W niedzielę zgaśnie w Tokio znicz olimpijski, XXXII Letnie Igrzyska Olimpijskie oficjalnie zostaną zamknięte. Na pewno następnym dniom towarzyszyć będą analizy występów, wywiady z gwiazdami i medalistami igrzysk. Będą głosy entuzjastów i sceptyków tej imprezy, a emocje powoli będą opadać. Także ja poczekam na opadnięcie olimpijskich emocji i mam nadzieję, że w następnej audycji podsumuję olimpiadę w Tokio na zimno, z pozycji wiernego kibica. Ale jeśli mają być jakieś podsumowania, to chyba dobrze by sobie powiedzieć o samej historii idei olimpiad.

Historia igrzysk jest równie długa jak historia sportu i zaczyna się w antycznej Grecji, w której rozgrywane były igrzyska ku czci ojca bogów — Zeusa.  Igrzyska rozgrywano w Delfach, w Koryncie, ale te największe i najbardziej prestiżowe odbywały się w Olimpii. Na czas trwania igrzysk w całej Grecji ogłaszano święty rozejm, zabraniający toczenia w tym czasie wojen, sporów, wstrzymywano wykonywane wyroków śmierci.

Wśród dyscyplin rozgrywanych w Olimpii znajdowały się konkurencje lekkoatletyczne, wyścigi konne i rydwanów, sporty walki.

Tradycyjną nagrodą był wieniec z gałązek oliwnych. Później pojawiły się nagrody materialne, ale nie miały one większej wartości, natomiast przeznaczone były na ofiary wotywne. Najważniejsza była sława, która czekała zwycięzców w rodzinnym mieście, a często i w całej Grecji.

Upadek starożytnych igrzysk wiąże się z uznaniem chrześcijaństwa za religię państwową, kiedy to cesarz rzymski Teodozjusz Wielki w 394 roku zlikwidował pogańskie zawody.

Nowożytne igrzyska olimpijskie łączą się nieodzownie z postacią barona Pierre’a de Coubertina, ale nowożytna idea olimpijska, której jest twórcą, nie jest odtworzeniem antycznych igrzysk, bo te miały wymiar stricte sakralny, religijny. Baron Pierre de Coubertin, tworząc nowożytny olimpizm, doskonale o tym wiedział. Zapożyczył więc ze starożytności tylko niektóre idee. Zdawał sobie jednak sprawę, że musi nadać igrzyskom nową treść, którą ludzie będą mogli uznać za swoją.

Baron był wychowankiem prowadzonego przez jezuitów paryskiego Kolegium św. Ignacego. Życie szkolne w kolegium determinowało współzawodnictwo: o wyższe noty w nauce i gimnastyce, o zaszczyt służenia do Mszy św., a nawet o miejsce przy stole. Stąd już tylko jeden krok dzielił go od przeświadczenia, że współzawodnictwo sportowe, jako forma aktywności najlepiej trafia do umysłów młodzieży, nie tylko jako metoda hartowania ciała, ale jest skuteczniejszym środkiem wychowawczym. Po inspirację chrześcijaństwem Coubertin sięgnął zupełnie świadomie, skoro na najbliższego współpracownika wybrał dominikanina, o. Henri de Didon’, który sam był kierownikiem szkoły. Połączenie dziedzictwa starożytności, we współczesnej idei olimpijskiej i metody wychowania młodego człowieka przez sport, dały obu panom podstawy stworzenia nowożytnego olimpizmu, w którym idea zawieszenie broni, pokój zawierany na czas igrzysk oraz ideał harmonijnego rozwoju człowieka łączący przymioty ciała, osiągnięte dzięki ćwiczeniom i treningowi i zalety ducha, osiągnięte siłą woli,  razem towarzyszą szlachetnej, uczciwej rywalizacji prowadzonej w duchu fair play, która umacnia przyjaźń i wzajemny szacunek ludzi wszystkich ras i narodów.

Tak myślał dominikanin o. Henri de Didon, gdy na I Kongresie Olimpijskim w Paryżu w 1894 roku zaproponował motto, które do dziś towarzyszy igrzyskom: Szybciej, Wyżej, Mocniej.

Tak myślał baron de Coubertin gdy pisał tekst przysięgi olimpijskiej i projektował  flagę olimpijską, symbolizującą różnorodność i jedność ludzi na pięciu kontynentach.

Pierwsze igrzyska odbyły się w 1896 roku w Atenach, chociaż w związku z niepokojami w tym kraju, przez długi okres rozważano kandydaturę Budapesztu. Przeważyła jednak tradycja,  a francuskiemu dominikaninowi o. Didon, przypadł zaszczyt odprawienia pierwszej mszy św. na Olimpiadzie. W Atenach rozegrano dziewięć dyscyplin: gimnastykę, pływanie, szermierkę, kolarstwo, podnoszenie ciężarów, tenis ziemny, lekkoatletykę, strzelectwo i zapasy. Reprezentacje wystawiło czternaście państw. Pierwszym mistrzem olimpijskim został reprezentant USA w trójskoku — James Connolly. Amerykanie w Atenach zajęli pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej, do dziś dzierżą też pierwsze miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Pierwszym złotym multimedalistom olimpijskim został Węgier Alfréd Hajós, który dwukrotnie wygrywał zawody w pływaniu, a po wyjściu z lodowatej wody Morza Śródziemnego miał powiedzieć: „Moje pragnienie przeżycia całkowicie pokonało pragnienie zwycięstwa”. Na mecie zaczęto grać dla zwycięzcy hymn austriacki, ale po pierwszych taktach przerwano go. Zapadła cisza, wśród której wybrzmiał okrzyk „Ungheria”, a po nim kilka głosów zaintonowało węgierski hymn.

Bohaterami igrzysk byli też grecki biegacz Spiros Luis i francuski kolarz Leon Flameng. Ten pierwszy wygrał na 40-kilometrowej trasie z Maratonu do Aten. Prowadzenie objął na cztery kilometry przed metą, zaś na finiszu na stadionie w pokonywaniu ostatnich metrów pomogło mu towarzystwo następcy tronu księcia Konstantyna oraz księcia Jerzego.

Francuz Leon Flameng wykazał się prawdziwym duchem fair play. Miał ogromną przewagę nad rywalami podczas 100-kilometrowego wyścigu kolarskiego, co spowodowało, że rywale, z wyjątkiem jednego – Greka, zrezygnowali z walki po 150 okrążeniach. Georgios Kolettis walczył dalej, ale szyki popsuła awarię roweru. Gdy lider zobaczył jego problemy przerwał jazdę i poczekał aż Grek otrzyma nowy rower. Ostatecznie Flameng utrzymał przewagę sześciu okrążeń aż do mety, na której przywitano go gromkimi brawami.

Polacy pojawili się na olimpiadzie po raz pierwszy w 1900 roku w Paryżu, w reprezentacjach państw zaborczych. Po raz pierwszy polska reprezentacja wystąpiła na igrzyskach letnich także w Paryżu w 1924 roku, zdobywając tam dwa medale: brąz Adama Królikiewicza w jeździeckim konkursie skoków, oraz srebro drużyny kolarzy torowych na dystansie 4 km. Pierwszy złoty medal wywalczyła cztery lata później w Amsterdamie dyskobolka Halina Konopacka. Najwięcej medali w polskiej reprezentacji zdobyła sprinterka Irena Szewińska-Kirszenstein (3 złote, 2 srebrne, 2 brązowe), kolejne miejsca zajmują szermierz Jerzy Pawłowski (1 złoty, 3 srebrne, 1 brązowy), chodziarz Robert Korzeniowski (4 złote medale) oraz szermierz Witold Woyda (2 złote, 1 srebrny, 1 brązowy).

Medalistami olimpijskimi byli bohaterowie: biegacz Janusz Kusociński, złoty medalista w Los Angeles (1932) i kolarz Tomasz Stankiewicz, który wywalczył srebrny medal w Paryżu (1924), obaj stracili życie w Palmirach. Legendarny „Hubal” mjr Henryk Dobrzański był rezerwowym w  Amsterdamie, a gen. Tadeusz „Bór” Komorowski startował w jeździectwie w na olimpiadzie w Paryż 1924 roku.

Jako ostatnią ciekawostkę dodam, że inna dewiza związana z igrzyskami olimpijskimi – hasło „It is not winning that counts, but participating” (liczy się udział, a nie zwycięstwo) ma także „rodowód kościelny”. Autorem jego jest biskup Kościoła episkopalnego Pensylwanii, Ethelbert Talbot, a znalazło się ono w kazaniu, jakie wygłosił on z okazji igrzysk olimpijskich w Londynie w 1908 roku. Myślę, że jest ono tak samo ważne jak idea olimpijska, a może w dzisiejszym sporcie jeszcze ważniejsze, bo przypomina, że igrzyska to dla uczestników nie tylko medale, sława i pieniądze, ale to bycie członkiem wspaniałej, olimpijskiej rodziny.

 

Mój blog: w drodze na Alderaan
Facebook: www.facebook.com/gosia.pomersbach

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 07.08.2021 roku:

 

The Baron Pierre de Coubertin Statue (fot. Charity Davenport / Flickr.com / CC0 1.0)