Witam słuchaczy radia 3ZZZ po krótkiej przerwie. Witam już w jesiennej aurze, choć w Brisbane mamy ciągle gorąco. Jest więc to dobra okazja, by choć trochę się schłodzić i zajrzeć na areny sportów zimowych, których sezon powoli dobiega końca. A że mieliśmy w tym roku powody do radości, warto wspomnieć tegorocznych bohaterów zimowych aren sportowych.

Polacy coraz lepiej radzą sobie na najwyższym, światowym poziomie w short tracku, czyli ścigając się na łyżwach na lodowisku do hokeja. Wiele lat ciężkiej pracy zaczyna owocować i w światowej czołówce mamy już nie tylko Natalię Maliszewską. Za nią poszli inni. W tym także nasza męska kadra. Dodatkową motywacją dla polskich łyżwiarzy w tegorocznym kalendarzu startów były Mistrzostwa Europy, które zostały rozegrane od 13 do 15 stycznia w Gdańskiej hali Olivia. Co ciekawe, również poprzednia edycja – w 2021 roku – odbyła się w tym samym miejscu. Rok później zawodnicy z short tracku mieli rywalizować o medale mistrzostw Europy w Dreźnie, ale impreza z powodu ograniczeń covidowych została odwołana.

Zgodnie z przypuszczeniami, zawody w Gdańsku zdominowali panczeniści z Holandii i Belgii. Polacy, wspierani z trybun przez kibiców, próbowali nawiązać z nimi walkę. Ostatecznie Natalia Maliszewska została wicemistrzynią Europy w biegu na 500 metrów, a męska drużyna wywalczyła brązowy medal w sztafecie na 5000. O medal otarły się nasze panie ze  sztafety na 3000 metrów, które skończyły na 4 pozycji. Czwarte miejsce wywalczył też w biegu na 1500 metrów Diane Sellier. Francuz, który reprezentuje Polskę, naciskał do końca, ale holendersko-belgijska grupa była po prostu za mocna.

W ten weekend, w Seulu rozegrane zostaną Mistrzostwa Świata w short tracku. Liczyć na medale Biało-Czerwonych w stolicy Korei nie będziemy, ale wiemy że ten sport jest nieobliczalny i nigdy nie wiadomo, kto będzie tryumfatorem. Kciuki za naszych panczenistów oczywiście trzymać będziemy dzielnie.

A jeśli mówimy o panczenistach to trzeba wspomnieć też, o rozegranych w ubiegłym tygodniu, Mistrzostwach Świata w łyżwiarstwie szybkim w holenderskim Herenveen. Nasi łyżwiarze, którzy ten sezon w Pucharze Świata mogą zaliczyć do bardzo udanych, niestety w Holandii nie błyszczeli. Z reprezentantów Polski, na światowym czempionacie, najlepiej zaprezentował się Damian Żurek, który zajął 8 miejsce w biegu na 500 metrów i mimo olbrzymiej konkurencji wbił się do czołowej dziesiątki świata.

Mistrzostwa świata w snowboardzie i narciarstwie dowolnym odbyły się od 19 lutego do 5 marca w gruzińskiej miejscowości Bakuriani. Nasz kraj reprezentowało w tym czempionacie sześcioro snowboardzistów alpejskich. I proszę sobie wyobrazić, że ta bardzo skromna reprezentacja wróciła do Polski z 2 medalami. Oskar Kwiatkowski wywalczył złoty medal, a Aleksandra Król brązowy w slalomie gigancie równoległym. To pierwsze, historyczne medale Mistrzostw Świata dla Polski w alpejskiej odmianie tej dyscypliny.

Aleksandra Król wiele razy była blisko tego, by stanąć na podium największych snowboardowych imprez. Prześladowała ją jednak ósma pozycja, na której kończyła najważniejsze zawody. Teraz w końcu dopięła swego i stanęła na podium Mistrzostw Świata.

Oskar na desce jeździł od dziecka, ale był samoukiem i nie miałem żadnych wyników, bo nie startowałem w zawodach. Trochę szczęśliwie, trafił do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanym i tam rozpoczęła się jego profesjonalna kariera. Przed dwoma laty był siódmy w Mistrzostwach Świata, a teraz został pierwszym w historii polskim mistrzem świata w snowboardzie.

