Historia pisana wierszem
Górska pustelnia
w miejscu gdzie mury tropsztyńskiej fortecy
dumnie się wznoszą nad przełom Dunajca
po drugiej stronie pięknej górskiej rzeki
stała kamienna pustelnicza chatka
tu Andrzej Świerad założył swój erem
w którym się modlił mieszkał i pracował
nad spływającym ze zbocza strumieniem
gdzie zdrojem tryska życiodajna woda
ku chwale nieba ascezie się oddał
własnym przykładem głosząc jego chwałę
w pogardzie mając wszystkie ziemskie dobra
na polskiej ziemi głosił świętą wiarę
pamięć wśród ludu trwająca przez wieki
po pustelniku jest tutaj wciąż żywa
wielu wędrowców spragnionych pociechy
po łaskę wiary w to miejsce przybywa
na skalnej grocie stoi dziś kaplica
cudowne źródło bije wprost spod ziemi
w leśnej samotni znów panuje cisza
a las sosnowy szumi tak jak kiedyś
13.09.2020
Bogumił Liszewski
Tajemnice górskiej pustelni
Tropie to niewielka wioska leżąca na północy powiatu nowosądeckiego, na prawym brzegu Dunajca. Miejscowość ma niezwykle długą i pasjonującą historię. Przepiękna panorama przełomu Dunajca, wspaniałe zabytki i tajemnice związane z historią rekompensują trudy dojazdu w ten niedostępny zakamarek naszego kraju.
Najbardziej znanym mieszkańcem wsi był Andrzej Świerad, pierwszy Polak kanonizowany w 1038 roku przez papieża Grzegorza VII. Według zapisków Jana Długosza, prawdopodobnie w 998 roku Świerad założył tutaj pustelnię, w której żył w odosobnieniu poświęcając się modlitwie, pracy przy ścince drzew oraz ascezie. Nie wiadomo dokładnie, jak długo przebywał w Tropiu. Przyjmuje się, że minimum rok.

Grota Matki Boskiej z Lourdes w Tropiu (Fot. E.B. Liszewscy)
Średniowieczny erem stanowi największą atrakcję okolicy, ściągając rokrocznie tysiące pielgrzymów zwabionych ozdrowieńczą mocą wody tryskającej z cudownego źródełka. Obecnie zdrój przez większą część roku jest wysuszony. Woda pojawia się rzadko, najczęściej po obfitych opadach deszczu.
Niedaleko od źródła znajduje się przylegająca do skały kaplica. Według przekazów postawiona została w tym samym miejscu, w którym stał kamienny, bądź drewniany domek pustelnika Andrzeja, takie bowiem imię zakonne przyjął w węgierskim klasztorze benedyktynów w Zaborze koło Nitry (obecnie na Słowacji). Jego życie, oplecione jest przeróżnymi, często fantastycznymi legendami.

Źródło świętego Andrzeja Świerada w Tropiu, z którego według przekazów pustelnik czerpał wodę. (Fot. E.B. Liszewscy)

Tablica informacyjna przy źródle św. Andrzeja Świerada (Fot. E.B. Liszewscy)
Niestety, nie jest znane miejsce, ani nawet przybliżona data narodzin tego świętego, mimo że już w jedenastym wieku na temat jego życia powstała monografia autorstwa biskupa węgierskiego Peczu Maurusa. Przyjmuje się, że stało się to około 980 roku w Małopolsce. Wywodził się, choć to też tylko domysł badaczy, z wiejskiej rodziny rolniczej.
Archaiczne imię Świerad rozumiane było w zachodniej słowiańszczyźnie, jako „rad z siebie”. Zanim został zakonnikiem prowadził wzorem pierwszych apostołów działalność misyjną i ewangelizacyjną w różnych rejonach Małopolski. Utrzymywał się z pracy własnych rąk. Tropie było tylko jednym z miejsc, w których nauczał. Swoją misję pełnił najprawdopodobniej w porozumieniu i we współpracy z benedyktynami osiadłymi w wielkopolskim Międzyrzeczu. U nich zapoznawał się z zasadami etyki chrześcijańskiej.
Świerad gromadził wokół siebie uczniów, z którymi żył w braterskiej wspólnocie na wzór pierwszej jerozolimskiej gminy chrześcijańskiej. Z czasem podopieczni usamodzielniali się i zakładali własne pustelnie, o których wspomina się do dziś w okolicach Tropia. Według takich zasad żyło wielu pustelników w ówczesnej Europie. Cieszyli się oni dużo większym autorytetem i zaufaniem od diecezjalnego kleru, a ich misja ewangelizacyjna była skuteczniejsza.
Według legend erem powstał na miejscu dawnego pogańskiego kultu. Istnieje też odmienna hipoteza, według której pustelnia świętego Świerada mieściła się tu, gdzie obecnie wznosi się kościół parafialny, choć nie jest to potwierdzone żadnymi źródłami pisanymi. Wiadomo, że Tropie było tylko jednym z wielu miejscowości, w których mieszkał i nauczał.

Kaplica wzniesiona w lesie na miejscu, gdzie znajdowała się pustelnia świętego Świerada (Fot. E.B. Liszewscy)
Z relacji biskupa Maurusa wiadomo, że około 1022 roku z powodu nie wskazanych bliżej „przeciwności losu” nagle opuścił tereny Polski i udał się na Węgry. Jak przypuszcza ksiądz Józef Swastek przyczyną mogła być pierwsza duża reakcja neopogańska przeciwstawiająca się chrystianizacji Polski. Były to czasy, gdy w za wiarę zginęło m.in. pięciu międzyrzeckich zakonników z benedyktyńskiego zgromadzenia założonego przez króla Bolesława Chrobrego.
Osiadł więc w klasztorze św. Hipolita w Nitrze. Tutaj również większą cześć tygodnia spędzał w pustelniach, dążąc do samodoskonalenia. Nadal praktykował ascezę, post, modlitwę i łącząc te zajęcia z wyczerpującą pracą fizyczną. Ewangelizował okolicznych mieszkańców i na wzór Jezusa otaczał się uczniami. Do najbardziej znanych należał słowacki święty Benedykt Stosław, męczennik za wiarę.
Świerad zmarł w opinii świętości około 1032 roku z dala od macierzystego klasztoru, na skutek wyczerpania organizmu spowodowanego postami i umartwieniami. Jego ciało złożono początkowo w murach macierzystego zgromadzenia w Nitrze. Tu również pozostała najcenniejsza relikwia, łańcuch którym opasywał się za życia. Później zmarłego przeniesiono do katakumb katedry w Nitrze.

Kościół parafialny pw. świętych pustelników Świerada i Benedykta w Tropiu (Fot. E.B. Liszewscy)
Jego kult, mimo że spotykany także w innych miejscowościach Polski, najsilniejszy jest w Tropiu. To tutaj przybywają liczne pielgrzymki oraz pątnicy indywidualni. Święty Świerad jest m.in. patronem rozbójników, bowiem po śmierci cudownie przyczynił się do nawrócenia jednego z nich, a drugiego ocalił od egzekucji.
Sto metrów poniżej pustelni, po lewej stronie w kierunku wsi, znajduje się cmentarz choleryczny, na którym w 1847 roku w jednym grobie pochowano kilkaset zmarłych wskutek zarazy. Po jej ustąpieniu, co stało się prawdopodobnie za wstawiennictwem świętego Świerada, wzniesiono w tym miejscu krzyż wotywny i maleńką kapliczkę.
Z pustelni do kościoła parafialnego można dotrzeć pieszo (niecały kilometr). Po prawej stronie widoczny jest kamienny krzyż – pamiątka po zlikwidowanej wskutek budowy jeziora Czchowskiego dawnej nekropolii. Obecny cmentarz parafialny mieści się nieco wyżej.

Widok na jezioro Czchowskie z przykościelnego cmentarza w Tropiu (Fot. E.B. Liszewscy)
Jak informuje tablica umieszczona w kruchcie, kościół w Tropiu należy do nielicznych na terenie Polski zabytków epoki wczesnoromańskiej, w związku z czym w katalogach sztuki oznaczony jest najwyższą rangą zabytkową. Ma bowiem prawie tysiącletnią historię.
Pierwotna kamienna budowla już nie istnieje, bowiem została zniszczona przez najazd tatarski w 1241 roku. Kościół jednak został dość szybko odbudowany. W latach 1563 – 1603 pełnił funkcję zboru ariańskiego. Z najstarszych detali architektonicznych należy wymienić m.in.: okna w nawie, dwa kapitele z kolumienką, freski, okno obronne oraz średniowieczną ceramikę. Przybyło też wiele elementów architektonicznych reprezentujących późniejsze epoki. Dziś świątynia ma więc charakter eklektyczny.
W kościele przechowywane są cenne pamiątki, m.in. cząstka Krzyża Chrystusowego z Jerozolimy, relikwie Andrzeja Świerada – dar od biskupa Nitry Edwarda Necseya, relikwie świętej Kingi – Pani Ziemi Sądeckiej, matki Teresy z Kalkuty oraz Jana Vianneya – patrona księży i proboszczów.
Obok kościoła znajduje się dróżka różańcowa tzw. Kalwaria Polskich Świętych. Założona zostało w 1983 roku, w rocznicę dziewięćsetlecia kanonizacji patronów parafii oraz na cześć kilkunastu innych kanonizowanych Polaków. Podążając nią można obejrzeć inne zabytkowe obiekty, m.in.: kaplicę konsekratora tropskiego kościoła św. Stanisława biskupa i męczennika, resztki dębu, w którym Świerad schronił się po przeprawie przez Dunajec oraz studnię wody żywej wypływającej wprost z podnóża skały, na której usadowiony jest kościół.
W Tropiu warto też obejrzeć dziewiętnastowieczną dzwonnicę, ołtarz polowy „pod żaglem”, skałę św. Benedykta, kaplicę starego cmentarza, budynek plebanii, wozownię i dawny dom pielgrzyma, dziś nieczynny.
Przy wyjeździe z Tropia w stronę Rożnowa warto zatrzymać się i pomodlić przy przepięknej grocie Matki Boskiej z Lourdes, położonej u stóp wysokiej skały. Jadąc dalej tą samą szosą po prawej stronie natrafimy na wiszący most linowy nad Dunajcem. Przeprawa ma charakter ścieżki przeznaczonej wyłącznie dla ruchu pieszego i rowerowego. Dostarcza niemałych atrakcji i wrażeń podczas przekraczania rzeki.

Most linowy na Dunajcu w pobliżu drogi Tropie – Rożnów (Fot. E.B. Liszewscy)
Ewa i Bogumił Liszewscy
Z serii: Historia pisana wierszem
Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 10.10.2020 roku: