Polacy nie zaniedbywali wychowania i kształcenia swoich dzieci. Najpierw, jeszcze przed przybyciem ks. Rogalskiego, bardziej wykształceni rodacy uczyli w domach prywatnych dzieci bezinteresownie lub za drobną tylko opłatą kilka razy w tygodniu; były to lekcje czytania, pisania i rachunków. Sytuacja zmieniła się radykalnie z chwilą przybycia polskiego misjonarza i otwarcia w 1871 roku polskiej kaplicy, która służyła również za szkołę. Odtąd cała osada czuła się w obowiązku zatrudnić nauczyciela klas początkowych i opłacała go z własnych składek. Uczęszczało do tej szkółki przeciętnie od 25 do 40 dzieci. Początkowo lekcje prowadzono w kaplicy, około 1884 roku zbudowano przylegające do kościoła od strony północnej i wschodniej pomieszczenia na klasę szkolną i czytelnię oraz na ewentualne mieszkanie dla nauczyciela.

Obraz św. Stanisława Kostki z polskiej kaplicy w Polish Hill River (obecnie w kościele w Sevenhill)

Obraz św. Stanisława Kostki z polskiej kaplicy w Polish Hill River (obecnie w kościele w Sevenhill)

W 1896 roku Rogalski, wspominając najświetniejsze czasy osady, podał następujący zarys dziejów polskiej szkoły w Hill River: Po przybyciu do Sevenhill w 1870 roku odwiedził wszystkich Polaków zamieszkałych w pobliżu, urządził w kilku miejscowościach stacje nauki katechizmowej, gdzie uczył cztery razy w tygodniu (nie licząc Sevenhill). Również niektórzy Polacy uczyli czy to bezinteresownie, czy też za drobną opłatą, dopóki w Hill River nie zbudowano w roku 1871 szkolnej kaplicy na wzór innych, podobnych szkół w Australii. Od tego czasu w Hill River sama ludność obierała nauczycieli klas początkujących i płaciła im rocznie za naukę dzieci, których zbierało się 30, 40 i więcej. W 1874 roku uczyły siostry św. Józefa, a po nich nauczyciel irlandzki, który dość dobrze nauczył się języka polskiego i nie tylko uczył przedmiotów szkolnych, ale także śpiewu i gry na instrumentach muzycznych. Gdy jednak znaczna część Polaków dla lepszego zarobku wyruszyła z innymi narodowościami na północ do Dawson, Peterborough itd., wtedy nie można już było utrzymywać nauczyciela własnym wysiłkiem. Podobnie jak w innych biednych irlandzkich parafiach, rząd wspomagał wtedy nauczyciela katolickiego, ale poddał szkołę pod nadzór rządowy. Pomimo to szkoła w Hill River zachowała charakter ściśle katolicki i wykształciła od 1871 do 1896 roku około 150 dzieci polskich, niemieckich i irlandzkich, które osiągnęły później ważne stanowiska, niektórzy z nich pracowali w urzędach, a inni byli nauczycielami w szkołach.

Ten syntetyczny zarys dziejów szkoły można rozwinąć na podstawie listów ks. Rogalskiego. Rzeczywiście po zorganizowaniu szkoły w 1871 roku najpierw uczyły siostry józefitki z Sevenhill, a potem nauczyciel świecki J. H. Crowe, Irlandczyk, który nauczył się języka polskiego i oddawał się pracy pedagogicznej z wielkim zapałem i poświęceniem. Uczył przedmiotów szkolnych, polskich pieśni i gry na instrumentach muzycznych, był nadto organistą kościelnym. Za swą pracę otrzymywał 52 funty rocznie. Szkołą kierował przez kilka lat do około 1884 roku.

