W naszej ostatniej audycji dzieliłam się radością z bardzo dobrego sezonu Polskich skoczków narciarskich, a dziś chcę powrócić do narciarskiego tematu. W pięknych czasach przed-covidowych Wielkanoc kończyła sezon na skoczniach i trasach narciarskich, ale przez 21 lat z rzędu, w Zakopanem pozostawały jeszcze jedne zawody do rozegrania, a była to chyba bardziej malowniczej imprezy pod Tatrami, czyli zawody na starym sprzęcie narciarskim o „Wielkanocne Jajo”.

Tradycyjnie w lany poniedziałek od samego rana w kierunku Hotelu Górskiego PTTK na Kalatówkach, z ciężkimi, drewnianymi nartami na ramieniu podążali zawodnicy i zawodniczki. Nie sposób ich było pomylić: wyglądali bowiem, jakby zostali przeniesieni w czasie. Niektórzy paradowali w eleganckich strojach wprost z żurnala mody przedwojennej, inni przypominali pionierów sportów zimowych w pachnących naftaliną wełnianych swetrach i kraciastych pumpach, wreszcie ostatnia, ale wcale nie najmniej liczna grupa zawodników, najbardziej ceniła sobie regionalne stroje góralskie. A bywały to często naprawdę bardzo pomysłowe i zabawne ubiory.

Warunkiem konieczny dla wszystkich były: tradycyjne drewniane narty, klasyczne wiązania narciarski, skórzane buty tzw: „turystyki” oraz bambusowe kije. Nie brakowało też innych rekwizytów, o które szczególnie dbały poszczególne zespoły, ponieważ cała impreza rozpoczynała się od prezentacji zawodników, których co roku startowało ok. 100 i to nie tylko z Polski, ale także ze Słowacji, Austrii i Czech.

Zawody rozgrywane były w dwóch kategoriach: pierwsza to jazda stylowa – tu oceniana jest przede wszystkim elegancja i poprawność jazdy telemarkiem na drewnianych nartach. A że ciężkie i długie drewniane narty zazwyczaj nie chcą się słuchać, co rusz można było podziwiać spektakularne upadki. Druga konkurencja to slalom równoległy, w którym w szranki stawały panie przeciwko panom. I tu nie liczył się właściwie czas przejazdu, ale sam fakt, by do mety dojechać.  Zawsze za to liczyła się w zawodach o „Wielkanocne Jajo” świetna zabawa – zarówno dla zawodników, jak i dla widzów. Na zakończenie zawodów, zwycięzcy otrzymywali piękne Wielkanocne Jaja oraz atrakcyjne nagrody, a następnie wszyscy uczestnicy pozowali do wspólnego pamiątkowego zdjęcia.

Cała impreza odbywała się na Kalatówkach, na wyjątkowo klimatycznym stoku narciarskim w Suchym Żlebie, gdzie często do późnej wiosny leży śnieg. Ale także dlatego na Kalatówkach ponieważ właśnie tutaj zaczęła się w 1908 roku, historia narciarstwa w Polsce, kiedy Towarzystwo Tatrzańskie zbudowało pierwszą skocznię narciarską. To właśnie tu w 1910 r. powstał pierwszy w polskich Tatrach ośrodek narciarski. Odbywały się tu kursy narciarskie, organizowano zawody w zjazdach, slalomach a nawet skokach. W roku 1939 zorganizowano Mistrzostwa Świata FIS w Zakopanem,a w Suchym Żlebie i na Polanie Kalatówki rozegrano zawody slalomowe. W 1962 Polana Kalatówki była areną kolejnych Mistrzostw Świata FIS. Powstały tutaj dwa wyciągi orczykowe – w Suchym Żlebie i na Polanie Kalatówki. Na Kalatówkach trenowali mistrzowie narciarscy (Józef Łuszczek, Andrzej Bachleda-Curuś), odbywały się tu zgrupowania kadry narciarskiej, a także zawody narciarstwa biegowego.

Natomiast rozwój narciarstwa turystycznego i rekreacyjnego, na masową skalę, wiąże się z wybudowaniem kolejki na Kasprowy Wierch, której 85 urodziny obchodziliśmy 15 marca, kiedy to w 1936 pierwsi pasażerowie wjechali nią na Kasprowy Wierch.

Ostatnie 21. zawody o Wielkanocne Jajo, odbyły się na Kalatówkach 2019 roku. Obecnie, w dobie coronavirusa, taka zabawa niestety jest niemożliwa. Pozostaje więc miłośnikom starych nart czekać z nadzieją na kolejny rok, oby już bez-covidowy.

***

Tak wyglądała jubileuszowa, 20. edycja zawodów o Wielkanocne Jajo.

 

Mój blog: w drodze na Alderaan
Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 03.04.2021 roku: