“Mundial w Katarze skończył się sukcesem reprezentacji Polski, którym był awans do 1/8 finału tego turnieju po 36 latach. Teraz przed naszą kadrą równie trudne zadanie – eliminacje do EURO 2024.” – drodzy słuchacze to autentyczny cytat jednego z dziennikarzy sportowych, który znalazłam w Gazecie Współczesnej. Teraz to ja nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać…

„Powracający z katarskiego Mundialu do Polski nasi piłkarze na lotnisku Okęcie nie wyszli przywitać się z czekającymi na nich kibicami” – to też z polskiej prasy. A ja mam nadzieję, że dlatego iż było im zwyczajnie wstyd spojrzeć kibicom w oczy i nawet nie mam odwagi szukać innego wytłumaczenia. Wolę wierzyć w resztki przyzwoitości u polskich piłkarzy.

Tak, wyszliśmy z grupy remisując 0:0 z Meksykiem,po chyba najsłabszym meczu w tych mistrzostwach; wygraliśmy szczęśliwie 2:0 z Arabią Saudyjską, z którą nawet kontrolnych meczów się nie gra, bo co z takim rywalem kontrolować; i na koniec fazy grupowej przegraliśmy z fatalnie słabo reprezentującą się na tych mistrzostwach Argentyną 0:2. Bilans tego jest 0! I to 0, szczęśliwie dało nam wyjście z fazy grupowej do 1/8 Mundialu. 1/8 Mistrzostw Świata w stylu, o którym na pewno nie do się powiedzieć, że „została wywalczona”.

Na tej fazie skończyły się „sukcesy” naszych piłkarzy, bo na szczęście dalszego wstydu i nerwów zaoszczędzili nam francuscy piłkarze, wygrywając z naszymi „Orłami” 3:1. Tylko 3:1!

Już bliska była przypuszczać, że w Australii pokazywali nam jakieś inne mecze z Kataru niż te które oglądali fani piłki nożnej w Polsce, ale chyba jednak nie, bo portal sport.pl zaryzykował umieszczenie krótkiego wywiadu z Włodzimierzem Lubańskim, w którym mundialowe „sukcesy Biało-Carwonych” tak podsumował ten wybitny piłkarz:

„Nie jestem zadowolony. Na mistrzostwach świata jest się po to, żeby wygrywać mecze i żeby osiągać ambitne cele. To, że rozegraliśmy poprawny mecz przeciw mistrzom świata, to jest za mało.”

„Wielu piłkarzy z naszej reprezentacji gra w czołowych, europejskich klubach i po powrocie do nich ci nasi zawodnicy będą skonfrontowani ze słowami kolegów. Usłyszą komentarze typu 'no kurczę, nic żeście na tym mundialu nie pokazali, nic nie zrobiliście’. Dlatego dziwię się ogólnej euforii po meczu z Francją. Dziwię się, słysząc, że wszyscy są zadowoleni po tym, jak zagraliśmy poprawny mecz i go przegraliśmy. Jeśli cieszymy się po przegranym meczu, to jest źle”.

„Reprezentacja Polski na tych mistrzostwach świata ogólnie zawiodła. To trzeba jasno powiedzieć. Nie ukrywajmy tego. Nie wypada nam zadowolić się tym, że wyszliśmy z grupy i nawet nie wypadało, żeby chłopcy mówili o takim celu przed mistrzostwami (…) Prawdziwy sportowiec chce osiągnąć jak najlepszy wynik, a nie wypełnić jakieś minimum” – stwierdził Włodzimierz Lubański, a ja za tę wypowiedź chylę mu czoła.

Przed nami ćwierć finałowe mecze Mistrzostw Świata. Wszystkie pary wyglądają bardzo ciekawie. Najpierw zobaczymy mecz Holendrów z Argentyną, potem Chorwacji z Brazylią – tutaj nie zmiennie będę kibicowała Brazylijczykom, którzy po ostatnich słabych Mundialach w swoim wykonaniu, wreszcie przypominają prawdziwych „Canarinho”, których oglądanie daje prawdziwą przyjemność.

Potem na katarską murawę wybiegną piłkarze największej sensacji mistrzostw czyli Maroka, którzy zmierzą się z Portugalią i wszystko zakończy hit – czyli mecz Anglia – Francja. Wszystko jest możliwe, bo przecież „piłka jest okrągła,a bramki są dwie”, ale tu stawiam na dobrze grających obrońców tytułu mistrzowskiego czyli na Francuzów. I w ten sposób moja finałowa para Mundialu to Brazylia – Francja. Jeśli tak będzie wyglądał finał to serce podpowiada mi Brazylia, a rozum mówi Francja, ale to wszystko dopiero przed nami.

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 10.12.2022 roku:

 

Mój blog: w drodze na Alderaan

Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

 

(fot. Jernej Furman / flickr.com / CC BY 2.0)