Ks. Rogalski marzył o sprowadzeniu do Australii polskich sióstr zakonnych. W październiku 1883 roku pisał, że bardzo potrzeba Polakom sióstr felicjanek lub boromeuszek, które mogłyby zająć się wychowaniem dzieci. Prosił więc o określenie warunków, potrzeb i ich życzeń, by mógł przygotować dla nich mieszkanie i odpowiedni fundusz. Gdyby nie było chętnych sióstr zakonnych, to proponował znalezienie jednego lub dwóch nauczycieli ludowych, praktycznych i sumiennych, którzy by byli gotowi przybyć do Australii i poświęcić się tej pożytecznej pracy z pobudek wyłącznie religijnych. Oczekiwał nauczyciela biegłego w języku angielskim i polskim, szczególnie dla dziewcząt, znającego się na muzyce i śpiewie. Nie tylko Polacy, ale też Anglicy, Irlandczycy i inni emigranci z całej okolicy mogliby posyłać tutaj swe dzieci i tak kwitłaby cała gmina i szkoła z czytelnią. Ponieważ ostatnie lata w tych okolicach były trudne i niepomyślne, przeto oczekiwał nauczyciela – osoby raczej niezamężnej, samotnej, by łatwiej można było ją utrzymać. W ostatnich czasach z trudem płacono 52 funty (520 złr) nauczycielowi, który równocześnie był organistą w kaplicy, „bo do muzyki i śpiewu Polacy są bardzo przyzwyczajeni”. Gdyby taki nauczyciel znalazł się w kraju, to liczyłby też, że jego podróż do Australii opłacą jego rodacy i przyjaciele. O. Józef Hołubowicz, redaktor „Misji Katolickich” w Krakowie, miał nawet upatrzonego już kandydata na nauczyciela w osobie niejakiego Michała Pocieszyńskiego. Jego przyjazd do Australii nie doszedł jednak do skutku[31].

Ks. L. Rogalski SJ

Ks. L. Rogalski SJ

Starania ks. Rogalskiego o sprowadzenie polskich sióstr zakonnych, a potem nauczyciela świeckiego, nie powiodły się, choć w 1884 roku były już bardzo bliskie realizacji. Mimo trudności gospodarczych ks. Rogalski pisał jeszcze w 1885 roku, że nie stracił nadziei na przybycie sióstr zakonnych. W tym celu dobudował przed 1885 rokiem do kaplicy dwa dość duże pokoje, które można było podzielić na cztery małe, tak że mogły służyć one za mieszkanie jednej lub dwu osób nauczających i na małą klasę. Również kaplica miejscowym zwyczajem w dni powszednie mogła być używana na szkołę. Z powodu nieurodzaju i zubożenia Polaków przeprowadzona dobudowa pozostawała zadłużona. Szukał więc pomocy sponsorów, by szkołę mimo wszystko utrzymać i rozwijać. Kiedy zmniejszyła się liczba Polaków, szkoła została dofinansowana przez rząd, ale przeszła w 1886 roku pod jego nadzór jako „Sevenhill East School”. Jeszcze w 1889 roku kierował swoje życzenia pod adresem amerykańskich sióstr felicjanek, rysując przed nimi różnorodne zadania, jakie mogłyby pełnić w szkole, kościele i na stacjach misyjnych. Bolał przy tym nad Polakami, którzy wyemigrowali na północ i bez polskiej szkoły bardzo szybko podupadli w mowie i postępowaniu, „tak iż serce się kraje, jak bardzo zmienili się oni od czasu, jak opuścili Sevenhill i Hill River” – pisał[32].

W 1892 roku donosił z żalem, że w osadzie Hill River, liczącej około 300 do 400 mieszkańców, Polacy mają wprawdzie swój własny kościółek św. Stanisława, z pięknym misyjnym krzyżem na czele, czytelnię i szkołę polsko-angielską, ale w szkole tej nie ma niestety polskiego nauczyciela, którego teraz bardziej niż przedtem potrzebują. Ponieważ Polacy wraz z innymi katolikami nie mogą utrzymywać własnego nauczyciela, dzieci uczą się przedmiotów szkolnych z dziećmi innych wyznań. Sam zaś od czterech do pięciu razy tygodniowo uczy w szkole w Hill River katechizmu, historii biblijnej, pacierza, pieśni religijnych, jak też czytania i pisania po polsku. Dzieci polskie, pomimo zakazu biskupa, muszą uczęszczać do szkoły rządowej i dopiero po lekcjach lub w domu pobierają naukę katolickiej religii. Naturalnie Polacy, podobnie jak inni katolicy, Irlandczycy i Niemcy, czynią to z potrzeby, nie posiadają bowiem środków na utrzymanie własnej szkoły. Dzieci zaś bez jakiejkolwiek nauki szkolnej byłyby jeszcze gorsze, niż są obecnie. Taki stan rzeczy zastał w kilku ośrodkach, m.in. w Hanson-Mintaro. Gdyby Polacy mieli tu własnego, porządnego i statecznego nauczyciela lub gorliwe siostry zakonne, to we wszystkich sprawach cywilnych i religijnych mogliby odgrywać najważniejszą rolę, a zarazem wychowywać swą młodzież na chwałę Boga i pożytek społeczeństwa. Obecnie pod wpływem innowierców, z którymi ciągle przebywają, powoli wstępują w ich ślady, a poziom moralności znacznie się obniża[33].

Szkoła w Hill River nosiła zawsze charakter polski i katolicki, została zamknięta dopiero w 1924 lub 1925 roku. Również w Sevenhill katolicy mieli własną, wspólnie utrzymywaną szkołę powszechną, gdzie oprócz języka angielskiego dzieci polskie uczyły się języka ojczystego oraz zasad wiary. Ale i tu od czuwano brak polskiego nauczyciela, a zastępować go musiał ks. Rogalski. Niektórzy Polacy uczęszczali również do szkół średnich przy kolegium jezuitów w Sevenhill, ale nie było ich wielu. Dość wysokie opłaty – 40 funtów – zniechęcały dorabiających się rodaków. Nic więc dziwnego, że w latach 1866-1877 uczęszczało do niej zaledwie 12 uczniów polskich[34].

Dziennik obecności w polskiej szkole w Polish Hill River, 1883

Dziennik obecności w polskiej szkole w Polish Hill River, 1883

Wielką wagę przywiązywał ks. Rogalski do czytelnictwa i założył własną polską czytelnię, która miała podtrzymać ducha narodowego i religijnego oraz pogłębiać znajomość języka polskiego. Temat czytelni, książek i czasopism pojawia się we wszystkich listach polskiego misjonarza. Już w drugim roku pobytu w Sevenhill założył obok kaplicy i szkoły w Hill River czytelnię. Rozpoczął od książek przywiezionych osobiście do Australii, potem zbiory ustawicznie pomnażał. W liście z 5 września 1879 roku pisał o wielkiej potrzebie i pożytku takiej czytelni, choćby ta składała się z małych książeczek, byle dobrych,  praktycznych, dopasowanych do potrzeb katolickich emigrantów, tym bardziej że miejscowi innowiercy czynili spustoszenia moralne głównie swymi licznymi dziełami i czasopismami. W 1883 roku pisał, że biblioteka jest jeszcze słabo zaopatrzona w potrzebne książki, i wyrażał nadzieję, że się z czasem powiększy i przyniesie wiele dobra. Zabiegał więc o rozpowszechnianie wśród Polaków książek i czasopism oraz pośredniczył w załatwianiu ich prenumeraty dla poszczególnych rodzin. Książki i czasopisma prosił przysyłać na adres: „To Catholic Polish Hillriver Library”[35].

Najczęściej prosił o przysłanie kartek różańcowych dla czterech stanów, innym razem dla sześciu stanów (mężów, niewiast, młodzieńców i panien, jak też dla chłopców i dziewcząt szkolnych) oraz kartek Apostolstwa Modlitwy również dla czterech stanów. Książeczki do nabożeństwa i śpiewu sprowadzał, by rozdawać je jako podarunki przy egzaminach dzieciom (przeważnie na uroczystość św. Stanisława Kostki), a także starszym śpiewakom. Z modlitewników szczególnie cenił sobie książeczki do nabożeństwa ks. Leonarda Soleckiego.

Dziełka o treści religijnej zamawiał kilkakrotnie i ucieszył się szczególnie, gdy znalazł wśród nich książki ascetyczne opracowane przez swoich żyjących jeszcze kolegów; miał na myśli szczególnie dziełko o. Józefa Hołubowicza o św. Józefie. Oczekiwał książek religijnych z popularnej serii jezuickiej „Książki pobożne dla wiernych każdego stanu” oraz Żywotów świętych Piotra Skargi. Listem z 24 maja 1887 roku zamawiał Nauki majowe ks. Waleriana Mrowińskiego, Nauki rekolekcyjne ks. Stanisława Załęskiego, a także Nabożeństwo do św. Ignacego i Żywot św. Franciszka Ksawerego, jak też inne pożyteczne dzieła, byle były dobrze i mocno oprawione. Podobnie w 1890 roku zamawiał dziełka o Najświętszej Maryi Pannie, św. Józefie, Sercu Jezusowym oraz wydawnictwa przeznaczone do nabożeństwa i ćwiczeń duchownych.

Fragment listu ks. L. Rogalskiego z 1887 z zamówieniem „Przeglądu Powszechnego”

Fragment listu ks. L. Rogalskiego z 1887 z zamówieniem „Przeglądu Powszechnego”

Sam chciał napisać lub też przetłumaczyć na język angielski dziełko ascetyczne i do tego zachęcał go zarówno przełożony zakonny, jak i miejscowy biskup[36]. Później planował wydać do nabożeństwa praktyczne dziełko pod tytułem „Krzyż Chrystusowy” w trojakim rodzaju wydania[37]. Wiadomo jedynie, że wydawał kilkakrotnie znacznie poszerzony Krzyżyk misyjny ks. Karola Antoniewicza z własnymi modlitwami.

Ważny dział czytelni stanowiły podręczniki szkolne. „Słowniki niemiecko-polskie” (przynajmniej Mrongowiusza) oraz francusko-polskie zamawiał m.in. w maju 1879 roku. Pisał wtedy, że dzieci polskie po nabyciu przysłanych elementarzy polskich, raźno wzięły się do nauki, że już brak ich na teraz i na przyszły rok. A byłyby bardzo potrzebne praktyczne elementarze przynajmniej do czytania polskiego z krótką gramatyką polską i z rachunkami; prosił zatem o przysłanie około 5-6 tuzinów, czyli od 60-72 egzemplarzy[38]. W 1889 roku pisał znowu, że potrzebują licznych książek katechizmowych małych i średnich, w 1890 roku zamawiał „Katechizm” najnowszego wydania ks. Józefa Stagraczyńskiego, tudzież katechizmy średnie i mniejsze od 50 do 100 egzemplarzy. Dbał szczególnie o młodzież, 16 maja 1883 roku prosił głównie o książki „budujące” i przystępne dla wszystkich, zwłaszcza jednak dla młodych. „Młodzież polska – pisał – krzepiłaby się nimi umysłowo i religijnie, poznając swoje piękne dzieje i zachęcając się do pobożności staropolskiej”[39].

Ks. Rogalski zabiegał stale o polskie czasopisma, otrzymywane zarówno w darze, jak i po zaniżonej cenie prenumeraty. Widząc szybko rozwijające się czasopisma australijskie, niekiedy obojętne lub nawet wrogie religii katolickiej, chciał przeciwdziałać poprzez promocję polskich czasopism. Pobudził więc, choć nie bez trudności, niektórych Polaków do prenumerowania polskich i katolickich pism. W kilku swoich listach zamawiał „Przegląd Lwowski” z roku 1870 i 1879 lub przynajmniej jakiś rocznik[40], tomy „Przeglądu Powszechnego”, jaki zaczął się ukazywać w miejsce „Przeglądu Lwowskiego” w Krakowie, „Misje Katolickie” oraz „Roczniki Rozkrzewiania Wiary” oraz wszystkie roczniki Stowarzyszenia Apostolstwa Modlitwy pt. „Apostolstwo Serca Jezusowego” (1872-1880, 1886-1887). Prosił też o nie które czasopisma ludowe katolickie, jak „Chata” i „Nowiny” pana Zygmunta Kalickiego oraz „Wieniec” i „Pszczółka” ks. Stanisława Stojałowskiego[41]. Sam zebrał dość bogatą kolekcję polskich czasopism, którą prezentował w czasie wizyty biskupa Reynoldsa. Biskup podziwiał bogatą literaturę dotyczącą nabożeństwa do Serca Jezusowego, a jeszcze bardziej publikacje z cudownymi obrazami Matki Boskiej. Ze szczególnym zainteresowaniem przeglądał też „Misje Katolickie” i choć nie znał języka polskiego, chwalił staranność wydania i obfitość pięknych rycin. Potem przesłał dla tego pisma swoją fotografię wraz z listem dla podkreślenia swojej życzliwości dla Polaków[42]. Spośród Polaków „Misje Katolickie” i „Przegląd Powszechny” zamawiali i opłacali m.in. były prezydent radców miasta Clare – Michał Rucioch i drugi radca miasta Mintaro – Jan Nikiel, którzy zamawiali również poprzednie roczniki, byleby były po zaniżonej cenie, bo w Australii zapanowała wtedy wielka bieda.

Adres ks. Rogalskiego i notatki w sprawie zamówień na angielskie pismo „Posłaniec Serca Jezusowego”, 1887

Adres ks. Rogalskiego i notatki w sprawie zamówień na angielskie pismo „Posłaniec Serca Jezusowego”, 1887

Najpierw Polacy płacili za otrzymywane książki nieco więcej, a za pieniądze kupowano do kaplicy różne sprzęty. Potem otrzymywali je w podarunkach lub po małej cenie, a za dobrodziejów zobowiązali się modlić wspólnie.

Przesyłając do kraju zamówienia na książki, na osobnej kartce załączał też ks. Rogalski niewielkie weksle, przeważnie wartości 10 funtów angielskich, na wydatki dawniejsze i teraźniejsze, głównie na książki potrzebne dla misji polskiej. Zakładaniu biblioteczek pomagały też religijne stowarzyszenia i bractwa, głównie niemieckie, swoimi dość drobnymi ofiarami. Do sponsorów czytelni należała w Galicji Biblioteka Ossolińskich we Lwowie oraz redakcja „Czasu” w Krakowie[43]. Z osób prywatnych swoje dary przekazał biskup Albin Dunajewski, ks. Edward Borawski i prawdopodobnie pan Zygmunt Kalicki[44]. W Krakowie wysyłką książek zajmował się najpierw ks. Józef Hołubowicz, redaktor „Misji Katolickich”, który dokładnie znał potrzeby misji zagranicznych, a po jego śmierci ks. Wilhelm Merkel.

Strona tytułowa egzemplarza „Nowego Testamentu” przywiezionego do Australii przez ks. L. Rogalskiego

Strona tytułowa egzemplarza „Nowego Testamentu” przywiezionego do Australii przez ks. L. Rogalskiego

Nauczyciel, a zapewne i bibliotekarz, J. H. Crowe pisał 13 listopada 1884 roku do historyka literatury polskiej w Ameryce Pawła Sobolewskiego: „Ks. Rogalski założył szkołę dla polskich dzieci, jak również polską bibliotekę; o ofiary na ten cel jak również i książki starał się on w Polsce, w Ameryce, czy też w innych krajach, gdzie język polski jest bardziej znany i używany. Jego również zasługą jest i to, że rodziny polskie prenumerują ważniejsze pisma katolickie, które otrzymujemy z zagranicy regularnie co miesiąc. Wskutek powyższego pozwolę sobie obecnie zaapelować do szlachetnych uczuć Pana, odziedziczonych po Pańskich przodkach, na rzecz naszej polskiej, katolickiej biblioteki tej kolonii. Jest ona obecnie prawie jeszcze w powijakach i dlatego koniecznie potrzebuje pomocy. Wierzę, iż Pańskie dobre serce nakłoni Pana do ofiarowania nam choć kilku książek, czasopism lub innych publikacji, z których będą mogli korzystać Pańscy Rodacy, przebywający w tak odległym kraju, jak również w to, że nie omieszka Pan przesłać nam choć jeden egzemplarz Pańskiego cennego dzieła, jako dar dla naszej biblioteki”. W dalszej części listu Crowe proponował Sobolewskiemu zorganizowanie w Ameryce specjalnej akcji zakupu po niższych cenach książek dla Polonii amerykańskiej i australijskiej oraz donosił o odczycie hr. [Napoleona Feliksa] Żaby o historii i literaturze polskiej w Adelaide oraz o wizycie w Hill River pana Czarlińskiego, inżyniera robót publicznych z Sydney, który również przyrzekł pomoc polskiej bibliotece w Polish Hill River[45].

Po śmierci ks. Rogalskiego biblioteka uległa rozproszeniu. W bibliotece i archiwum zorganizowanym przez o. Janusa w Melbourne zachowały się niektóre książki dawnej biblioteki w Hill River, jakie odnalazł on w bibliotece zakonnej w Sevenhill oraz w prywatnych domach w czasie swego pobytu w Sevenhill w 1954 roku. Było ich niewiele: A Complete Dictionary English and Polish and Polish and English (t. 1-2, Berlin 1849, z notatką: „Dla polsko-australskiej missyi, 11 IV 1872,  Hillriver School”); Aleksandra Chodźki, Dokładny słownik polsko-angielski i angielsko-polski, t. 1-2, Chicago 1890; Biblia święta (Berlin 1863, z notatką: „Mr. Sobczak”); Tomasza à Kempis, O naśladowaniu Chrystusa (Wiedeń 1862, z notatką: „Dla polskiej missyi w Australii, 2 XII 1869”, a zatem przywiezione z Europy przez polskiego misjonarza[46].

——————-
[31] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 18 III 1885.
[32] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 20 II 1889.
[33] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 12 III 1892.
[34] S. M. Szczepanowski, The First Polish Settlement, s. 41.
[35] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 16 V 1883.
[36] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 5 IX 1879.
[37] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 18 III 1885.
[38] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 4 X 1879.
[39] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 16 V 1883.
[40] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 4 X 1879.
[41] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 16 V 1883.
[42] „Misje Katolickie” 5 (1886), s. 31.
[43] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 29 IV 1881.
[44] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 18 III 1885.
[45] List w tłum. J. Janusa. TK 10 (1959), 24 I, nr 15, s. 11.
[46] J. Janus, Ks. Leon Rogalski T.J., patriarcha kapelanów polskich w Australii, TK 14 I 1956, s. 6, 11.

——————–

Fragment książki: Jezuici Polscy w Australii (Południowa Australia 1870-1906, Wiktoria 1950-2012), Ludwik Grzebień SJ przy współpracy Andrzeja Pawła Biesia SJ i Wiesława Słowika SJ, Wydawnictwo WAM, Kraków 2012, ss. 29-35.