Medytacja ignacjańska, która w rzeczywistości jest medytacją chrześcijańską, jest spotkaniem człowieka ze słowem Bożym. Jest to spotkanie integralne. Obejmuje nie tylko sferę intelektualną, ale również zmysłową, wolitywną. Obejmuje również wszystkie uwarunkowania człowieka i relacje do Boga, innych, siebie i otaczającego świata. Obejmuje również całe życie człowieka. Wprawdzie stajemy przed Bogiem tu i teraz, ale stajemy również z bagażem naszej historii i pragnieniami, oczekiwaniami związanymi z przyszłością.
I. PRZYGOTOWANIE MEDYTACJI
Św. Ignacy kładzie duży nacisk na samo przygotowanie medytacji. Jest to czynnik bardzo istotny. Niekiedy modlimy się dość długo, ale nie widzimy większych owoców naszej modlitwy. Wypływa to często z braku przygotowania. Modlitwę traktujemy jako fragment dnia, z trudem wyrwany z codziennych zajęć i wiru życia. Brakuje nam czasu na jej przygotowanie i nic dziwnego, że w efekcie jej owoce są mierne.
Ponieważ medytacja ignacjańska bazuje na słowie Bożym, dlatego przygotowanie warto rozpocząć od zapoznania się ze słowem Bożym. Dobrym sposobem wyboru słowa Bożego może być odwołanie się do czytań z Liturgii Mszy Świętej. Możemy również wybierać inne teksty, w zależności od problemów, jakie przeżywamy, naszych potrzeb, oczekiwań. Warto jednak rozpoczynać od tekstów łatwiejszych (np. Ewangelie), a dopiero w miarę doświadczenia, przechodzić do trudniejszych, zwłaszcza Starego Testamentu.
Zapoznawanie się z tekstem biblijnym warto rozpocząć od kilkakrotnego przeczytania tekstu, zwłaszcza gdy jest on mniej znany. Następnie możemy czytać tekst wolniej, zatrzymując się na poszczególnych zdaniach, wyrażeniach, słowach. Próbujemy w ten sposób nie tylko poznawać treść, ale niejako wewnętrznie smakować. Warto pamiętać, że skupianie uwagi przez dłuższy czas nad fragmentem Biblii już jest modlitwą. Wtedy właśnie wsłuchujemy się w słowa, za którymi stoi sam Bóg i które należą do niego. W dawnych czasach mnisi gromadzili się w sali kapitulnej i słuchali jednego rozdziału Pisma Świętego, powtarzanego na okrągło do czasu, aż salę opuścił ostatni mnich, gotowy do rozważenia tego, co usłyszał.
W końcu czytamy tekst po raz ostatni i próbujemy wychwycić z niego to, co najistotniejsze dla nas, co nas uderza zastanawia, prowokuje, niepokoi. W tym sposobie przygotowania warto zatrzymać się dłużej na dwojakiego rodzaju treściach: treściach, które dają radość, pokój, entuzjazm, które wewnętrznie nasycają, ubogacają i umacniają, a z drugiej strony na treściach, które rodzą przeciwne uczucia, a więc niepokoją, drażnią, budzą niechęć, opór, irytację, złość, gniew itd.
W czasie przygotowania medytacji nie należy się spieszyć. Ważne jest również zapisanie pewnych myśli, odczuć, reakcji oraz ogólnego kierunku medytacji. Kiedy korzystamy z gotowych treści, ważny jest wybór tych treści, które są nam bliższe i bardziej nas dotykają. W czasie przygotowania medytacji możemy korzystać również z pewnych symbolów. Może to być obraz, ikona, fotografia, tekst literacki, pejzaż, muzyka itd. Symbole pełnią o tyle ważną rolę, że wprowadzają równowagę pomiędzy rozważaniem intelektualnym, a sferą uczuciową. W medytacji obydwie te sfery są jednakowo ważne.
Przygotowanie do medytacji powinno trwać 15 – 20 minut.
Jeżeli naszą medytację planujemy rano, przygotowanie do medytacji powinno mieć miejsce wieczorem. Ignacy ponadto proponuje, aby tuż przed snem przypomnieć sobie treść porannej modlitwy. Ta sama uwaga dotyczy rannego wstania (ĆD 73n). Medytacja w godzinach rannych jest najbardziej owocna. Jest wówczas względny spokój i nie jesteśmy jeszcze wciągnięci w wir wydarzeń rozpoczynającego się dnia.
II. MODLITWA PRZYGOTOWAWCZA [PREAMBUŁA]
Zanim rozpoczniemy medytację warto poświęcić chwilę czasu na wewnętrzne wyciszenie, skupienie. Zazwyczaj rozpoczynając modlitwę jesteśmy rozproszeni. Pojawiają się natrętne myśli, strzępy snów, ślady lęków, cienie przyszłych wydarzeń itd. Czas wyciszenia powinien trwać tak długo, aż będziemy świadomie obecni przed Bogiem, gotowi otworzyć się na to, co nowe; aż poczujemy się wewnątrz siebie, obecni tu i teraz.
Pomocą w wyciszeniu wewnętrznym mogą być proste ćwiczenia, np. świadomość własnego ciała i koncentracja na impulsach wewnętrznych, obserwacja własnych oddechów, koncentracja na wdechu i wydechu powietrza, rytmiczne powtarzanie pewnych zdań np. Ojcze nasz albo Jezu Chryste zmiłuj się nade mną, lub słów, np. Jezus.
Kiedy już się wewnętrznie wyciszymy, Ignacy proponuje nam modlitwę przygotowawczą, która ma nas wprowadzić bezpośrednio w dialog z Bogiem. Modlitwę tę można by określić jako trzy akty strzeliste.
Najpierw uświadamiamy sobie, że stoimy w obecności Boga: wzniósłszy umysł ku górze, rozważać, jak Bóg, Pan nasz patrzy na mnie (ĆD 75). To uświadomienie jest bardzo istotne, gdyż często wchodzimy na modlitwę bez wejścia w relacje z Bogiem. Rezultat jest wtedy taki, że zamiast modlitwy koncentrujemy się na sobie. Albo myślimy o Bogu, a nie jesteśmy z Nim.
W tym stawieniu się w obecności Bożej możemy prosić w krótkiej modlitwie Ducha Świętego o moc i Światło do dobrego odprawienia medytacji, o głębokie zrozumienie słowa Bożego i poznanie, w jaki sposób oświetla ono nasze życie. Prosimy również o czystość intencji, o wewnętrzną uczciwość na modlitwie, o to, by nasze zamiary, decyzje i czyny były zgodne z wolą Boga (por. ĆD 46).
W tym pierwszym akcie ważne jest również, by być przed Bogiem ze wszystkim, czym jestem (mogą to być nasze zalety, ograniczenia, troski…) I jaki jestem (zmęczony, szczęśliwy, z ciężkim sercem, niechęcią do modlitwy…).
W wyobrażeniu siebie w obecności Boga może pomóc jakieś ulubione zdanie z Biblii, uwielbienie Boga, wykonanie jakiegoś gestu (np. skłon albo wyciągnięcie rąk) itd.
Należy pamiętać, że stawienie się w obecności Boga jest już modlitwą i należy w nim trwać tak długo, jak długo znajduje się wewnętrzny smak i zadowolenie.
Stawienie się w obecności Boga przypomina łożysko rzeki. Z tej rzeki popłynie woda mętna spokojna albo wzburzona. Najważniejsza nie jest jednak sama woda i sposób, w jaki płynie, ale skierowanie jej ku Bogu.
