Historia pisana wierszem
Cud nad Wisłą
W te dni sierpniowe ze stron moskiewskich,
przyszła stepowa krwawa nawała,
zdecydowana, by unicestwić,
tę co niedawno z martwych powstała,
Do brzegu Wisły czerń bolszewicka,
znaczyła ślady swoim pochodem,
żeby po gruzach i rumowiskach,
iskrę rewolty nieść na zachodzie.
Wojsko gotuje się już do bitwy,
agresor ciosy zadaje nocą,
przed kontratakiem krótka modlitwa,
wokół stolicy walki się toczą.
Stają do boju w pierwszych szeregach,
piechota, jazda i artyleria,
błękitna armia natarcie wspiera,
prócz nich studenci, uczniowie, księża.
W dzień wniebowzięcia Panny Najświętszej,
biało czerwony zwycięża orzeł,
burze i sztormy ucichły wreszcie,
kontrofensywa rusza na wschodzie.
W panikę wpadły wrogie zastępy,
nadchodzi pokój, zły koszmar prysnął,
czerwona armia w dal odepchnięta,
dziękujmy Bogu za cud nad Wisłą.
08.08.2021
Bogumił Liszewski
Po gruzach Polski do Europy…
Do dziś nie wiemy co naprawdę wydarzyło się na przełomie 15 i 16 sierpnia 1920 roku pod Warszawą, tak radykalnie odmieniając losy toczącej się od przeszło roku wojny polsko – bolszewickiej. W jaki sposób znękani, wycofujący się od wielu miesięcy, ogarnięci pesymizmem i apatią polscy żołnierze potrafili odeprzeć wielokrotnie silniejszą, zdeterminowaną do zniszczenia Polski i Europy Armię Czerwoną? Dlaczego tak nagle wstąpił w nich optymizm, że gotowi byli ścigać wroga za Niemen i jeszcze dalej? Wśród historyków trwają spory, jakie czynniki sprawiły, że w przeciągu jednego dnia tak radykalnie odmieniły się losy wojny.
Latem 1914 roku rozpoczęła się w Europie I wojna światowa. Wielu Polaków wiązało z nią wielką nadzieję na rychłe wyzwolenie spod zaborów. Państwa ententy: Wielka Brytania, Francja, Rosja, Serbia, Japonia, Włochy i Stany Zjednoczone (od 1917 roku) rozpoczęły totalną walkę z państwami centralnymi: Austro – Węgrami i Niemcami wspieranymi przez Imperium Osmańskie oraz Bułgarię.
Dodatkowo w cieniu toczącej się wojny światowej, w październiku 1917 roku doszło w Petersburgu i Moskwie do przewrotu, który ostatecznie obalając carat utorował drogę do władzy partii bolszewickiej. Przez wiele miesięcy sytuacja polityczna i gospodarcza Rosji była niestabilna. Jej zachodnie krańce okupowały wojska niemieckie, na wschodzie i południu wciąż realną siłą były armie białych generałów Piotra Wrangla i Antona Denikina.
Rewolucja w Rosji osłabiła pozycje państw ententy i to skłoniło Stany Zjednoczone do włączenia się do wojny. Od tego momentu jej losy zaczęły zmieniać się na niekorzyść państw centralnych. Pierwsza z wojny wycofała się Bułgaria i Turcja, następnie upadła monarchia habsburska w Austro – Węgrzech i ostatecznie Niemcy 11 listopada 1918 roku podpisały zawieszenie broni w lasku Compiegne pod Paryżem. Zwyciężyła też ostatecznie rewolucja w Rosji, do władzy doszli bolszewicy.
Zakończenie wojny oznaczało dla Polski odrodzenie po 123 latach niewoli. Nowo powstałe państwo wkroczyło w okres niepodległości całkowicie wyniszczone. Poza Wielkopolską i Pomorzem kraj był w ruinie, przemysł praktycznie nie istniał, a większość wartościowego mienia ruchomego wywiozły wojska niemieckie, bądź rosyjskie. Polacy nie posiadali więc żadnego zaplecza przemysłowego zdolnego do produkcji uzbrojenia i amunicji. Istniało cały czas realne zagrożenie ze strony zbolszewizowanej Rosji.
Stosunek sił był dla Polski zdecydowanie niekorzystny. Armia Czerwona czterokrotnie przewyższała liczebnie armię polską. W dodatku część polskich żołnierzy strzegła granicy z Niemcami, nie mogła więc walczyć na wschodzie. Niekorzystna była też bardzo długa linia frontu, rozciągająca się od Łotwy na północy po Rumunię na południu.
Opozycja polityczna krytykowała podjętą przez Józefa Piłsudskiego wiosną 1920 roku tak zwaną wyprawę kijowską, która według nich sprowokowała atak bolszewików na Polskę. Nie było to prawdą, bowiem walki z Rosjanami na wschodniej granicy trwały już od dłuższego czasu. Uniemożliwiały wytyczenie trwałej granicy na wschodzie i jakąkolwiek stabilizację. Przywódcy rosyjscy na fali entuzjazmu wywołanego sukcesem rewolucji w Rosji pragnęli kontynuować dobrą passę i bez zwłoki opanować całą Europę. Podbicie Polski miało być tylko jednym z etapów tego planu.
Wojsko Polskie było źle uzbrojone. Pomocy udzielili wówczas Francuzi i Brytyjczycy. Wielka Brytania przekazała nieodpłatanie 50 samolotów, zaś rząd francuski kredyt umożliwiający zakup stu tysięcy karabinów ręcznych, kilkunastu samolotów oraz innego sprzętu wojskowego. Jednak transport tego sprzętu do Polski był utrudniony ze względu na blokadę lądową w Czechach i Niemczech. Skończyła się też dobra passa na froncie ukraińskim, a jednostki polskie rozpoczęły odwrót. Na przełomie czerwca i lipca 1920 roku sytuacja stała się już na tyle poważna, że uświadomiono sobie, że armia bolszewicka wkrótce zagrozi samej stolicy.
1 lipca 1920 roku powołano Radę Obrony Państwa na czele której stanął marszałek Józef Piłsudski oraz utworzono Inspektorat Armii Ochotniczej kierowany przez popularnego już wówczas w Polsce generała Józefa Hallera. Oznaczało to, że obok regularnego wojska, Warszawy bronić będą sformowane naprędce oddziały ochotnicze. Do udziału w walkach zachęcały tworzące się w różnych częściach kraju komitety obywatelskie, apelowali przedstawiciele wszystkich partii, za wyjątkiem komunistów. Apel do ludu wygłosił chłopski przywódca, ówczesny premier Wincenty Witos, a także przedstawiciele polskiego duchowieństwa.
Chociaż zdawano sobie sprawę ze skali zagrożenia, latem 1920 roku panował w Warszawie nadzwyczajny spokój, życie gospodarcze i kulturalne stolicy toczyło się w miarę normalnie. Nie widać było oznak paniki, ani strachu. Pewną uciążliwością była wprowadzona przez komendanta obrony miasta godzina policyjna. Jedynie zwiększona liczba nabożeństw, procesji i większa niż zwykle frekwencja w kościołach świadczyła o tym, że dzieje się coś nadzwyczajnego.
Na apel polityków i duchowieństwa odpowiedziało w całym kraju bardzo wielu młodych mężczyzn oraz kobiet. W ciągu miesiąca zdołano sformować ponad stutysięczną armię ochotniczą. Zgłaszali się do niej ludzie, których nie obejmował obowiązkowy pobór do wojska. Byli w różnym wieku, wykonywali różne zawody. Wśród ochotników bardzo licznie reprezentowana była młodzież szkolna i akademicka. Zdarzało się, że zgłaszały się całe szkolne klasy. Ponieważ mobilizacja prowadzona była od początku lipca części rekrutów przed wysłaniem na front nie odbyła nawet podstawowego przeszkolenia. Braki w wyszkoleniu żołnierze nadrabiali gorliwością i zaangażowaniem.
Szybko też zwrócono uwagę, że w formowanej w pośpiechu armii ochotniczej brakuje kapelanów wojskowych, co wpływało niekorzystnie na morale żołnierzy. By nadrobić to niedopatrzenie Józef Piłsudski wystosował apel do metropolity warszawskiego kardynała Kakowskiego „o dobrych kapelanów dla armii, którzy by szli w szeregach razem z żołnierzem, w okopach podnosili na duchu”. Kościół natychmiast odpowiedział na ten apel, kierując w szeregi wojska 5 procent duchownych diecezjalnych.
3 sierpnia 1920 roku powołano instytucję tak zwanych kapelanów lotnych, wykonujących zadania specjalne wyznaczone przez biskupa polowego. Biskup powoływał i odwoływał takich kapelanów w porozumieniu z odpowiednimi ordynariuszami i Ministerstwem Spraw Wojskowych.
Wielu kapelanów, szczególnie wywodzących się spośród katechetów szkolnych, zgłaszało się na ochotnika. Kardynał Aleksander Kakowski tak wspominał atmosferę tamtych lipcowych dni: „Między innymi poszedł i ksiądz Ignacy Skorupka, młody i pięknej powierzchowności kapłan, który jeszcze piękniejszą miał duszę.” Ossów, miejscowość do której skierowano jego oddział, był niewielką wsią leżącą 22 kilometry na wschód od centrum Warszawy, na uboczu ważnych szlaków komunikacyjnych, przy styku granic gmin: Kobyłka, Zielonki i Wołomin, nad niewielką rzeczką Długą.
