Robiąc pamiątkowe zdjęcie, naciskając migawkę aparatu fotograficznego, niewielu z nas zastanawia się nad tym, jakie były początki urządzenia, które w sumie zapoczątkowało zmianę sposobu postrzegania tego świata przez człowieka. Ewolucja nastąpiła w zmianie widzenia rzeczywistości kompleksowo (całościowo) w kierunku widzenia jej sekwencyjnie (następująco).

Czas i przestrzeń przestały istnieć w rozumieniu cyklicznym. Zatrzymały się, aby dowartościować dynamikę „ułamka sekundy”. Człowiek wreszcie mógł „uchwycić” chwilę, którą dotychczas bezpowrotnie pochłaniał czas. Stało się to, o czym zawsze marzył. Mógł wreszcie wrócić „namacalnie” do tego, co już było, co już minęło, czyli „doświadczać” przeszłości. Udowodnił tym samym, że nasze życie to chwile, ułamki sekund, które w codzienności może niezauważalne, dzięki aparatowi są uchwytne. Tak też chyba później powstała sama idea stworzenia projektora filmowego. Urządzenia, które zrewolucjonizowało komunikację między ludźmi. Zmieniło język, którym ci ludzie się posługiwali. Słowa zostały zamienione na obrazy. Wyobraźnia, czyli praca umysłu człowieka, została zastąpiona gotowym obrazem, który mówi co i jak człowiek powinien myśleć. Ten sposób patrzenia człowieka na rzeczywistość zmienił w sposób absolutny kulturę naszych czasów. Dziś nasz sposób patrzenia na świat kształtowany jest przez środki masowego przekazu, gdzie obraz jest głownym źródłem informacji.

Aparat fotograficzny, jako jedno z tych właśnie mediów, które ciągle jest ulepszane i udoskonalane badaniami naukowymi z zakresu optyki, mechaniki, fizyki, również wspomagane estetyką, sztuką, artyzmem wciąż przeżywało swoje wzloty i upadki. Za każdym razem jednak, była to udana próba zredukowania tego świata do „klatki kadru”.

Każde medium elektroniczne zawsze zawężało, zawęża i będzie zawężać perspektywę: sposób oraz kąt widzenia tego, w czym ludzie uczestniczą, czym żyją. Media ze swej natury nie pokażą nam nigdy prawdziewgo stanu rzeczywistości, którą chcemy opisać, przedstawić. Z samej swej natury są bowiem „medium kłamliwym”. Nie mówiącym całej prawdy. Urządzenia medialne, w tym aparat fotograficzny są bowiem tylko przekaźnikami informacji, które my ludzie wysyłamy, ale też i odbieramy w mniej lub bardziej zniekształconej, zmodyfikowanej (przez samo medium, ale też i osobę), a tym samym niedoskonałej formie. Te informacje do nas docierają, one kształtują nasze sumienia, patrzenie na rzeczywistość i świat, w którym żyjemy .

Ten element trzeba zawsze brać pod uwagę, przy każdym użyciu obojętnie jakiego medium. To co jest poza obiektywem aparatu fotograficznego i innych mediów, dla nas po prostu nie istnieje. Poruszając się w realnym świecie, wydarzenia „spoza kadru” mają najczęściej najważniejsze znaczenie. Dzięki nim bowiem podejmujemy zobowiązujące decyzje. Media ze swej natury są niedoskonałe i takimi do końca zawsze będą. Bo są tylko przekaźnikiem tego, co chcemy zaprezentować. Żadne medium nie jest i nie będzie w stanie nigdy oddać w całości rzeczywistości w której uczestniczymy. Zawężenie samego obiektywu pola widzenia (prawa optyki, gdzie kątem „patrzenia” obiektywu jest 160 stopni), ale też i ograniczoność ludzkiego poznania, ograniczoność myśli, uwarunkowane wychowaniem, widzeniem, czy „filozofią życia”, to tylko nieliczne składowe, które nie pozwalają w sposób całościowy spojrzeć i oddać rzeczywistości w której w danym momencie uczestniczymy.

Obraz, uchwycenie rzeczywistości, teraźniejszości zawsze będzie uchwyceniem przeszłości, sytuacji która już się odbyła, miała już miejsce, jest już za nami. Choćby to było przed sekundą, jest to już przeszłość. Aparat fotograficzny zawsze będzie nam przedstawiał, czy też ukazywał przeszłość i to w sposób niedoskonały.

