Gdy czytamy dzisiejszy tekst Ewangelisty św. Mateusza (21, 28-32) widzimy postawę przechwalania się, działania trochę tylko, jak my to mówimy: „dla publiki”. Taką postawę zaprezentował wobec swojego ojca pierwszy syn: „Idę, Panie, już biegnę! Zaraz pomogę, nie sprawi mi to żadnych kłopotów, wszystko da się zrobić. Nie martw się, zaraz będzie wszystko załatwione…”.Pojawiło się wiele słów, deklaracji i obietnic. Słów, które go nic nie kosztowały, a jakże pozytywne wywarły wrażenie na ojcu i zapewne też osobach, które w tym czasie też tam były obecne. Przy pomocy jednego zdania kupił sobie przychylność, podziw i łaski ojca i chyba nie tylko jego. Notowania tego syna w mgnieniu oka poszły w górę.

Co innego drugi syn. Co prawda jego opryskliwość i niechęć nie powinna znaleźć u nas aprobaty, zgody na takie zachowanie, ale za to potrafimy chyba docenić, przede wszystkim, jego szczerość. Szczera intencja, pierwszy odruch serca, który może nie jest obiektywnie patrząc: miły i dobry, jednakże to co trzeba widzieć, to że człowiek ten szybko zrozumiał swój błąd i zdobył się na opamiętanie. Swoją ostateczną decyzją zmazał złe wrażenie. Czynem naprawił z nawiązką to, co zepsuł nieopatrznym słowem. Imponuje taka postawa, bo wiemy dobrze, jak trudno przychodzi człowiekowi przyznać się do błędu, a jeszcze trudniej go naprawić.

Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił ks. Ludwik Ryba SJ.