Rankiem 23 marca Ash Barty opublikowała wideo, które zszokowało cały tenisowy świat. W mini wywiadzie, australijska tenisistka i numer 1 światowego rankingu, ogłosiła swoją decyzję o zakończeniu kariery. Jak się okazuje, z takim planem nosiła się już po triumfie w ubiegłorocznym Wimbledonie. Teraz jednak zamiary przekuła w czyny.

„Dzisiejszy dzień jest dla mnie trudny i pełen emocji, ponieważ ogłaszam moje odejście z tenisa. Nie byłam pewna, jak podzielić się z wami tą wiadomością, więc poprosiłam o pomoc moją dobrą przyjaciółkę Casey Dellacqua. Jestem bardzo wdzięczna za wszystko, co dał mi ten sport. Czuję się dumna i spełniona. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali” – napisała Barty na swoim Instagramie.

Naturalnie zaraz po ogłoszeniu tej decyzji przez Australijkę w mediach zaroiło się od spekulacji na temat prawdziwego powodu zakończenia kariery przez pierwszą rakietę rankingu WTA. Najczęściej mówiło się, że chce wyjść za mąż  i planuje macierzyństwo. Niezależnie od tego, co stoi za decyzją Barty, należy się jej spore uznanie. Nie każdego stać na odejście, porzucenie sławy i wielkich pieniędzy, w wieku 25 lat będąc u szczytu kariery. Przecież niespełna dwa miesiące temu Barty wygrała Australian Open i sięgnęła po swój trzeci wielkoszlemowy tytuł w karierze oraz mogła pochwalić się kapitalną passą – wygrała 25 z 26 ostatnich spotkań i trzy z czterech turniejów, w których brała udział.

Informację o zakończeniu kariery przez Ash tak przyjęła Iga Świątek: „…bardzo szanuję to, co Ash zrobiła. Była odważna, biorąc pod uwagę wszystkie związane z nią oczekiwania. Niewielu ludzi zdecydowałoby się na koniec w tym momencie i postawienie wyżej swojego osobistego szczęścia. Myślę, że to nie tylko przykład dla wszystkich sportowców, ale w ogóle dla każdego zwykłego człowieka” – stwierdziła polska tenisistka, która zaledwie 2 dni wcześniej cieszyła się z awansu na 2 miejsce w światowym rankingu, właśnie tuż za Ash Barty.

„Żegnamy więc – przynajmniej na razie – Ash Barty tenisistkę i ciepło witamy Ash Barty osobę prywatną” – podsumowało „The Wall Street Journal”.

Tyle światowe komentarze. Teraz czas na małą notkę biograficzną Ash Barty.

Ashleigh, bo tak oficjalnie ma na imię australijska tenisistka, urodził się 24 kwietnia 1996 roku w Ipswich w Queensland. Rodzice Josie i Robert Barty byli reprezentantami Queensland w golfa, ale mama porzuciła kije golfowe by zostać radiologiem, a tato podjął pracę w Bibliotece Stanowej Queensland. Co ciekawe, narzeczony Ash, Garry Kissick też jest profesjonalnym golfistą, a sama Barty świetnie sobie radzi na polu golfowym. Ash ma dwie starsze siostry, Sarę i Ali.

Poprzez swoją prababkę, Barty jest członkiem rdzennej ludności australijskiej Ngaragu, Aborygenów zamieszkujących tereny południowej New South Wales i północno-wschodniej Victorii.

W dzieciństwie, oprócz tenisa, Barty grała także w netball, ale zdecydowała się skupić na tenisie ponieważ jej siostry były lepsze od niej w tym sporcie. A przygodę z tenisową rakietą rozpoczęła w West Brisbane Tennis Center w wieku czterech lat. Jej dziecięcą, tenisową idolką była Alicja Molik.

Ashleigh jest też kibicem Richmond i to właśnie ona wręczała puchar, gdy Tygrysy wygrały w 2020 roku AFL Grand Final.

Jak większości tenisistów, młodość upłynęła jej na podróżowaniu z turnieju na turniej. Dość powiedzieć, że w sezonie, w którym skończyła 17 lat, przez cały rok była w domu tylko 27 dni.