Gdy zastanawiamy się, jakie były początki fotografii, to przychodzi zapewne na myśl, że fotografia to przecież …. obraz. Wynaleźli zatem fotografię malarze, którzy w licznych próbach (mniej lub bardziej udanych) przekazywali odbiorcy na płótnie to, co widzieli. Chcieli ująć w drewniane ramy obrazu rzeczywistość, którą widzieli, doświadczali, wciąż poznawali. Pędzlem „kreślili stan swojej duszy”, która poruszona natchnieniem, ukazywała rzeczywistość dla wielu niewidzialną, zakrytą czy wręcz niedostępną. Stad też malarze byli prekursorami, otwierającymi przed rzeszą ludzi (zwłaszcza tych bogatych) „duszę tego świata”. Otwierali drzwi ciemności w spoglądaniu w to, co wokół nich się działo. Na obrazach ukazywali zamki, bitwy, i nie tylko. Najważniejszy jednak zawsze był człowiek, który w swojej dumie i glorii ukazywany był jako „twórca tego świata”.

Artyści-malarze mieli wielki wkład w sam pomysł, ideę, chęć stworzenia urządzenia, które potrafiłoby „zatrzymać świat na moment”. Zrobili to jednak mniej niż bardziej świadomie. Dopiero filozofia i ideologia pozytywistyczna oraz niezależni badacze naukowi (angielscy jak i francuscy) przyczynili się w sposób zasadniczy do powstania tego medium. I tak było od momentu pojawienia się na świecie fotografii. W roku 1839, zaczynają równocześnie egzystować dwa nurty (dwie teorie) hermeneutyki fotografii.

Pierwszy akcentuje – zgodnie z postawą filozofii pozytywistycznej – właściwości mimetyczne fotografii, czyli jej skłonność do analitycznego widzenia rzeczywistości. Wydobywania z tej rzeczywistości rzeczy i faktów. W tym nurcie wartość zdjęcia (fotografii) jest o tyle wyższa, im bardziej odsłania (oddaje) ono prawdę o funkcjonowaniu natury i świata. Wartość fotografii warunkują nie reguły kompozycji zdjęcia (jest to rzecz w tym modelu drugorzędna), ale funkcja poznania. Dopiero prawda zawarta w fotografii umożliwia jej strukturalizację i przez to przyjęcie pewnej formy estetycznej.

Drugi nurt hermeneutyki fotografii nawiązuje do interpretacji obrazu jako miejsca zdeterminowanego kanonami sztuki plastycznej. Każdy obraz zobligowany jest do przestrzegania obowiązujących reguł i kanonów, takich jak: kompozycja, perspektywa, światłocień, a więc elementami, które towarzyszyły już XIX-sto wiecznym malarzom tamtej epoki. Do dziś ten nurt ma wielu zwolenników, zwłaszcza dzięki wciąż coraz większym możliwościom technicznym, które w sposób absolutnie perfekcyjny pozwalają „utrwalić i przekazać” spostrzeganą rzeczywistość.

W związku z tym powstaje pytanie: czy fotografia tworzy rzeczywistość, czy ją kreuje, definiuje, a może „tylko” ją odsłania, przybliża, nakreśla. Jeśli do tego dylematu dorzucimy takie pojęcia jak: wybór tematu fotografii, przypadek zdarzenia w którym zdjęcie było zrobione, oraz włączymy w to podświadomość człowieka, wtedy proces twórczy w stworzeniu fotografii poszerza swoje znaczenie. Otwierają się nowe horyzonty i możliwości. Jest to zarazem rewolucja w odkrywaniu predyspozycji twórczych i poznawczych człowieka. Wciąż na nowo pojawiają się nowe formy ekspresji i wyrazu. To zobowiązuje do szukania wciąż nowych rozwiązań i pomysłów.

Niestety, przy powszechności i masowości użycia przez wielu ludzi aparatu fotograficznego, istnieje (niestety) tendencja zbagatelizowania elementu twórczości oraz artyzmu w wykonywanym zdjęciu. Niski koszt filmu i jego wywołanie nie często mobilizuje do refleksji, nie zachęca też do kreatywności. Wtedy w jego miejsce wchodzi popularna tandeta, przesiąknięta niekiedy kiczem. Element twórczy zdjęcia, a więc gra światłem, kąt ustawienia aparatu, przesłona, nasycenie kolorów, cienie, jeśli zostaną zdominowane przez automatyzację i wyparte ze świadomości fotografa, że w ogóle istnieją oraz są ważne jako składowe zdjęcia, wtedy traci ono na swojej oryginalności i wartości. Wtedy tworzenie obrazów na celuloidzie jest tylko mechanicznym naciskaniem migawki z większą lub mniejszą wiarą w to, że któregoś dnia uda się stworzyć wymarzone arcydzieło. To często czekanie w nieskończoność, gdyż tak jak ziemią nie rządzi przypadek, tak też i aparatem fotograficznym powinny władać zwinne palce, kreatywny umysł, ale też i serce przesiąknięte pięknem oraz wyczuciem chwili i wrażliwością. W tym pomocne są zdolności, predyspozycje, obycie, znajomość możliwości „sprzętu” na którym się pracuje, ale też i długa praktyka uczenia się na błędach oraz sukcesie.

Obrazy malarskie jak i fotografia ukazują, czy raczej oddają, rzeczywistość momentu przeszłości, czyli momentu chwili. Pobudzają tym samym do kreatywności w procesie, który nazwałbym: „refleksją po zdjęciową, czyli po zrobieniu zdjęcia ”. Obraz i fotografia są formami opisowymi. Element kreatywności w wypadku zdjęcia jest większy, zarówno przed jak i w czasie jego tworzenia. Możliwość opisu i komentarzy wzbogaca jednocześnie jego ekspresję.

Fotografia, zarówno na poziomie technologicznym (rejestracja i otrzymanie obrazu), jak i na poziomie wizualnym (cień, światło, barwa) jest podświadomym dążeniem człowieka do poznania prawdy. Każde medium jest ze swej natury niedoskonałe w przekazie informacji, stąd też wydobywanie prawdy ze zdjęcia zawsze będzie układaniem puzzli z nieskończonej ilości elementów. Dopasowywanie ich stale stwarza nowe kombinacje, a tym samym i nowe możliwości.

Poprzez większe możliwości technologiczne, fotografia ma ogromne zdolności poznawcze i interpretacyjne. O wiele większe niż malarstwo. Jest więc w stanie wniknąć w najmniejsze elementy człowieka (np. komórka), ale też ukazać go we wszechświecie, we wciąż odkrywanym przez niego Kosmosie (lądowanie człowieka na Księżycu). Uniwersalizm wnikania w to co najmniejsze i największe na tym świecie fascynuje dziś ogromną rzeszę ludzi, spragnionych wciąż poznawania ich miejsca na ziemi. Wyścig z czasem i technologią nie powinien zniekształcić człowieka, ale wręcz ukazać mu piękno miejsca i sytuacji w której się znajduje.

Żyjemy w świecie zdominowanym przez obrazy, które dziś szybciej i sprawniej oddziałują na naszą wyobraźnię. Słowa straciły swoją moc i siłę. Pozbawione zostały również powagi, znaczenia i wiarygodności. Obraz szybciej przybliża do prawdy, którą chcemy przekazać i odbierać. Wizualizacja prawdy, zwłaszcza w wypadku fotografii, zyskuje wciąż na prawdomówności i jest znakiem, że właśnie ona: fotografia, ma duży wpływ na prawdziwość wypowiadanych przez ludzi słów. Jedno zdjęcie nieraz więcej powie, niż duża ilość słów.

Fotografia zatrzymała czas, pozwalając tym samym na wgląd w przeszłość. Refleksja nad ułamkiem sfotografowanej rzeczywistości pozwala nam na zadanie sobie pytania: czy fotografia ukazuje nam tylko przeszłość, czy również teraźniejszość. Stworzone zdjęcie odbierane w kategorii czasu, zawsze będzie opisem tego co było (przeszłości), w kategorii zaś tematycznej prawdy jako aktualnej prawdy, jest to dotykanie współczesności (teraźniejszości) . Fotografia zatem może łączyć obie funkcje, ale w zależności pod jakim kątem rozważamy zagadnienie.

Odkrywanie prawdy w malarstwie nierozłącznie związane jest z osobą, która ten obraz stworzyła. Wiarygodności i oryginalności tego co na nich jest i czy to co przedstawiają to prawda, dają: podpis autora, faktura obrazu, jego oryginalna kompozycja i kolorystyka. W wypadku fotografii np. dokumentalnej, nazwisko autora pracy jest dla nas drugorzędna. Interesuje nas samo zjawisko zatrzymania się na twarzy, zdarzenie, usytuowanie w czasie i miejsce. Stąd fotografia korzysta na swej wiarygodności jako medium, które w minimalny sposób manipuluje człowiekiem (zgodnie z wcześniejszą teorią, że każde medium ze swej natury mniej lub bardziej fałszuje, poprzez swoją ograniczoność obraz rzeczywistej prawdy) i przybliża go do prawdy poznania. Co to jest prawda, to już inne pytanie. Szukać na nie odpowiedzi będziemy następnym razem…