Kolejnym wstępnym krokiem jest wyobrażenie sobie miejsca, obrazu: Ustalenie miejsca jakby się je widziało. Tu trzeba zaznaczyć, że w kontemplacji lub w rozmyślaniu o rzeczy widzialnej, jak np. w kontemplacji o Chrystusie, Panu naszym, który przecież jest widzialny, ustalenie miejsca będzie polegać na oglądaniu okiem wyobraźni miejsca materialnego, gdzie znajduje się to, co chcę uczynić przedmiotem kontemplacji. Mówiąc „miejsce materialne” mam na myśli np. świątynię lub górę, na której znajduje się Jezus Chrystus lub Pani nasza Maryja, zależnie od tego, co chcę kontemplować. (CD 47)
W wyobrażeniu miejsca można się posłużyć np. rzeczywistymi obrazami znanych krajobrazów (z Ziemi Świętej lub innymi), by wyobrazić sobie synagogi, miasteczka i wioski, gdzie Chrystus, Pan nasz, głosił (Dobrą Nowinę), lub Jezioro Tyberiadzkie bądź Górę Błogosławieństw. Można wykorzystać znane obrazy artystów czy rzeźby. Można też posłużyć się obrazami symbolicznymi.
Święty Ignacy podpowiada, jak np. zobrazować niewidzialną rzeczywistość grzechu: w rozmyślaniu o grzechach, ustalenie miejsca będzie polegać na widzeniu okiem wyobraźni i rozważaniu stanu duszy mojej jakby uwięzionej w tym ciele skazitelnym i całości złożonej z duszy i z ciała, przebywającej jakby na wygnaniu wśród dzikich zwierząt na tym padole ziemskim CD 47).
Każda scena biblijna otwiera nas na Boga, który jest pośród nas; Bóg objawiał się przecież w konkrecie naszego człowieczeństwa, w miejscach dobrze nam znanych. Ziemia, którą zamieszkujemy, nabiera wówczas wymiarów biblijnych, boskich. Ustalenie miejsca pomaga nam odkryć Boga – nie w przestworzach – lecz w naszej rzeczywistości ( w domach, miastach, na drogach i pustyni…).
Obraz pozwoli nam również włączyć w naszą modlitwę wyobraźnię. Ponadto ma nam służyć jako punkt orientacyjny podczas całego rozmyślania. W razie zagubienia się, rozproszeń, oddalenia myśli czy serca od przedmiotu medytacji, pozwoli nam w umiejscowieniu na nowo treści modlitwy. Pełni więc również rolę latarni morskiej.
Trzeci krótki akt strzelisty dotyczy prośby o owoc i cel konkretnej medytacji: Prosić Boga, Pana naszego, o to, czego chcę i pragnę (ĊD 48). Rozpoczynając modlitwę powinniśmy także wniknąć w nasze pragnienia, uświadomić sobie nasze życzenia i prawdziwe potrzeby, a następnie wypowiedzieć je przed Bogiem.
Ignacy mówi, by prosić o to, czego chcę i pragnę. Łaski, o które prosimy, mogą być krańcowo różne. Ponadto mogą one zmieniać się w trakcie danej modlitwy czy też w skali roku. [Na marginesie warto zauważać, jak stopniowo zmienia się treść naszych pragnień].
Treść prośby może rodzić się w nas zależnie od medytowanego tekstu czy kontemplowanej tajemnicy ewangelicznej; (np. możemy pragnąć większej dyspozycyjności, światła, pokoju, poznania Pana). Z drugiej strony zależy od naszych aktualnych potrzeb, stanów duszy, etapów w życiu duchowym.
Prośba o to, czego chcę i pragnę jest bardzo istotna w każdej medytacji. Wielkie pragnienia z naszej strony są źródłem wielkich darów Bożych. Im więcej prosimy, tym więcej otrzymujemy. Niekiedy nasza modlitwa bywa bezowocna, gdyż nie towarzyszą jej wielkie oczekiwania, pragnienia, dążenia. Modlimy się raczej z obowiązku, lęku czy czysto ludzkich motywacji, niż z głębokiej potrzeby. Niekiedy też wcale nie prosimy. Uważamy, że proszenie jest egoistyczne, wyraża brak zaufania a poza tym, Pan Bóg sam wie najlepiej, czego potrzebujemy. Takie myślenie jest wyrazem pychy i braku uznania naszej zależności od Boga.
Prosić oznacza uznać własną zależność przed Stwórcą; oznacza porządkować pragnienia w odniesieniu do Boga; oznacza również wsłuchiwanie się w to, co się w nas dzieje, by następnie iść do źródła naszych pragnień. Prosić oznacza także wejść we wzajemną relację, w której dwa pragnienia – Boże i ludzkie wzajemnie się rozpoznają i wsłuchują w siebie. Jeżeli ktoś przestał pragnąć – to oznacza, że stracił swoje człowieczeństwo. Ponadto, by wypełniać wolę Bożą, trzeba ją najpierw rozpoznać, a to nie dokonuje się bez modlitwy prośby.
Dlatego rozpoczynając medytację, uświadommy sobie zawsze: czego chcę? Czego pragnę? Czego oczekuję od Boga i siebie? Starajmy się w tej prośbie stawać przed Bogiem w prawdzie, szczerze. Jeśli nie rodzą się w nas żadne pragnienia, prośmy Boga o nie.
III. PRZEBIEG MEDYTACJI
Medytacja ignacjańska, która w rzeczywistości jest medytacją chrześcijańską, jest spotkaniem człowieka ze słowem Bożym. Jest to spotkanie integralne. Obejmuje nie tylko sferę intelektualną, ale również zmysłową, wolitywną. Obejmuje również wszystkie uwarunkowania człowieka i relacje do Boga, innych, siebie i otaczającego świata. Obejmuje również całe życie człowieka. Wprawdzie stajemy przed Bogiem tu i teraz, ale stajemy również z bagażem naszej historii i pragnieniami, oczekiwaniami związanymi z przyszłością.
W przebiegu medytacji św. Ignacy zwraca uwagę na trzy zasadnicze części, którym odpowiadają trzy zdolności poznawcze człowieka: patrzenie i słuchanie, a więc praca pamięci; osądzanie, czyli praca rozumu i działanie, czyli praca woli.
Części te wyodrębniamy ze względów metodologicznych, natomiast w trakcie samej medytacji będą się one wzajemnie przemieszczać, uzupełniać. Ścisły podział byłby sztuczny i przeszkadzałby spontaniczności na modlitwie. Również czasowo nie staramy się ustalać, która część będzie w niej dominować. Raz poświęcimy więcej czasu słuchaniu słowa, innym razem refleksji nad naszym życiem.
IV. SŁUCHANIE SŁOWA BOŻEGO
Medytację rozpoczynamy od słuchania. Trzeba najpierw uważnie patrzeć i słuchać, by usłyszeć orędzie zawarte w danym tekście biblijnym. Jaką prawdę, jakie orędzie, jaką dobrą nowinę przekazuje nam Bóg w swoim słowie? Jakie znaczenie ma to słowo dla mnie, dziś?
Jak widzimy rozpoczęcie medytacji wymaga wyciszenia, otwartości i wewnętrznej wolności. Jeśli zabraknie wewnętrznego wyciszenia, słowo nam nic nie powie, albo raczej my nic nie usłyszymy, gdyż wewnętrzne hałasy, głosy, krzyk zagłuszą je.
Jeżeli natomiast nie będziemy otwarci i woli wobec słowa i tego, co Bóg chce nam powiedzieć, grozi nam niebezpieczeństwo manipulowania słowem Bożym. Będziemy wówczas odczytywać słowo Boże poprzez własne potrzeby, oczekiwania, obawy, lęki. Celem medytacji jest jednak osąd własnego życia w świetle słowa Bożego, a nie odwrotnie. Wsłuchując się w słowo, powinniśmy dłużej zatrzymać się nad tym, co nas uderza; również nad tym co boli, upokarza, poddaje krytyce nasz sposób myślenia, działania, życia, zmusza do zmian.
Zatrzymywanie się jedynie nad tym, co radosne, a pomijanie słowa trudnego jest również subtelną formą manipulacji i zamknięcia na słowo Boga.
Pewny niebezpieczeństwem, które często występuje w czasie medytacji jest możliwość przeintelektualizowania. Medytacja staje się wówczas jedynie myśleniem. Ograniczenie medytacji do sfery intelektualnej rodzi potrzebę zdobywania wciąż nowych treści, a potem zniechęcenie, nudę, a nawet uraz do tej formy modlitwy. W czasie rozmów z rekolektantami słyszę nieraz takie stwierdzenia: Ja to już znam, to nic nowego itd. Takie słowa świadczą o czysto intelektualnym przeżywaniu medytacji i poszukiwaniu jedynie nowych treści. Są też znakiem, że w czasie medytacji nie zostało dotknięte to, co najważniejsze: uczucia, serce.
W medytacji ignacjańskiej nie chodzi o myślenie, aktywność, działanie, ale raczej o pasywność, w sensie poddania się działaniu słowa Bożego. Św. Ignacy w swoich ĆD podaje taką zasadę: Nie ilość wiedzy, ale wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy zadowala i nasyca duszę (ĆD 2). W medytacji nie chodzi więc o to, aby niejako przerobić wszystkie podane treści czy przemyśleć cały tekst biblijny. Istotne jest smakowanie tekstu, zatrzymywanie się nad nim tak długo, aż wewnętrznie nasyci. W punkcie, w którym znajdę to, czego szukam, zatrzymam się i spocznę i dopóki się tu nie nasycę, nie będę niespokojny o przejście do innego punktu (ĆD 76).
Smakowanie może przybierać rozmaite formy, np. oczarowanie, podziw, nowe wewnętrzne zrozumienie, uczucie obecności Boga, pokój i odpoczynek duchowy, wielkie pragnienia np. naśladowania Jezusa itd. Wewnętrzne smakowanie może przybierać również bolesne formy, np. współcierpienie, skrucha, łzy, oschłość, ale w klimacie pewnego pokoju, bez goryczy.
Nie należy jednak wymuszać odczuwania ani wzbudzać smaku na siłę. Nie należy również oczekiwać na jakieś rzeczy nadzwyczajne, ale w pokoju otwierać się na łaskę i dar Boga.
Nie należy też przeskakiwać bez przerwy (jak motyl) ze zdania na zdanie. Fragment Pisma Świętego, który powoduje np. zamieszanie albo nudę powinien być powtarzany dotąd, dopóki nie będziemy przekonani, że zrobiliśmy z nim wszystko. Dopiero wtedy należy przechodzić do następnego.
Jeżeli medytacja będzie dobrze przygotowana i poprzedzona wewnętrznym wyciszeniem, to nasza uwaga zwróci się spontanicznie ku pewnym określonym treściom, słowie, zdaniu czy myśli. Dłuższe zatrzymanie się na konkretnym fragmencie tekstu będzie rodziło spontaniczne uczucia. Niektóre treści będą przyciągać, inne rodzić wewnętrzny opór. Wewnętrzny opór i wszystkie negatywne uczucia są bardzo ważnym znakiem; świadczą, że słowo Boże dotyka wtedy miejsc najbardziej zranionych, nieuporządkowanych, może nawet nieuświadamianych.
V. OSĄD SWEGO ŻYCIA W ŚWIETLE SŁOWA BOŻEGO
Jeżeli wsłuchamy się w słowo Boże, to słowo to podda osądowi nasz sposób życia. Pisze o tym autor Listu do Hebrajczyków: Żywe jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4, 12).
Słowo Boże ukazuje różnice między tym, kim być winniśmy zgodnie z zamiarem Boga, a tym, kim faktycznie jesteśmy. Słowo Boże stawia nas w prawdzie. Potwierdza nasze dobre myśli, pragnienia, decyzje, czyny. Ale równocześnie osądza. Jest jak miecz obosieczny. Ujawnia zamysły naszych serc, nasze reakcje, sposób myślenia, wartościowania, działania, życia. Słowo osądza całe nasze życie; przeszłe, teraźniejsze i przyszłe. Osąd ten jest bardzo konkretny; słowo dotyka konkretnych sytuacji i problemów naszego życia.
Dlatego w trakcie całej medytacji powinniśmy stawiać sobie pytania, co konkretne słowo oznacza dla mnie, dla mojej osobistej historii, dla mojego świata, życia i mnie samego.
Przyjęcie prawdy o sobie w świetle słowa Bożego może być procesem bardzo bolesnym. Może rodzić bunt, sprzeciw i opór wewnętrzny. W czasie medytacji powinniśmy zaakceptować ten bunt, zgodzić się na niego, szukać jego źródeł, ofiarować go Bogu, gdyż inaczej grozi nam smutek i depresja.
VI. ODPOWIEDŹ NA BOŻE SŁOWO
Trzecim elementem medytacji według metody św. Ignacego jest odpowiedź człowieka. Odpowiedź człowieka na słowo Boże polega na budzeniu się pewnych uczuć, które rodzą się pod wpływem zetknięcia i konfrontacji naszego życia ze słowem Boga. Uczucia są najbardziej intymną i wewnętrzną sprawą każdego człowieka. Powinny w zasadzie przenikać całą medytację. O ile poznanie czy osąd może być kierowany przez nas, o tyle uczucia nie powinny być przez nas hamowane. Tutaj jest miejsce na szeroko rozumianą spontaniczność.
W zależności od reakcji, jakie budzi w nas słowo Boże, wyrażamy wobec Boga naszą miłość, wdzięczność, żal, ból, prośby itd. Tutaj także jest miejsce na bezpośredni dialog i rozmowę z Bogiem.
W tym punkcie trzeba jednak stawać przed Bogiem szczerze. Może nam grozić niebezpieczeństwo sztucznegofabrykowania uczuć. Nie powinniśmy wytwarzać uczuć na siłę. O wiele lepsze jest wyrażanie przed Bogiem tego, co rodzi się w nas spontanicznie, a więc bycie sobą, trwanie w szczerości i prawdzie. Przed Bogiem nie trzeba być pięknym. Przed Bogiem trzeba być prawdziwym.
Rodzące się w nas uczucia i modlitwa mają prowadzić do działania, a więc podejmowania powolnego trudu przekształcania własnego życia w świetle usłyszanego od Boga słowa.
VII. ROZMOWA KOŃCOWA
Całą medytację kończymy serdeczną modlitwą, bezpośrednią rozmową z Bogiem Ojcem, Jezusem, Maryją lub świętymi, których darzymy szczególnym nabożeństwem. Ignacy zachęca by rozmawiać z Bogiem jak przyjaciel mówi do przyjaciela, lub jak sługa do pana, raz prosząc o jakąś łaskę, to znów się obwiniając z powodu uczynionego zła, a czasem przedstawiając swe sprawy i prosząc o radę (ĆD 54).
Nasza modlitwa nie musi być jedynie wyrazem uległości. Powinna raczej wyrażać to, co przeżywamy w czasie medytacji. Raz będzie dziękczynieniem, uwielbieniem, innym razem prośbą i poddaniem się woli Bożej. Kiedy indziej znów bolesnym krzykiem a nawet buntem. Jeszcze raz podkreślę tutaj wagę przejrzystości, szczerości, wolności i prawdy.
Rozmowa końcowa jest owocem modlitwy, a więc zawiera to wszystko, co dzieje się w sercu pod koniec medytacji.
Na sam koniec medytacji Ignacy radzi, by pomodlić się jeszcze jakąś znaną modlitwą ustną, np.. Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, Duszo Chrystusowa, Zabierz Panie itd.
Medytacja, w zależności od stopnia zaangażowania i możliwości zewnętrznych powinna trwać od 30 minut do godziny.
VIII. REFLEKSJA PO MEDYTACJI
W czasie trwania medytacji nie powinniśmy się zastanawiać nad samą techniką medytacji. Zagrażałoby to spontaniczności modlitwy. Celem medytacji nie jest określona technika, ale dialog, rozmowa z Bogiem. Dopiero po skończonej medytacji Ignacy proponuje nam, by zastanowić się przez kwadrans nad przebiegiem naszej modlitwy.
Można to porównać do rozmowy z przyjacielem. Gdy rozmawiamy z przyjaciółmi, podejmujemy wiele tematów, problemów, uczuć itd. Kiedy później wspominamy tamtą rozmowę, potrafimy przypomnieć sobie pewne zdania, które wypowiedzieliśmy, rozpoznać określone uczucia, jakie nam towarzyszyły. Wówczas możemy określić również klimat naszego spotkania, uświadomić sobie sprawy jeszcze nierozwiązane lub niewypowiedziane.
W czasie refleksji nad medytacją postępujemy w podobny sposób. Zapisując w notatniku nasze doświadczenia, możemy zreflektować nad ich przebiegiem (Uwaga: w czasie samej medytacji nie robimy notatek!). Możemy zanotować np. główną myśl lub myśli, które towarzyszyły nam w czasie modlitwy; wnioski, do których doszliśmy; uczucia, jakie nam towarzyszyły; czy te uczucia były spokojne, twórcze, święte, czy raczej niepokojące, przerażające; czy czuliśmy miłość do Boga, czy raczej żal; co sprawiało w nas radość przed Bogiem itd.
W refleksji nad przebiegiem medytacji warto zwrócić uwagę na dwa rodzaje pytań. Pierwszy rodzaj, to pytania dotyczące naszego osobistego zaangażowania na modlitwie (np. wewnętrzne wyciszenie, uwaga, hojność, wierność metodzie). Natomiast drugi rodzaj pytań powinien dotyczyć wewnętrznych odczuć, poruszeń, na które nie mamy bezpośredniego wpływu, np. jakim wydawał mi się Bóg na modlitwie? Co działo się we mnie? Co mnie szczególnie uderzyło, zastanowiło, zaniepokoiło? Jak się czułem podczas modlitwy? Co Bóg chciał mi powiedzieć? Do czego powinienem jeszcze powrócić?
Zauważmy również klimat naszej modlitwy. Czy była spokojna, burzowa, czy długa i nudna. Refleksją możemy zakończyć modlitwą, w zależności od oceny medytacji. Jeśli uważamy, że medytacja była nieudana (z naszej winy), możemy ukorzyć się przed Bogiem i prosić o większe zaangażowanie i wierność. Jeżeli czujemy zadowolenie, możemy wyrazić Bogu wdzięczność i uświadomić sobie, że jest to również Jego dar. W ten sposób refleksja stanie się miejscem pogłębiania własnego doświadczenia w modlitwie.
Refleksja nie jest jednak rachunkiem sumienia. Nie należy też drobiazgowo analizować medytacji, zapisywać wszystkiego (nie tworzyć traktatów teologicznych ani syntezy), ani zaczynać na nowo modlitwy. Naszą refleksję możemy skonfrontować później z kierownikiem duchowym.
Opracowanie: ks. Stanisław Biel SJ
Main Photo: (Bro. Jeffrey Pioquinto, SJ / flickr.com / CC BY 2.0)