Historia pisana wierszem

Inka

Gdybyś powietrznym została ptakiem,
płynęła chmurą, co rosi deszczem,
wolna jak orzeł w swym majestacie,
może pisałabyś dla nas wiersze?
 
O pięknych chłopcach z lat konspiracji,
którzy swych marzeń dążyli ścieżką.
Sanitariuszce podziemnej armii,
która przysiędze została wierną.
 
Gdy wędrowałaś losu drogami,
między błękitem, a krwawą ziemią,
zawsze niezłomna, wśród burz błyskawic,
zachowywałaś się tak, jak trzeba.

28.01.2021

 

Zachowała się jak trzeba

Była wesołą, pozytywnie usposobioną do życia dziewczynką, grała na gitarze, śpiewała w chórze parafialnym. Koleżanki określały ją jako osobę konsekwentną, energiczną i odważną. Po ukończeniu szkoły elementarnej dalszą naukę kontynuowała u sióstr salezjanek w Różanymstoku koło Grodna. Danuta Siedzik miała dwie siostry, starszą o rok Wiesławę i młodszą o trzy lata Irenkę.

Jak wspominała po latach Wiesława dzieciństwo spędzone w leśniczówce pod Narewką na Białostocczyźnie było okresem błogosławionym. Wybuch drugiej wojny światowej wszystko zniweczył. Danuta miała wtedy zaledwie jedenaście lat. Atak Niemców z zachodu i wkroczenie wojsk sowieckich na wschodnie Kresy Polski spowodowały, że ich szczęśliwe życie legło w gruzach.

Ojca rodziny – Wacława Rosjanie deportowali do Kazachstanu, pozbawiając ich środków do życia. Wacław Siedzik nigdy nie powrócił z wygnania. Wraz z armią generała Władysława Andersa opuścił Związek Sowiecki, niestety wyniszczony chorobami zmarł w Iranie. Jego grób znajduje się na cmentarzu polskim w Teheranie.

W 1941 roku na Podlasie wkroczyli ponownie Niemcy, którzy aresztowali Eugenię, matkę Danusi. Po brutalnym śledztwie została ona rozstrzelana we wrześniu 1943 roku w lesie pod Białymstokiem. W jednym z ostatnich grypsów przesłanych do córek napisała: „Dziewczynki, zemstę zostawcie Bogu”. Siostrami zaopiekowała się wówczas babcia. Danusia wraz Wiesławą po złożeniu przysięgi w 1943 roku wstąpiły do miejscowej komórki Armii Krajowej. Były sanitariuszkami.

W 1944 roku na Podlasie ponownie wkroczyli żołnierze spod znaku sierpa i młota. Ofiarami terroru padli przede wszystkim byli partyzanci antyniemieckiego ruchu oporu, przedstawiciele przedwojennej inteligencji, urzędnicy, nauczyciele, lekarze, właściciele ziemscy.

Schwytanych Polaków sowieci rozstrzeliwali bądź zsyłali do łagrów. Ofiarami takich represji padło m.in. kilkaset osób aresztowanych w tak zwanej Obławie Augustowskiej. Ich ciał do dziś nie odnaleziono.

Wiosną 1945 roku Danuta Siedzik zatrudniła się jako kancelistka miejscowego nadleśnictwa w Narewce. Niestety już w czerwcu z powodu podejrzenia o współdziałanie tamtejszych pracowników nadleśnictwa z antysowieckim podziemiem, Rosjanie aresztowali wszystkich, w tym Siedzikównę i pod eskortą odesłali do Hajnówki.

Na trasie konwoju pojawił się wówczas patrol operującego na tym terenie partyzanckiego oddziału podporucznika Stanisława Wołoncieja „Konusa”. Partyzanci odbili kilku więźniów, w tym Danutę. Zagrożona aresztowaniem nie mogła już powrócić do cywilnego życia. Została więc sanitariuszką w oddziale „Konusa” przyjmując konspiracyjny pseudonim „Inka”.

