W dzisiejszym naszym spotkaniu za sportem cofniemy się tylko 2 tygodnie wstecz do finału Ligi Mistrzów, ale nie tej piłkarskiej, a Ligi Mistrzów w piłce siatkowej. Wszystko za przyczyną polskiego klubu o nazwie Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Klubu popularnie zwanego ZAKSĄ, od nazwy właściciela klubu czyli Zakładów Azotowych Kędzierzy SA. Dlaczego? Oczywiście dlatego, że siatkarzom z Kędzierzyna udało się w sobotę 1 maja, w imponującym stylu, wywalczyć to najbardziej cenione w europejskiej piłce siatkowej trofeum.

W 62-letniej historii Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, nazywanego później Ligą Mistrzów, Polacy odgrywali kluczowe role. W pierwszej edycji AZS-AWF Warszawa zajął trzecie miejsce, a w 1973 roku rzeszowską Resovię w finale ograło CSKA Moskwa. Jednak pięć lat później w 1978 roku, trofeum wywalczył Płomień Milowice. Jak wielka radość wtedy opanowała wszystkich, niech świadczy tylko fakt, że na przywitanie wracających z pucharem siatkarzy Płomienia, przywieziono specjalnie orkiestrę górniczą, która ubrana tylko w górnicze mundury wyczekiwała przy 20 stopniowym mrozie na płycie lotniska, by powitać samolot ze zwycięzcami.

Zwykle emocji i zwycięstw dostarczała nam nasza reprezentacja narodowa, po zwycięstwie Płomienia liczyliśmy, że także zacznie się czas dominacji w Europie polskich klubów. Wtedy trudno było przypuszczać, że do 1 maja tego roku będzie to jedyna polska wygrana w tych rozgrywkach. Od wygranej Płomienia Milowice w 78 siatkowej trzykrotnie były niszczone w finale i aż dziesięciokrotnie kończyły się na półfinale. W sezonie 2011/2012 PGE Skra Bełchatów przegrała w finale z Zenitem Kazań 2:3, a w rozgrywkach 2014/2015 Asseco Resovia Rzeszów musiała uznać wyższość tej samej drużyny, ulegając jej 0:3.

W tym sezonie Rosjanie po raz kolejny byli głównym faworytem do zwycięstwa, a ich apetyty były tym większe, że w ubiegłym roku, trwającą prawie 5 lat serię zwycięstw siatkarzy z Kazania,  przerwał w finale Ligi Mistrzów, mistrz Włoch, Cucine Lube Civitanova. Jednak to nie rosyjski klub dominował w tym roku. Czarnym koniem tegorocznej ligi okazała się kędzierzyńska ZAKSA.

Choć ostatnie 43 lata to dla polskiej siatkówki klubowej to permanentny braku wielkiego sukcesu, to siatkarzom z Kędzierzyna udało z tym skończyć i mamy nadzieję na kolejne klubowe sukcesy polskich siatkarzy szybciej niż za kolejne 40 lat.

Tryumf ZAKSY jest tym cenniejszy, że siatkarze z Kędzierzyna-Koźla po wyjściu z grupy, mieli najtrudniejszą możliwą drogę – ZAKSA po niezwykle emocjonujących meczach pokonała potęgi nowoczesnej europejskiej siatkówki. W ćwierćfinale odesłała do domu zeszłorocznego obrońcę tytułu Cucine Lube Civitanova, a w półfinale wygrała z faworyzowanym Zenitem Kazań.

„Przez wiele lat ciążył na polskich zespołach duży ciężar zmarnowanych szans, czy niewykorzystanych piłek, które trzeba było skończyć, żeby osiągnąć sukces. Z tyłu głowy to siedziało i złoty set graliśmy z dużym obciążeniem psychicznym. Mogliśmy już dużo wcześniej cieszyć się w szatni, a każda trudna sytuacja, z której wychodził Zenit, tylko budowała ich pewność siebie. Ta edycja Ligi Mistrzów jest dla nas wyjątkowa, bo kto wymyśliłby nam taki scenariusz na awans? A to były dwa złote sety w fazie pucharowej arcy silnymi drużynami. Kibice z jednej strony mogą nas nie lubić za te emocje, ale efekt końcowy jest fajny także cieszmy się tym wszyscy razem” – komentował po wygranym półfinale Paweł Zatorski, libero ZAKSY.

W finale przeciwnikiem ZAKSY, był Itas Trentino. Itas to jeden z najbardziej utytułowanych włoskich klubów, który na swoim koncie ma cztery mistrzostwa Włoch i trzy puchary Włoch. Trzykrotnie triumfował także w Lidze Mistrzów.

Jednak finałowy mecz z Itas Trentino był popisem w wykonaniu polskich siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla. Po zwycięstwie 25:22 w dwóch pierwszych setach, w trzecim Polacy musieli uznać wyższość Włochów, którzy wygrali 25:20. Czwarty set był jeszcze bardziej emocjonujący, ale ostatecznie to ZAKSA wyszła z niego zwycięsko. Triumf 28:26, po asie serwisowym Łukasza Kaczmarka na zakończenie, i ostatecznie 3:1 w całym spotkaniu.

„As serwisowy Łukasza Kaczmarka zadziwił siatkarzy Trentino” – pisała La Gazzetta dello Sport, we włoskim Eurosporcie czytamy, że „Trentino musiało pokłonić się ZAKS-ie” i że „Polacy odebrali Włochom Ligę Mistrzów”, a Corriere dello Sport dał bardzo wymowny tytuł: „Liga Mistrzów należy do ZAKSY”, podkreślając dalej w artykule, że zespół z Trentino zawiódł w kluczowych momentach finałowego spotkania.

Czasy się zmieniły i na zwycięzców na płycie lotniska już nie czekała orkiestra górnicza, ale za to oszalały z radości media społecznościowe. Z gratulacjami pospieszyli ma Facebooku kibice, siatkarze i kluby. Także na reakcję polityków na Twitterze też nie trzeba było długo czekać, a z gratulacjami pospieszył nawet prezydent Andrzej Duda, który napisał na Twitterze: „Gratulacje! Dziękujemy! Symboliczny, piękny sukces polskiej drużyny ze Śląska w przeddzień 100. rocznicy wybuchu III Powstania Śląskiego. Duma!”.

My też oczywiście gratulujemy i jesteśmy dumni z sukcesu polskich siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla. Liczymy, że tym razem zwycięstwo ZAKSY będzie wstępem do kolejnych sukcesów polskich klubów w europejskich rozgrywkach siatkówki.

***

Przed nami w tym roku jeszcze sporo okazji by trzymać kciuki za polskich siatkarzy. Jak zawsze liczymy na naszą drużynę narodową, którą najpierw zobaczymy na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio, a potem mamy jeszcze EuroVolley 2021, czyli Mistrzostwa Europy w Siatkówce. Choć czempionat Starego Kontynentu zorganizują cztery państwa: Polska, Czechy, Finlandia i Estonia, to właśnie w naszym kraju rozegranych zostanie najwięcej spotkań, w tym najważniejsze starcie imprezy – wielki finał mistrzostw, w którym oczywiście mamy nadzieję zobaczyć polskich siatkarzy. Europejskie święto siatkówki zaplanowane jest na 1-19 września 2021 roku.

Mecz fianałowy:

 

Mój blog: w drodze na Alderaan
Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 15.05.2021 roku:

 

Main Photo: (Grzegorz Jereczek / Flickr.com / CC BY-SA 2.0)