Barty doszła do 2 pozycji w światowym ranking juniorów ITF, mając w dorobku doskonałe wyniki w singlu, w deblu, a przede wszystkim zwycięstwo w juniorskim Wimbledonie, w wieku 15 lat. Ta wygrana dała jej przepustkę do kariery zawodowej. Choć w grze pojedynczej młodziutka Australijka radziła sobie ze zmiennym szczęściem, to zdecydowanie błyszczała na korcie w deblu gdzie w wieku zaledwie 15 lat została partnerką Casey Dellacqua.

Gdy wszyscy mogliśmy cieszyć się wynikami deblowymi Ash i jej coraz lepszą grą singlową, 18. letnia Barty wzięła wolne od tenisa, ponieważ chciała doświadczyć życia jako normalna nastolatka i mieć pewne normalne doświadczenia.

Wtedy to Barty zainteresowała się grą w krykieta, choć wcześniej nie miała w nim żadnego doświadczenia. Okazało się, że jej umiejętności od pierwszego podniesienia kija były wyjątkowe i szybko dołączyła do drużyny Brisbane Heat. Sezon krykietowy jednak jest dość krótki i po 2 latach, a może lepiej powiedzieć sezonach, w wieku 20 lat powróciła na tenisowe korty, szybko pnąc się w górę tenisowej drabinki.

Aż przyszedł rok 2019, a z nim tryumf na paryskich kortach Rolanda Garrosa i pozycja numer 2 w światowym rankingu, którą szybko poprawiła na numer 1, wygrywając już następny turniej w Birmingham. Ten rok zakończyła Ash nie tylko jako pierwsza rakieta kobiecego tenisa, ale także wygrywając kończące tenisowy sezon WTA Finals i jako pierwsza Australijka otrzymując prestiżową nagrodę Zawodnika Roku WTA.

… A potem zaczął się covid i choć Ash opuściła większość turniejów w 2020 roku, to jednak utrzymała prowadzenie w światowym rankingu i kolejny sezon 2021-22, po 11 miesiącach przerwy w tenisowym turze, zaczęła jako numer 1.

Rok 2021 był rokiem dominacji Barty w kobiecym tenisie, przypieczętowanej wygraną na kortach Wimbledonu. Choć też był to rok kontuzji i zaskakujących porażek, jak choćby ta w turnieju singlowym na olimpiadzie w Tokio. Nie przeszkodziło to Ash zakończyć rok 2021, po raz trzeci z rzędu, na pozycji numer 1 światowego rankingu i po raz drugi z tytułem Zawodnika Roku WTA.

2022 zaczęła Barthy od zwycięstwa w Adelajdzie i w przepięknym stylu wywalczonego, trzeciego w karierze, Wielkiego Szlema, tym razem na kortach w Melbourne. Myślę, że dla Ash to najcenniejsze zwycięstwo, bo w najważniejszym turnieju w swojej ojczyźnie i przy swojej widowni.

Kiedy wszyscy oczekiwaliśmy kolejnych zwycięstw, a styl i mądrość gry jaki prezentowała na korcie Ash Barth, nie miał sobie równych, otrzymaliśmy wiadomość, że Ash kończy z profesjonalnym tenisem. Ta decyzja na pewno też zamyka pewien rozdział w historii światowego tenisa, choć wielu ma nadzieję, że Barty po przerwie powróci, kolejny raz, na tenisowe korty.

Dla nas ta decyzja australijskiej tenisistki otworzyła też kolejny rozdział, rozdział Igi Świątek – pierwszej w historii tenisa polskiej zawodniczki, która została numerem 1 światowego rankingu.
Jak na razie Iga w pełni zasługuje na tą pozycję, grając rewelacyjnie od początku tego sezonu. Mam nadzieję, że nie tylko ten rok, ale i kolejne lata będziemy cieszyli się z posiadania najlepszej tenisistki na świecie.

Trzymajmy więc dzielnie kciuki za polską liderkę tenisowych rankingów, Igę Świątek i podziękujmy Ash za piękny tenis, który dała nam przez te ostatnie lata.

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 02.04.2022 roku:

 

Mój blog: w drodze na Alderaan
Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

 

(fot. Charlie Cowins / flickr.com / CC BY 2.0)