Oddział tworzyli byli żołnierze Armii Krajowej, dezerterzy z sowieckiego wojska i milicji, ich terenem operacyjnym były okolice Narewki i Narwi. Grupa prowadziła przede wszystkim akcje z zakresu samoobrony, rozbrajała posterunki milicji, likwidowała polskich i białoruskich konfidentów, prowadziła działania ekspriopriacyjne. Oddział jednak wkrótce został rozbity. Pozostali przy życiu żołnierze przyłączyli się do działającej na tym terenie V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej dowodzonej przez przedwojennego majora Wojska Polskiego Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”.

W latach 1943 – 1944 major zasłynął wieloma brawurowym akcjami zbrojnymi na Wileńszczyźnie. Bronił tam polskiej ludności przed rajdami formacji litewskich współpracujących z okupantem oraz przed partyzantką sowiecką. Nie wziął udziału w operacji „Ostra Brama”. Przedarł się przez linię Curzona i prowadził działalność partyzancką na Podlasiu. „Inka” służyła w jego oddziale do czasu rozwiązania tej formacji. Zatrudniła się wówczas jako urzędniczka w Nadleśnictwie Miłomłyn, w powiecie ostródzkim, zmieniając nazwisko na Obuchowicz.

Rządzący krajem komuniści nasilili terror wobec ludności, duchowieństwa katolickiego oraz byłych żołnierzy podziemnych formacji walczących z okupantem. Partyzanci próbujący podejmować normalne życie byli tropieni, aresztowani, torturowani, skazywani na śmierć lub długoletnie wiezienie. W tej sytuacji wielu dawnych dowódców polowych reaktywowało ponownie swoje oddziały. Chodziło o zamanifestowanie przed społeczeństwem istnienia niepodległych formacji zbrojnych. Wielu wierzyło jeszcze wówczas, że wybuchnie kolejna wojna, tym razem między aliantami zachodnimi a Związkiem Sowieckim.

Wiosną 1946 roku major „Łupaszko” również reaktywował swoją brygadę, a „Inka” została w niej łączniczką i sanitariuszką. Oddział podzielony był na trzy szwadrony i dwa patrole dywersyjne do zadań specjalnych. Danusia służyła w szwadronie Zdzisława Badochy„Żelaznego” działającego na Pomorzu, głównie w Borach Tucholskich.

W oddziale panowała wojskowa dyscyplina, żołnierze byli ubrani w mundury przedwojennego Wojska Polskiego. Wielu nosiło ryngrafy. „Inka” posiadała niewielki pistolecik obronny typu Mauser w celu samoobrony. W trakcie akcji pomagała rannym, również wrogom.

Szwadron Badochy wykonywał głównie akcje dywersyjne i sabotażowe skierowane przeciwko tak zwanej władzy ludowej. Do najsłynniejszych należały ataki na pociągi jeżdżące magistralą Katowice – Gdynia oraz rozbrajanie posterunków milicyjnych w kaszubskich miasteczkach. Po śmierci „Żelaznego” dowództwo nad pomorskim szwadronem przejął Olgierd Christa „Leszek”.

13 lipca 1946 roku „Inka” została wysłana przez dowódcę z misją kurierską do Gdańska. Nie wiedziała wówczas, że Regina Żylińska, jedna z sanitariuszek, została aresztowana i podjęła współpracę z władzami komunistycznymi. Jej zdrada doprowadziła do aresztowania Danusi w nocy z 19/20 lipca 1946 roku. Zatrzymano ją w jednym z lokali konspiracyjnych i osadzono w gdańskim areszcie śledczym przy ulicy Kurkowej. W tym samym czasie aresztowano również Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, członka patrolu dywersyjnego.