W sierpniu 1920 roku przez Ossów przebiegała druga linia obrony Warszawy. Ogółem wyznaczone były cztery takie linie. Pierwsza przebiegała w odległości 24 kilometrów od granic miasta. Opierała się o fort Zegrze, wieś Leśniakowiznę i Wisłę na południe od Józefowa. Druga linia, do której należał Ossów przebiegała wzdłuż pozostałości okopów z I wojny światowej. Jej najważniejszymi filarami były: Radzymin i Wołomin. Trzecia przebiegała wzdłuż wschodnich zabudowań Pragi, zaś czwarta opierała się o przyczółki mostowe na Wiśle. Największe boje toczyły się wokół Radzymina.
Ksiądz Ignacy Skorupka idący obok dowódcy, z krzyżem w dłoni, zachęcał przestraszoną młodzież kryjącą się w okopach do frontalnego ataku na wroga. Wprawdzie zginął na samym początku, trafiony kulą ekrazytową w głowę, ale atak wroga został powstrzymany, a linia obronna utrzymana. Po tym wydarzeniu rozpoczął się paniczny odwrót armii bolszewickiej, a jednostki regularnej armii polskiej rozpoczęły pościg za wrogiem.
Duże znaczenie miała polska ofensywa znad Wieprza. W jej wyniku unicestwiono doszczętnie trzy armie sowieckie, zdobyto niezliczoną liczbę sprzętu wojskowego, wzięto do niewoli sto tysięcy jeńców. Ostateczny cios wojska polskie zadały bolszewikom w bitwie nad Niemnem we wrześniu 1920 roku. Po niej rozpoczęły się rozmowy pokojowe w Rydze.
Niechętne Józefowi Piłsudskiemu media opozycyjne (szczególnie te należące do Narodowej Demokracji), w celu umniejszenia zasług marszałka w zwycięstwie nad bolszewikami, upowszechniły w polskim społeczeństwie termin „cudu nad Wisłą”. Bliskoznacznego sformułowania użył w artykule prasowym prominentny endek Stanisław Stroński pisząc już 14 sierpnia w jednej z gazet o „cudzie Wisły”. Zwrot o zwycięstwie z „wyroków Boskich” i „łasce opatrzności” pojawił się też w rozkazie generała Hallera do wojska z dnia 24 sierpnia 1920 rok.
Zwycięstwo pod Warszawą, odniesione w sytuacji zdawałoby się zupełnie beznadziejnej, było zaskakujące dla wszystkich. Społeczeństwo polskie przekonane było, że zwycięstwo nie było wyłączną zasługą samych dowódców i żołnierzy, ale również wynikiem interwencji sił wyższych.
Faktycznie, podczas całej kampanii nastąpiło wiele szczęśliwych zbiegów okoliczności. Jednym z takich cudów było przypadkowe zdobycie bolszewickiej radiostacji w walkach pod Ciechanowem. Niezrozumiałe z punktu widzenia strategii wojennej, było zaniechanie wbrew wyraźnym rozkazom marszu na północny – wschód armii konnej Siemiona Budionnego. Dzięki temu w sowieckim froncie powstała kilkudziesięciokilometrowa luka umożliwiająca polski kontratak na tyły i lewe skrzydło armii Tuchaczewskiego.
Nie sposób też wyjaśnić nagłej irracjonalnej paniki, która ogarnęła 15 sierpnia sowieckie armie u wrót Warszawy. Jak twierdzili schwytani do niewoli bolszewicy, panikę w ich szeregach wywołała ukazująca się im postać Matki Boskiej. Czy to co zobaczyli było efektem jakiejś zbiorowej halucynacji trudno rozstrzygnąć. Niemniej zjawisko musiało być na tyle sugestywne, że stracili oni cały swój wcześniejszy entuzjazm i chęć do walki.
1. Pomnik ku czci kapelana WP księdza Ignacego Skorupki w pobliżu miejsca, w którym zginął w Ossowie. Fot. z archiwum autorów.
2. Tablica wdzięczności narodowi węgierskiemu za pomoc okazaną Polakom w czasie wojny 1920 roku. Fot. z archiwum autorów.
3. Pomnik generała Józefa Hallera, twórcy Błękitnej armii, na tle cmentarza ofiar wojny polsko – bolszewickiej. Fot. z archiwum autorów.
4. Cmentarz żołnierzy polskich poległych w Ossowie z 15/16 sierpnia 1920 roku. Fot. z archiwum autorów.
5. Polscy ułani w ataku na wroga. Obraz olejny Aleksego Matczaka. Fot. z archiwum autorów.
Ewa i Bogumił Liszewscy
Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 14.08.2021 roku: