Dobiega końca w Europie sezon piłkarski. W naszej ojczyźnie za nami finał Pucharu Polski, a przed nami ostatnie 4 kolejki rozgrywek ligowych. Pozwólcie mi więc państwo na podzielenie się z wami dość smutną refleksją na temat finałowego meczu tych najbardziej prestiżowych rozgrywek pucharowych w Polsce, rozgrywanych pod patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Zeszłoroczny finał Pucharu Polski, w którym udział wzięły drużyny Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa, nie został dobrze zapamiętany przez kibiców. Tysiące pustych miejsc na Stadionie Narodowym w Warszawie, na które nie wpuszczono kibiców Lecha Poznań i przepychanki policji z kibicami pod stadionem. I nie mówię tu o przysłowiowych „kibolach”, ale ze zwykłymi fanami piłki nożnej. To wszystko było niechlubnym tłem do bardzo dobrego meczu, w którym częstochowski Raków obronił puchar pokonując 3:1 poznańskiego Lecha.

W tym roku 2 maja do finałowego meczu o Puchar Polski ponownie dotarł Raków Częstochowa, ale tym razem naprzeciw Rakowian wybiegła jedenastka piłkarzy Legii Warszawa. I chyba to jest jedyną wartą zapamiętania informacją, bo tegoroczny finał na PGE Narodowym z pewnością nie był najlepszym widowiskiem w historii tych rozgrywek. W trakcie podstawowych 90 minut, a także dogrywki kibice nie ujrzeli bramek, a losy zwycięstwa rozstrzygnęła dopiero seria rzutów karnych. W niej skuteczniejsi byli legioniści, którzy wygrali 6-5 i sięgnęli po upragnione trofeum. Co ciekawe patrząc na sportowy poziom meczu, drużyną lepszą na boisku był Raków, który stworzył kilka100% okazji strzeleckich. Niestety żadnej nie wykorzystał i mogliśmy się tylko przekonać o prawdzie powiedzonka, że niewykorzystane sytuacje się w piłce nożnej zwykle mszczą. Stołeczna drużyna nie oddała przez cały mecz choćby jednego celnego strzału, jednak loteria, którą zawsze są rzuty karne okazała się szczęśliwa dla warszawskich Legionistów. Sportowym bohaterem meczu był bramkarz Legii, Kacper Tobiasz, który w regularnym i doliczonym czasie meczu, kilkukrotnie ratował swój klub przed przegraną, a w serii rzutów karnych obronił decydującą jedenastką, dając swojemu klubowi Puchar Polski.

Tegoroczne spotkanie finału Pucharu Polski zostanie zapamiętane jednak głównie ze względu na napiętą atmosferę na boisku oraz na ławkach rezerwowych obu ekip. Spięć nie brakowało już podczas meczu. Nieciekawej grze towarzyszyły brutalne faule, i mówiąc bez owijania w bawełnę, chamskie zachowania piłkarzy na boisku – tu ktoś kogoś nadepnął, tam kogoś szturchnął, a po drodze ktoś inny powiedział parę cierpkich słów. Nie było podziału na dobrych i złych – zawodnicy obu zespołów robili to samo.

Co ciekawe, w trakcie meczu największe emocje można było obserwować w boksach rezerwowych obydwóch drużyn. Trenerzy i ich asystenci głośno komentowali kontrowersyjne decyzje sędziego, a u rezerwowych zawodników buzowały emocje.

Skończył się mecz, a zaczęło się wielkie zamieszanie, które doprowadziło do skandalu i przekroczenia granic. Na nagraniach z kamer widać, jak zawodnik Legii odpycha zawodnika Rakowa i biegnie dalej w kierunku trybuny z zagorzałymi kibicami Legii. Dogania go inny piłkarz Rakowa i zostaje uderzony. Po chwili cios w twarz przyjmuje kolejny piłkarz Rakowa. Legionista uderza więc trzech piłkarzy Rakowa. Ale na nagraniach widać też, że wcześniej jeden z piłkarzy Rakowa próbował „podciąć” biegnącego zawodnika Legii. Trafił go, ale nie zdołał przewrócić. Za chwilę do wszystkiego wmieszały się sztaby szkoleniowe i zawodnicy obu drużyn.

Całym zajściem zajęła się już komisja dyscyplinarna PZPN i na pewno posypią się jakieś kary, ale czy o to kibicom piłki chodzi? Angielskie powiedzonko mówi, że rugby to gra chuliganów w którą grają dżentelmeni, a piłka nożna jest grą dżentelmenów, w którą grają chuligani. W Warszawie 2 maja, miało być piłkarskie święto, święto sportu. Niestety po tegorocznym Pucharze Polski pozostał nam wielki niesmak. Najsmutniejsze w tym jest to, że głównymi jego autorami byli ci, którzy mieli zapewnić nam to świętowanie. Za to przekonaliśmy się na własne oczy, że tego dnia na boisku grali zwykli chuligani. Po postu niektóre drużyny mają klasę, inne jej zwyczajnie nie mają.

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w Melbourne w dniu 06.05.2023 roku:

 

 

(fot. Hindrik Sijens / flickr.com / CC BY-NC-ND 2.0)