, stała się bardziej znana od nazwisk zwycięzców wielkich wyścigów. Pochodna przedstawionego powyżej środka stała się zmorą Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City w 2002 roku, a pierwszą wykluczoną za używanie EPO była rosyjska biegaczka narciarska Natalia Baranowa-Masałkina.

Baranowa-Masałkina w ogóle nie zdążyła wystartować na amerykańskich trasach. Na podium stanęły za to inne dopingowiczki, które szybko musiały oddać medale. Zmodyfikowana wersja EPO została wykryta u mistrzyni na 10 kilometrów stylem klasycznym Olgi Daniłowej i złotej medalistki z biegu na 30 km, Larysy Łazutiny.

Niecne występki reprezentantek Rosji nie budziły tak dużego oburzenia, jak ma to miejsce obecnie. Środowisko biegowe było do cna przeżarte dopingiem. Między wersami, skarżyła się na to nasz medalistka Justyna Kowalczyk.

Na prawdę afera wokół sportu w Rosji wybuchła dopiero 3 grudnia 2014 r., kiedy to niemiecka telewizja ARD wyemitowała film dokumentalny, gdzie pokazywano zorganizowany proceder dopingowy u naszych wschodnich sąsiadów, m.in. obejmujący lekkoatletykę. Informatorami mieli być biegająca na 800 m Julia Stiepanowa i jej mąż Witalij, pracownik Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA).

W proceder dopingowy uwikłani byli w sportowcy, trenerzy, działacze, urzędnicy państwowi, a nawet służby specjalne. Na ten materiał zareagowała Międzynarodowa Agencja Antydopingowa (WADA), która powołała specjalną komisję.

Kluczowe dla późniejszych sankcji wobec Rosji okazały się szokujące informacje, które w maju 2016 r. ujawnił na łamach „New York Times”, były dyrektor laboratorium antydopingowego w Moskwie Grigorij Rodczenkow. Ujawnił on, że brał udział w fałszowaniu pozytywnych wyników testów antydopingowych oraz podmienianiu próbek pobranych od rosyjskich sportowców, którzy brali udział w igrzyskach olimpijskich w Soczi w 2014 roku, w tym nawet kilkunastu medalistów tej imprezy. Jak wyznał Rodczenkow, w proceder zaangażowane były także Rosyjskia Agencja Antydopingowa – RUSADA oraz rosyjskie służby specjalne – FSB. Wiedziały o nim władze najwyższego szczebla z ministrem sportu Witalijem Mutką i prezydentem Władimirem Putinem włącznie.

MKOl, WADA oraz amerykańska prokuratura rozpoczęły wnikliwe śledztwo w sprawie afery dopingowej w Rosji. Przeprowadzono wiele kontroli dopingowych, w tym także często powtórnych, które wraz z kolejnymi miesiącami pogrążały następnych sportowców. Jak ustaliła WADA w Rosji celowo zaniedbywano kontrole sportowców w Moskwie i Soczi. MKOl nie wykluczył jednak wszystkich sportowców rosyjskich z występu na letnich igrzyskach w Rio. Ostatecznie na IO w 2016 roku wzięło udział tylko 70% planowanej reprezentacji, a wykluczono 111 zawodników.

Szef komisji WADA ds. tematu dopingu w Rosji – Richard McLaren w grudniu 2016 r. opublikował kolejny raport, z którego wynikło, iż w latach 2011-2015 w Rosji w aferę dopingową zamieszanych było 1000 sportowców z 30 dyscyplin, a w 2017 r. po raporcie komisji Denisa Oswalda ruszyło odbieranie medali rosyjskim sportowcom z Soczi, którzy byli na dopingu. Rosja utraciła łącznie 13 medali – 4 złote, 8 srebrnych i 1 brązowy, a na 46 sportowców zostały nałożone dyskwalifikacje.

Na początku grudnia 2017 r. Międzynarodowy Komitet Olimpijski poinformował o wykluczeniu Rosji z zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Nałożona kara oznaczała, że Rosja nie mogła wystawić oficjalnej reprezentacji pod flagą narodową. Sami zawodnicy zachowali jednak prawo startu w imprezach, ale jako sportowcy neutralni, którzy formalnie nie reprezentują swojego kraju. Sportowcy musieli wystąpić pod flagą olimpijską. W przypadku zwycięstwa rosyjskiego zawodnika lub drużyny nie był grany hymn narodowy kraju, a jedynie hymn olimpijski. Ostatecznie na igrzyskach w Pjongczangu Rosja wystąpiła pod nazwą „Olimpijczycy z Rosji”. W zmaganiach olimpijskich nie mogli wystąpić jednak sportowcy, którzy w przeszłości byli karani za doping i nie zostali z zarzutów oczyszczeni.