Początkowo próbowano skłonić sanitariuszkę do współpracy z władzami, składając różne obietnice, ona jednak odmówiła. Nie wiadomo dokładnie, jakie metody stosowano w śledztwie. Jedna ze strażniczek ujawniła po latach, że Danuta była bita i poniżana. Stosowano wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną. Z akt śledztwa wynika, że dziewczyna nie wyjawiła niczego co mogło przyczynić się do identyfikacji oddziału. Ostatecznie w końcu sierpnia 1946 roku postawiono jej szereg nieprawdziwych zarzutów i skazano na karę śmierci. Zarzucano jej m.in., że dowodziła oddziałem, rozstrzeliwała jeńców, wydawała rozkazy.

Odmówiła też adwokatowi złożenia podpisu pod prośbą o ułaskawienie do prezydenta Bieruta. Dokument ten podpisał sam obrońca. Jednak ówczesny prezydent nie skorzystał z aktu łaski.

Ksiądz Marian Prusak z kościoła garnizonowego w Gdańsku wysłuchał przedśmiertnej spowiedzi młodej sanitariuszki. „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Były to jedne z ostatnich słów siedemnastoletniej Danuty Siedzik, rozstrzelanej 28 sierpnia 1946 roku. Za dwa dni świętowałaby swoje osiemnaste urodziny. Jak się okazało, nie zginęła od kul plutonu egzekucyjnego. Żaden z dziesięciu młodych żołnierzy uczestniczących w egzekucji nie strzelił w jej stronę. Zrobił to dopiero  dowódca strzelając jej w czoło z pistoletu ręcznego. Przed śmiercią zdołała wykrzyknąć „Niech żyje Polska”, „Niech żyje Łupaszko”. Wraz z nią rozstrzelano też „Zagończyka”. Ciała obydwojga zakopano na cmentarzu garnizonowym w Gdańsku w okolicy śmietnika.

Historię młodej sanitariuszki przypomnieli Polakom i światu pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej już po upadku komunizmu. Miejsce jej pochówku zostało odnalezione w 2014 roku, a uroczysty pogrzeb z ceremoniałem wojskowym i udziałem prezydenta Polski odbył się 28 sierpnia 2016 roku.

Danuta Siedzik została wówczas pośmiertnie awansowana do stopnia podporucznika. Wyroki w jej sprawie sądownie anulowano, jako bezpodstawne.

Należy też wspomnieć, że podczas służby w brygadach „Łupaszki” „Inka” sympatyzowała z młodym partyzantem z Bydgoszczy o nazwisku Wojczyński (pseudonim „Mercedes”). Gdy dowiedział się o śmierci dziewczyny, poprosił o przeniesienie służbowe do innego szwadronu. Zginął kilka tygodni później na Mazurach w potyczce z ubecką obławą.

Ewa i Bogumił Liszewscy

Obraz „Inka w lesie” z kaszubskiej Szkoły Podstawowej im. Danuty Siedzik w Podjazach. Fot. Marcin Majchrowski

Obraz „Inka w lesie” z kaszubskiej Szkoły Podstawowej im. Danuty Siedzik w Podjazach. Fot. Marcin Majchrowski

 

Pogrzeb Danusi Siedzik „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka w Gdańsku 28 sierpnia 2016 roku. Fot. E.B. Liszewscy

Pogrzeb Danusi Siedzik „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka w Gdańsku 28 sierpnia 2016 roku. Fot. E.B. Liszewscy

Danuta Siedzik (pierwsza z prawej) z przyjaciółmi w Narewce. Fot. z archiwum rodzinnego Danuty Siedzikówny

Danuta Siedzik (pierwsza z prawej) z przyjaciółmi w Narewce. Fot. z archiwum rodzinnego Danuty Siedzikówny

Pomnik Danuty Siedzik „Inki” w Narewce na Podlasiu. Fot. E. B. Liszewscy

Pomnik Danuty Siedzik „Inki” w Narewce na Podlasiu. Fot. E. B. Liszewscy

Z serii: Historia pisana wierszem

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 13.03.2021 roku: