Ks. Rogalski z bogatym doświadczeniem misjonarza natychmiast po przybyciu do Australii przystąpił do odnowy religijnej swoich rodaków. Już w 1870 roku, opisując nowy kraj i jego mieszkańców, wspomniał o Polakach. Wielu z nich przebywało razem z protestantami, stąd też rozpoczął od zabierania rodakom Biblii i książek luterskich i zastępowania ich katolicką literaturą. Położył główny nacisk na wzajemną zgodę i współpracę. Zmiana, jego zdaniem, nastąpiła dość szybko, Polacy wracali do wzajemnej zgody i zaczęli licznie gromadzić się na wspólnych nabożeństwach. Sami oznajmiali, że zaczynają się czuć, jakby byli w Polsce. Zaprowadził odmawianie różańca, założył bractwa kościelne, głosił nauki katechetyczne, więc rodacy zaczęli się też garnąć ochotnie do spowiedzi.

Obrazek rozdawany polskim wiernym

Obrazek rozdawany polskim wiernym

W liście pisanym z Sevenhill 5 września 1879 roku donosił, że już od kilku lat mają Polacy za pozwoleniem ks. biskupa nabożeństwo maryjne z naukami i ze śpiewem podczas mszy św. o godzinie siódmej rano, któremu ludzie innych narodowości lubią się przysłuchiwać, szczególnie gdy po obu stronach kościoła mężczyźni i niewiasty, starzy i młodzi, swym pięknym głosem nucą na przemian coraz to nowsze i piękniejsze pieśni, jeszcze bez organów w nowym kościele w Sevenhill. W Hill River zaś, gdzie jest harmonium w kaplicy, nauczyciel (Irlandczyk) uczył śpiewać i grać polskie pieśni podczas mszy św., w czasie której wierni swym śpiewem polskim popisywali się nawet przed biskupem, który kilka razy miał mszę św. w polskiej kaplicy i udzielał sakramentu bierzmowania. Swoich rodaków ks. Rogalski przeważnie cenił i chwalił, że są dobrzy, pracowici, religijni i trzeźwi. Kilku z nich posiadało gospodarstwa warte od 10 do 20 tysięcy złr. i kilku piastowało już ważne urzędy w swoich środowiskach, ale byli też między nimi tacy, co rzadko do kościoła zaglądali, za to przestawali z pijakami i heretykami, bywali przeto nieraz zgorszeniem dla innych. Przyczyną tego stanu rzeczy, jego zdaniem, była zbytnia wolność polityczna i religijna panująca w Australii.

Portret biskupa K. A. Reynoldsa z Adelaide, z dedykacją dla Polaków, 1886

Portret biskupa K. A. Reynoldsa z Adelaide, z dedykacją dla Polaków, 1886

W 1883 roku donosił o nabożeństwie Polaków do Matki Bożej, szczególnie podczas nabożeństw majowych, odprawianych w Australii w październiku. Rodacy zbierali się licznie w kościele, śpiewali hymny pobożne, odmawiali różaniec i nie żałowali ofiar dla ozdoby ołtarza. Pil-nie też słuchali codziennej krótkiej nauki. Podobnie pisał w 1886 roku, że podczas majowego nabożeństwa w kościele w Sevenhill i w kaplicy św. Stanisława Kostki w Hill River panuje taki religijny nastrój, że Irlandczycy tak je polubili, że chętnie się do tego nabożeństwa przyłączali.

Kilka razy na miesiąc odprawiał w Hill River nabożeństwo rano i po południu, dlatego też Polacy zachowali tu bardziej niż gdzie indziej narodowe zwyczaje, obrzędy oraz bractwa różnego rodzaju. Uroczystości Bożego Narodzenia, Wielkanocy, Zielonych Świąt, świętego Stanisława itp. bywały obchodzone bardzo uroczyście, z procesjami, naukami i rzęsistym oświetleniem kościoła. Coraz też częściej, gorliwiej i pobożniej przystępowali wierni do świętych sakramentów. Z braku organisty muzykę kościelną podczas nabożeństw lub pogrzebów zastępowali sami Polacy donośnym śpiewem religijnych pieśni żałosnych lub wesołych, stosownie do okoliczności[47].

W 1883 roku ks. Rogalski zauważył wiele pozytywnych zmian, jakie zachodziły wśród rodaków. Polacy w kościele w Sevenhill stanowili większość obecnych na nabożeństwach; przodowali też w ofiarach oraz w godnościach i bractwach kościelnych. „Przed dziesięciu laty byli prawie jeszcze nieznani, albo uważani za Niemców, obecnie byli już przez wszystkich zauważani. Gdyby mogli się razem utrzymać, utworzyliby sami liczniejsze osady i łatwiej mogliby zachować swój polski i religijny charakter. Niestety, rozproszyli się częściowo; niektórzy poszli na północ za Irlandczykami i Niemcami i tam powoli wynaradawiali się i tracili swoją pobożność” – pisał[48].

Przykłady pobożności i ofiarności Polaków opisywał szeroko w 1892 roku, a więc po wielu latach obserwacji i pracy: Liczba Polaków, głównie z Księstwa Poznańskiego, przewyższała znacznie ilość emigrantów innych narodowości, czyli Irlandczyków, Anglików i Niemców, osiadłych w obwodzie parafialnym Sevenhill. Ta liczebna przewaga Polaków dawała się najbardziej spostrzegać na nabożeństwach, naukach, zgromadzeniach publicznych, jak również w składkach na rozmaite cele, w których Polacy zwykle największy brali udział. Tak np. na listę składkową na Boże Narodzenie dla miejscowego pasterza, zwaną Christmas Collection, która wynosiła 50 funtów szterlingów, zapisało się 110 osób, w tym 32 Irlandczyków, 13 Niemców i 65 Polaków. Dalej pisał, że oprócz zaopatrywania religijnych potrzeb swoich parafian – Polaków, Niemców i Irlandczyków – odprawiał w każdą niedzielę i święto uroczyste nabożeństwo, podczas którego wiele osób przystępowało do Komunii św. Rano przed mszą św. wygłaszał zwykle kazanie po polsku, później po niemiecku i angielsku, a po południu odprawiał w tym samym albo w innym kościele nieszpory z kazaniem w polskim i angielskim języku. Nadto od 6 do 10 dni w ciągu każdego roku poświęcał na misje dla swoich parafian[49].

Procesja w Sevenhill, 1910

Misjonarz zakładał i rozwijał stowarzyszenia i bractwa kościelne. W 1881 roku pisał, że ma już ponad 700 członków Stowarzyszenia Dobrej Śmierci, a jego książeczka angielska Little Mission Cross (znacznie poszerzony modlitwami Krzyżyk misyjny) przyniosła dotychczas więcej niż 400 złotych reńskich dochodu dla nieskończonego jeszcze kościoła w Sevenhill[50]. Podobnie Apostolstwo Serca Jezusowego odnowione i pomnożone w 1888 roku liczyło około 300 członków podzielonych na trzy stopnie (stany), nie tylko dla Polaków, ale też dla Irlandczyków zamieszkałych w parafialnym obwodzie Mintaro i Hanson; dla nich otrzymywał od jezuitów angielskich „Posłańca Serca Jezusowego” i rozdawał wiernym, poprzedzając naukami i modlitwami[51].

Procesja w Sevenhill, 1910

Procesja w Sevenhill, 1910

Polacy zachowywali odrębne tradycje przekazywane im przez przodków, a związane ze świętami patronów Polski, zwyczajami bożonarodzeniowymi i wielkanocnymi oraz szczególnie Bożym Ciałem[52] i św. Stanisławem Kostką. Pierwszą uroczystą procesję na Boże Ciało odnotowały kroniki parafialne w Sevenhill już w 1864 roku, a więc przed przybyciem ks. Rogalskiego. Dzień poświęcony św. Stanisławowi obchodzono bardzo uroczyście, szczególnie w Hill River. Przygotowywano się do niego nowenną, po czym następował „odpust” w polskim wiejskim stylu, a wreszcie wielki festyn ludowy z tańcami, kramami i muzyką pod gołym niebem. Ks. Janus dowiedział się w 1954 roku od 99-letniej staruszki Marii Seipelt, która jako dziecko przybyła z parafii Zbąszyń, że ks. Rogalski podczas takich zabaw sam pilnował tańców i nie pozwalał tańczyć chłopcom z dziewczętami, tylko chłopak z chłopakiem, a dziewczyna z dziewczyną, a jak zadzwonili na nieszpory, każdy musiał iść na katechizm i do śpiewania. Po nieszporach, jak się ściemniło, wszyscy się rozchodzili albo do domów, albo do kolegium w Sevenhill[53].

Polacy pamiętali o świętach i rocznicach narodowych. Z okazji dwusetnej rocznicy zwycięstwa pod Wiedniem 9 września 1883 roku od-prawiono w Sevenhill uroczyste nabożeństwo z kazaniem, w Hill River zaś 13 września odprawił ks. Rogalski uroczystą mszę św. z kazaniem okolicznościowym, a chór wykonał oprócz śpiewów kościelnych specjalnie po angielsku ułożoną pieśń ku czci Jana III Sobieskiego.

Dom Stanisława Małychy w Peterborough, 1887

Dom Stanisława Małychy w Peterborough, 1887

Pamiątkami po owocnej pracy duszpasterskiej ks. Rogalskiego pozo-stały dwa srebrne kielichy zachowane w kościele w Sevenhill. Pierwszy z nich z napisem „Presented to the Reverend Father Rogalski by the Congregation of Manoora 1875” otrzymał misjonarz w marcu 1875 w Manoora, gdzie głosił misje. Drugi kielich otrzymał od Polaków z Hill River 24 sierpnia 1880 roku na 25-lecie swego kapłaństwa z polskim napisem wykonanym przez australijskiego rytownika, stąd niewolny od błędów. W kościele w Sevenhill można też oglądać trzy piękne haftowane ornaty ofiarowane swemu pasterzowi przez rodaków.

O pobożności Polaków świadczy również opis ks. Rogalskiego do-tyczący wizyty w 1883 roku biskupa Reynoldsa w Sevenhill, dokąd przybył ze swoim kapelanem dla odprawienia własnych dorocznych rekolekcji. Po jego mszy św. zaczynało się polskie nabożeństwo i nauka. Ksiądz biskup przypatrywał się Polakom, jak brali żywy udział w nabożeństwie do Matki Boskiej. Pewnego dnia oświadczył, że nazajutrz, w dzień św. Jadwigi, chce mieć mszę świętą w intencji Polaków, dla uproszenia zmiłowania Bożego dla prześladowanych Polaków pod zaborem pruskim i rosyjskim. Gdy się o tym dowiedzieli Polacy, przybyli bardzo licznie na mszę św. i wielu z rąk biskupa przyjęło Komunię świętą. Po skończeniu nauki wygłoszonej przez ks. Rogalskiego wszedł na ambonę i wygłosił po angielsku piękną przemowę do Polaków, która zrobiła na wszystkich wielkie wrażenie. Biskup wspomniał Jasną Górę i inne liczne sanktuaria z cudownymi obrazami Matki Bożej w Polsce. Mówił, jak Maryja wspierała w potrzebach nie tylko jednostki, ale ratowała cały naród polski, np. podczas wojen szwedzkich, gdy garstka jej czcicieli odparła od bram Częstochowy potężnego wroga. Wspomniał o batalii pod Wiedniem, gdzie czciciel Maryi Jan III z garstką rycerstwa odniósł niesłychane w dziejach zwycięstwo i wyswobodził chrześcijaństwo od tureckiej niewoli. „Wy przypominacie mi moją ojczyznę – mówił – biedną Irlandię, która podobnie jak Polska, ale dłużej jeszcze, dozna-wała i doznaje srogiego prześladowania”. Oświadczył też, że za miesiąc odwiedzi także osadę polską w Hill River i w kaplicy św. Stanisława Kostki będzie miał mszę św. w uroczystość tego świętego[54].

Rodzina Wymanów

Rodzina Wymanów

W 1887 roku kilku Polaków w imieniu całej misji polskiej wręczyło biskupowi w Adelaide adres, z wyrazem wdzięczności za jego życzliwość, a w szczególności za przysłaną statuę Serca Jezusowego do kaplicy polskiej w Sevenhill. Do tego adresu dołączyli jeszcze Polacy piękny medal Matki Boskiej Częstochowskiej i kilka medali odbitych na pamiątkę rocznicy oswobodzenia Wiednia. „Przyjął dostojnik bardzo mile te upominki, mówiąc, że je policzy między najmilsze pamiątki, a dobroci swojej dał nam nowy dowód, obiecując, że w zamian za to pragnie zrobić jakiś pobożny dar dla polskiej kaplicy w Hill River”.

Podobny opis dotyczy wizyty kardynała Francisa Patricka Morana w 1887 roku. Kardynał przybył do Adelaide, by włożyć paliusz arcybiskupowi Reynoldsowi, a przy tej okazji odwiedził też Sevenhill. Wiadomość ta lotem błyskawicy obiegła i poruszyła całą okolicę. Pieszo, konno i wozami spieszyli Polacy z najodleglejszych stron, by zobaczyć najwyższego biskupa Australii, a do tego kardynała. Toteż gdy zbliżył się on do granic parafii w towarzystwie kilku biskupów i licznego duchowieństwa, powitały go tłumy ludu i wiodły do kościoła triumfalnie. Nie zapomniano i o konnych banderiach. Wprowadzony do kościoła udzielił uroczystego błogosławieństwa. Nazajutrz o godzinie ósmej miał mszę św. Cały kościół był nabity, a Polacy byli najliczniej reprezentowani. Nie była to sama prosta ciekawość, ale szczere synowskie przywiązanie, z jakim Polacy nie potrafią się ukryć, bo nie byliby Polakami – pisał Rogalski. W czasie mszy świętej mnóstwo Polaków przystąpiło do Komunii świętej. Po mszy świętej zasiadł kardynał na przygotowanym sobie tronie, by usłyszeć adres od Polaków. Czytał go ks. Rogalski jako jedyny kapłan polski, mówił po polsku, a potem po angielsku. W końcu wręczył mowę na piśmie kardynałowi, który następnie przemówił i w pięknych słowach odmalował dziejową przeszłość Polaków, tak ściśle związaną z wiarą i Kościołem. Przypomniał zastępy polskich świętych, uczonych i bohaterów; wezwał też do ich naśladowania, a skończywszy kazanie, złożył na piśmie swoją mowę na ręce ks. Rogalskiego[55].

Wnuki Stanisława i Agnieszki Młodystachów

Wnuki Stanisława i Agnieszki Młodystachów

Ks. Rogalski utrzymywał stałe kontakty z krajem ojczystym i Polakami na emigracji. Razem z rodakami zbierał i przekazywał składki na rzecz dotkniętych rugami Polaków w zaborze pruskim, następnie w czasie panowania kulturkampfu – walki z Kościołem katolickim i polskością pod zaborem pruskim – katolicy australijscy, zarówno Niemcy, jak i Polacy, zbierali pieniądze na pomoc dla katolickich księży objętych represjami[56]. Główny komitet zbierał się w Richmond (Melbourne) w kościele św. Ignacego, a przewodniczył mu ks. Kranewitter. Podobnie interesował się ks. Rogalski losem Kościoła w Rosji, gdzie jego współbracia zakonni prowadzili tajne misje wśród unitów prześladowanych przez władze carskie na Podlasiu. Razem z Polakami wspomagał klasztor jezuitów w Starej Wsi, w którym sam rozpoczynał życie zakonne, a który spalił się w 1886 roku. Polonia australijska wraz z Irlandczykami poprzez składki wspierała budowę nowoczesnego Zakładu Naukowo-Wychowawczego jezuitów w Chyrowie. Do sponsorów należeli m.in.: Walenty Pawelski i jego żona Jadwiga z Hill River, którzy ofiarowali 10 funtów szterlingów, pan Piotr Connley, Irlandczyk z Lower Wakefield, który dał na razie jeden funt, ale obiecał jeszcze siedem funtów. Inni Polacy z Hill River, Sevenhill i Penwortham złożyli tymczasowo dwa funty, ale obiecali zebranie 30 lub 50 funtów. Podobnie postąpili Irlandczycy, licząc na wpisanie ich do księgi benefaktorów i wieczystych mszy świętych[57]. Ks. Rogalski zbierał i wysyłał do kraju okazy australijskiej fauny i flory dla muzeów przyrodniczych w konwiktach jezuickich w Tarnopolu i Chyrowie. W końcu w publikowanych listach w prasie galicyjskiej zaznajamiał czytelników z Australią, jej Polonią, a jego pośrednikiem w łączności z krajem był głównie redaktor „Misji Katolickich” ks. Józef Hołubowicz, a potem ks. Marcin Czermiński.

John Rucioch (ur. 1901), ostatni mówiący po polsku mieszkaniec Polish Hill River ze skrzynią rodzinną, ok. 1970

John Rucioch (ur. 1901), ostatni mówiący po polsku mieszkaniec Polish Hill River ze skrzynią rodzinną, ok. 1970

Polski misjonarz wywiadywał się też pilnie o innych rodakach, którzy osiedli w różnych stanach Australii. 29 kwietnia 1881 roku zapytywał, czy w Galicji wiadomo coś o pobycie na emigracji Jana Łubieńskiego i Stefana Czetwertyńskiego. Okazało się, że Stefan książe Swiatopełk Czetwertyński jako Mr. Jules Czetwertyński pracował w Hunters Hill jako nauczyciel konwiktorski matematyki i muzyki, ale bliższych informacji o nim nie posiadał[58].

[47] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 12 III 1892.
[48] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 16 V 1883.
[49] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 12 III 1892.
[50] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 29 IV 1881.
[51] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 15 XII 1888.
[52] Historyk jezuitów australijskich uważał pierwszą procesję na Boże Ciało w Sevenhill z  1864 roku za jedną z  ważnych dat prowincji australijskiej. Zob. D. Strong, The  Australian Dic tionary of Jesuit Biography, s. 6.
[53] J. J anus, O. Leon Rogalski, NW (Chicago), 1956, nr 20, s. 11.
[54] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 26 X 1883.
[55] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 24 V 1887.
[56] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 4 X 1879.
[57] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 26 XI 1886.
[58] List L. Rogalskiego, Sevenhill, 29 IV 1881.

——————

Fragment książki: Jezuici Polscy w Australii (Południowa Australia 1870-1906, Wiktoria 1950-2012), Ludwik Grzebień SJ przy współpracy Andrzeja Pawła Biesia SJ i Wiesława Słowika SJ, Wydawnictwo WAM, Kraków 2012, ss. 35-40.