Przed nami weekend finałów-święto miłośników tenisa i piłki nożnej. Tour de France zbliża się do Paryża, do którego też zjeżdżają już pierwsze olimpijskie ekipy. Za chwilę zapłonie na Stade de France znicz olimpijski i zaczniemy trzymać mocno kciuki za polskich olimpijczyków i liczyć olimpijskie krążki wywalczone przez australijskich sportowców. 

Myślę, że w tej atmosferze sportowego oczekiwania mamy idealną okazję, by wspomnieć najwybitniejszą lekkoatletkę w dziejach polskiego sportu. Kilkanaście dni temu była już 6 rocznica jej śmierci. 29 czerwca 2018 roku zmarła Irena Szewińska.

Najwybitniejsza polska lekkoatletka urodziła się 24 maja 1946 roku w Leningradzie jako Irena Kirszenstein. W następnym roku zamieszkała z rodzicami w Warszawie. 

Jak wspominała, jej kariera rozpoczęła się od… przypadku.

„Przebiegłam na szkolnym sprawdzianie tak szybko, że nauczycielka poprosiła o powtórkę, bo chyba jej się stoper popsuł. Lekkoatletykę zaczęłam uprawiać jesienią 1960 roku, mając 14 lat, w grupie uczniów Szkoły Podstawowej nr 37 w Warszawie, której trenerem był dawny oszczepnik, finalista igrzysk z Melbourne (1956) Jan Kopyto”. – wspominała w jednym z wywiadów.

Cztery lata później, w 1964 roku, 18-letnia Irena Kirszenstein rozpoczęła największą karierę w historii polskiego sportu. Na rozgrywanych wtedy Igrzyskach Olimpijskich w Tokio zdobyła trzy medale – złoty w sztafecie 4x100m oraz srebrne w biegu na 200 m i w skoku w dal. 

Na następne igrzyska do Meksyku w 1968 roku pojechała tuż po ważnym wydarzeniu w życiu prywatnym, jakim było wyjście za mąż za czterystumetrowca Janusza Szewińskiego, który po zakończeniu kariery został fotoreporterem „Przeglądu Sportowego”. W Meksyku Irena Szewińska najpierw zdobyła brązowy medal na 100 m, potem fenomenalne złoto na 200 m i rekord świata z czasem 22,58 sekundu, natomiast w eliminacjach sztafety 4×100 m wypadła z jej dłoni pałeczka i polska sztafeta została zdyskwalifikowana. Wielki dramat i utrata szans na obronę olimpijskiego złota.

W efekcie manipulacji medialnych i wydarzeń związanych z marcem 1968 roku Szewińska stała się obiektem ataków antysemickich. Odmawiano jej prawa do reprezentowania kraju. W telewizji ukazał się reportaż „Porażka idola”, w którym zmanipulowano wypowiedzi innych zawodniczek sztafety. Ton programu był oskarżycielski. Zarzucano jej, że zgubiła pałeczkę specjalnie. Irena Szewińska nigdy nie ukrywała swego pochodzenia. Podkreślała jednak zawsze, że dla niej ważny był tylko sport. Niezbyt udany w jej ocenie występ w Meksyku zmotywował ją do jeszcze bardziej intensywniejszej pracy. Swoje zmagania tak opisywała:

„Mój mąż, a zarazem trener, śmiał się ze mnie, że jestem pilna aż do przesady. I nawet wtedy, gdy była plucha albo mróz i zaspy śniegu, wychodziłam na dwór, żeby zrealizować zaplanowaną jednostkę treningową. Wiedziałam bowiem, że tylko drogą systematycznych przygotowań można dojść do podium”.

Niedługo potem Szewińska stanęła przed dylematem – sport czy rodzina. Jej wielkim pragnieniem stało się urodzenie dziecka. W 1970 roku na świat przyszedł syn Andrzej. Po krótkim urlopie macierzyńskim wróciła na bieżnię, godząc obowiązki matki i zawodniczki ze studiowaniem ekonomii.

W 1972 roku Szewińska nie osiągnęła co prawda optymalnej formy, ale z Monachium wróciła z brązowym medalem olimpijskim na 200 m, zaś cztery lata później, z Montrealu, ze złotym medalem na 400 m i absolutnie fenomenalnym rekordem świata 49,28 sekundy.

Pożegnała się z zawodniczą karierą w 1980 roku podczas igrzysk olimpijskich w Moskwie. Chciała zakończyć medalowym akcentem. Niestety, w półfinałowym biegu na 400 m doznała kontuzji.

Po zakończeniu kariery zawodniczej Irena Szewińska nie rozstała się jednak ze sportem. Od 1980 do 2009 roku zasiadała w zarządzie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, wiele lat pełniąc funkcję prezesa. Od 1998 roku była członkiem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Działała też w Komisji Koordynacyjnej, sprawdzającej stan przygotowań do igrzysk w Atenach (2004), Londynie (2012) oraz Tokio (2020).

Z początkiem 2014 roku Irena Szewińska przeszła chemioterapię po wykryciu u niej nowotworu. Gdy wydawało się, że zwyciężyła raka bezwarunkowo, nowotwór wrócił. Szewińska nie poddała się, dalej walczyła z chorobą starając się ciągle działać aktywnie w środowisku olimpijskim. Choroba pokonała ją ostatecznie w czerwcu 2018 roku.

Irena Szewińska jako jedyna lekkoatletka biła rekordy świata na wszystkich trzech dystansach sprinterskich (100, 200 i 400 m). W sumie zdobyła siedem medali olimpijskich: trzy złote, dwa srebrne i dwa brązowe. W 1974 roku, została uznana przez agencję prasową United Press International za najlepszą sportsmenkę globu. Nigdy wcześniej i nigdy później żaden Polak nie dostąpił takiego zaszczytu. W 2012 roku została włączona do IAAF Hall of Fame. 

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 13.07.2024 roku:

 

Mój blog: w drodze na Alderaan

Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

 

(fot. Pierwsza Dama lekkoatletyki – reportaż o Irenie Szewińskiej / https://www.youtube.com/watch?v=EzDG-peH1Sc&t=2312s)