Jak się szybko okazało startujący pod nazwą „Olimpijczycy z Rosji” na igrzyska w Pjongczang, szybko zaliczyli kolejne wpadki dopingowe. Tuż po turnieju par mieszanych w curlingu brązowy medal straciło rosyjskie małżeństwo – w krwi Aleksandra Kruszelnickiego wykryto meldonium. Nie był pierwszym sportowcem z Rosji, który przyjmował tę substancję. Na stosowaniu tego środka przyłapano między innymi słynną tenisistkę Marię Szarapową. W Pjongczangu za niedozwolone wspomaganie się zdyskwalifikowano również bobsleistkę Nadieżdę Siergiejewą. Rosjanka, która wystartowała po regulaminowej dyskwalifikacji, na obecnych igrzyskach w Pekinie, stosowała wtedy wspomagającą układ krążenia trimetazydynę – tę samą substancję, którą wykryto obecnie w Pekinie w organizmie 15-letniej łyżwiarskiej mistrzyni olimpijskiej Kamiły Walijewej.

Okazało się także, że Rosjanie manipulowali przy bazie danych Międzynarodowej Agencji Antydopingowej – WADA, by chronić niezłapanych dotychczas oszustów. WADA na początku grudnia 2019 r. nałożyła na Rosję czteroletni zakaz udziału w największych sportowych imprezach.

Co ciekawe w grudniu 2020 roku Trybunał Arbitrażowy ds. sportu w Lozannie (CAS) złagodził kary nałożone na Rosję i zezwolono Rosjanom na stosowanie nazwy Rosyjski Komitet Olimpijski, dodanie skrótu „ROC” na strojach sportowców, zezwolono na używanie flagi Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego a zamiast hymnu olimpijskiego Rosjanie na podium wysłuchają fragmentu koncertu fortepianowego b-moll nr 1 Piotra Czajkowskiego.

Jak widać dotychczasowe „kary” okazały się nic nie warte. Zabronioną trimetazydynę wykryto u Walijewej 25 grudnia, ale wyniki badania przeprowadzonego przez laboratorium w Sztokholmie ujawniono dopiero w 8 lutego. Dokładnie dzień po tym, jak 15-latka razem z kolegami z reprezentacji Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego zdobyła złoty medal olimpijski w rywalizacji drużynowej.

Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) jeszcze tego samego dnia, nałożyła na łyżwiarkę automatycznie tymczasowe zawieszenie, ale następnego dnia je cofnięto. Międzynarodowy Komitet Olimpijski i Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) odwołały się od tej decyzji do Trybunału Arbitrażowego ds. sportu CAS, ale bezskutecznie.

Światowa Agencja Antydopingowa wydała oświadczenie, w którym napisała, że „jest rozczarowana orzeczeniem Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu”, ale chyba najlepiej podsumowała całą sytuację przewodnicząca Amerykańskiego Komitetu Olimpijskiego i Paraolimpijskiego (USOPC), Sarah Hirshland: „Jesteśmy rozczarowani przesłaniem, jakie niesie ta decyzja. Sportowcy mają prawo wiedzieć, że rywalizują na równych zasadach. Niestety, dzisiaj odmawia im się tego prawa. Wydaje się, że jest to kolejny rozdział w systemowym i wszechobecnym lekceważeniu przez Rosję czystego sportu”.

***

Ps: Pozytywny wynik dało badanie przeprowadzone w Pekinie u irańskiego alpejczyka Hosseina Saveha Shemshakiego. Saveh Shemshaki został od razu poinformowany o sprawie i został tymczasowo zawieszony. Nie może brać udziału w treningach i zawodach ani żadnej innej aktywności sportowej. Zawodnik ma prawo odwołać się od kary do działającego przy igrzyskach panelu Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) i wnioskować o przebadanie próbki B.

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 5.02.2022 roku:

 

Mój blog: w drodze na Alderaan
Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

 

(fot. Images Money / flickr.com / CC BY 2.0)