Dla polskich snowboardzistów ten sezon jest niesamowity. Natalia Król i Oskar Kwiatkowski, stawali tej zimy także na podium Pucharu Świata, a Kwiatkowski jest aktualnym liderem Pucharu Świata w slalomie gigancie równoległym i ma szansę na wywalczenie Małej Kryształowej Kuli.

W osiągnięciu najlepszych wyników w historii polskiego snowboard polskim zawodnikom pomogły zmiany w sztabie szkoleniowym, a konkretnie dołączenie do niego słoweńskiego trenera Izidora Sustersicia i słoweńskiego serwismena Tadeja Trdiny.

Za nami też Mistrzostwa Świata w narciarstwie klasycznym w słoweńskiej Planicy. W konkurencjach biegowych, na pewno tegorocznym wynikom polskich biegaczy, daleko od wyników Justyny Kowalczyk, ale i panie, i panowie, pokazali się z naprawdę dobrej strony. Weronika Kaleta i Izabela Marcisz zajęły dziewiąte miejsce w sprincie drużynowym, a Maciej Staręga i Dominik Bury byli na ósmej pozycji w tej konkurencji. Miejmy nadzieję, że jest to dobry prognostyk na przyszłe lata i doczekamy się po Justynie Kowalczyk kolejnych polskich medalistów w biegach narciarskich.

Oczywiście w Planicy oczy wszystkich polskich kibiców były zwrócone na skocznie narciarskie. Przed Mistrzostwami Świata w Planicy, Biało-Czerwoni przejawiali oznaki kryzysu. Wszyscy zastanawiali się więc, czy uda się przywieźć Polakom ze słoweńskich skoczni choć jeden medal.

Wszystkich zaskoczył – po raz drugi z rzędu – Piotr Żyła. Przed dwoma laty w Oberstdorfie treningi nie wskazywały na to, by miał walczyć o złoto. Teraz w treningach był najlepszym z Polaków. Nikt chyba jednak nie przypuszczał, że będzie w stanie obronić tytuł mistrza świata. Ta sztuka do tej pory udała się tylko raz w historii. Dokonał tego Adam Małysz 20 lat temu.

Na miejscu wyglądało to tak, jakby Żyła kumulował całą energię z sezonu tylko na ten jeden konkurs. No i w konkursie skoków na normalnej skoczni, zajmujący 13 pozycję po pierwszej kolejce skoków, Piotr Żyła odpalił wszystkie swoje rakiety szybując po drugi z rzędu tytuł mistrza świata.

Po zawodach, tak jak zawsze u niego, było szaleństwo radości, ale były też łzy. To wszystko jednak tak go wyczerpało, że nie był w stanie zmobilizować się już na rywalizację na dużej skoczni. Do tego doszła choroba. Pechowe 4 miejsce na skoczni normalnej zajął Dawid Kubacki, który przed samymi mistrzostwami nabawił się poważnej kontuzji pleców, a w trakcie zawodów walczył z przeziębieniem. Kamil Stoch skończył zawody na normalnej skoczni na 6 pozycji.

Na dużej skoczni szczęście bardziej sprzyjało Dawidowi Kubackiemu, który wywalczył brązowy medal. Zwyciężył faworyt gospodarzy Timi Zajc, a srebro wywalczył Japończyk, Ryoyu Kobayashi. Pechowcem na 4 pozycji był za to Kamil Stoch, 9 miejsce wyskakał Piotr Żyła.

Polscy skoczkowie zajęli także 4 miejsce w konkursie drużynowym i to chyba był największy zawód dla kibiców w Polsce, którzy liczyli na medal w tej konkurencji i to z lepszego kruszcu niż brąz. Generalnie występ polskich skoczków na Mistrzostwach Świata trzeba uznać za udany, zwłaszcza że całe zawody rozgrywane były przy bardzo złych warunkach pogodowych.

Liderem i pewnym kandydatem do zwycięstwa w tegorocznym Pucharze Świata w skokach narciarskich jest Norweg, Halvor Egner Granerud, ale my prawdopodobnie możemy się już cieszyć z 2 miejsca w tej klasyfikacji, Dawida Kubackiego.

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w Melbourne w dniu 11.03.2023 roku:

 

Mój blog: w drodze na Alderaan

Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

 

 

(fot. Vegar Samestad Hansen / flickr.com / CC BY 2.0)