Historia pisana wierszem

Testament powstańca

Jeśli polegnę w bitwie walcząc z wrogiem,
za swą ojczyznę, swobodę i wiarę,
niech prawi ludzie usypią grobowiec,
a dzikie ptactwo zanuci litanię.

Gdy przed niebieskim tronem wreszcie stanę,
by absolutu bezkresy przemierzać,
szable skrzyżujcie nad polnym kurhanem,
tak jak przystało żegnając żołnierza.

Który o wolność kraju stawał mężnie,
w gronie rodaków rzucając się w boje,
przeciw tyranom wystąpił z orężem,
w ofierze życie poświęcając młode.

05.11.2021
Bogumił Liszewski

 

Powstanie styczniowe w okolicach Łodzi

Do powstania, które wybuchło w nocy z 22/23 stycznia 1863 roku, nazwanego przez historyków „Powstaniem styczniowym”, Polacy przygotowywali się od kilku lat. Przyczyn, które spowodowały przedwczesne rozpoczęcie insurekcji było kilka. Jedną z nich była tak zwana „branka”, czyli przymusowy pobór do rosyjskiego wojska. Wcześniej rekrutów powoływano na podstawie losowania, natomiast tym razem do carskiej armii wcielano wyłącznie młodzież podejrzaną o udział w ruchu konspiracyjnym. Branka prowadzona była brutalnymi metodami. Policja lub wojsko włamywało się w nocy do domów i zabierało wytypowane osoby siłą.

Młodzi Polacy postawieni przed perspektywą co najmniej kilkunastoletniej służby w carskiej armii, w której pobyt niewiele odbiegał od warunków więziennych, uciekali do lasów tworząc samorzutnie oddziały powstańcze. Fakt ten zmusiły władze konspiracyjne do przyśpieszonego ogłoszenia wybuchu powstania, chociaż przygotowania do niego nie były ukończone.

Zimowa pora nie sprzyjała tej decyzji, nie zgromadzono dostatecznej ilości broni i sprzętu wojskowego, nie było też na miejscu profesjonalnych dowódców mogących pokierować walkami. Zaskoczeni przebiegiem wydarzeń Rosjanie wycofali swoje wojska z mniejszych miejscowości, tworząc warowne obozy w miastach powiatowych. Dzięki temu powstańcy zyskali początkowo na prowincji nieco więcej swobody działania.

Szacuje się, że na wszystkich ziemiach dawnej Rzeczypospolitej okupowanych przez Rosję w walkach wzięło udział łącznie około dwustu tysięcy osób, wśród których byli robotnicy, rzemieślnicy, urzędnicy, księża, chłopi i szlachta. W konspiracyjnych strukturach cywilnych pracowało równie wielu Polaków. Stoczono ponad tysiąc dwieście bitew i potyczek, z czego najwięcej na terenie etnicznych ziem polskich i litewskich.

Kilkadziesiąt z nich miało miejsce w centralnej Polsce, m.in. w rejonie Łodzi, Łęczycy, Sieradza, Rawy Mazowieckiej i Piotrkowa Trybunalskiego. Brały w nich udział zarówno lokalne oddziały powstańcze, jak również te utworzone w innych rejonach kraju. W początkowej fazie powstania rosyjski garnizon  z Łodzi wycofany został do Łęczycy.

Już w 1862 roku powstał w Warszawie tajny Centralny Komitet Narodowy, który był zalążkiem powstańczego rządu. Po wybuchu walk przekształcił się on w Rząd Narodowy. Jeszcze przed powstaniem mianowano cywilnych naczelników województw, powiatów i miast. Naczelnikiem Łodzi został Ignacy Radziejowski, a nieco później funkcję tę objął fotograf Józef Zajączkowski. Stworzyli oni podziemną strukturę, z której rekrutowali się przyszli powstańcy. W każdym powiecie wyznaczono dowódców do tworzonych oddziałów, jednak do większości z nich nie zdołali oni dotrzeć na czas. Przyczyniło się to do szybkiego rozbicia obydwu oddziałów formowanych w okolicach Łodzi na przełomie stycznia i lutego 1863 roku.

W pierwszym łódzkim oddziale znalazły się osoby najbardziej zagrożone branką. Z kilkuset ochotników, głównie pracowników fizycznych i umysłowych z łódzkich fabryk, manufaktur i zakładów rzemieślniczych sformowano kompanię strzelców i kosynierów. Zbiórka odbyła się w podłódzkim lesie, a przysięgę pod istniejącym do dziś dębem o nazwie „Kosynier” odbierał jeden ze współtwórców tego oddziału, wikariusz łódzkiej parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny ksiądz Józef Czajkowski. Tutaj też nastąpiło wręczenie powstańcom przygotowanego przez łódzkie kobiety wojskowego sztandaru.

Kilkusetosobowa grupa wymaszerowała z Łodzi w kierunku Sieradza, celem przyłączenia się do oddziału majora Józefa Oxińskiego. Do celu dotarli zaledwie nieliczni, bowiem zostali rozproszeni przez wojsko rosyjskie z Sieradza. Większość powstańców zawróciła do Łodzi, przyłączając się do oddziału tworzonego przez Józefa Sawickiego, a dowodzonego przez cywilnego naczelnika powiatu łęczyckiego, pracownika łęczyckiego szpitala doktora Józefa Dworzaczka. Niestety nie posiadał on doświadczenia wojskowego.

Do pierwszej większej bitwy w ziemi łódzkiej doszło 24 lutego 1863 roku pod Dobrą, kilkanaście kilometrów na północy – wschód od Łodzi. Obozującą na skraju lasu kilkusetosobową grupę powstańców zaskoczył carski garnizon z Piotrkowa Trybunalskiego. Miejsce obozowiska zdradzili Rosjanom niemieccy koloniści z sąsiednich wsi. Oni też schwytali po bitwie ukrywającego się dowódcę i wydali go w ręce carskich żołnierzy.

Rozpoczęta koło południa batalia trwała kilka godzin. Powstańcy ponieśli klęskę, kilkudziesięciu z nich poległo, drugie tyle odniosło rany lub dostało się do niewoli. Część ratowała się ucieczką. W boju wyróżniły się walecznością cztery kobiety, wśród nich młoda dziedziczka spod Łodzi, uczestniczka konspiracji niepodległościowej Maria Piotrowiczowa. Odpierając rosyjskie ataki broniła do końca powstańczego sztandaru. Doktor Dworzaczek został skazany przez rosyjski sąd wojenny na karę śmierci, którą zamieniono mu na kilkanaście lat syberyjskiej katorgi. W 1866 roku wziął udział w nieudanym powstaniu zabajkalskim. Zmarł na zesłaniu dwa lata później. Poległych powstańców  pochowano na cmentarzu w Dobrej oraz na łódzkim Cmentarzu Starym.

W końcu sierpnia 1863 roku w pobliżu Łodzi znalazł się wielkopolski oddział dowodzony przez generała Edmunda Taczanowskiego, który stoczył krwawą potyczkę pod Sędziejowicami koło Łasku. Taczanowski był doświadczonym żołnierzem, bardzo umiejętnie dowodził podległym sobie oddziałem, za co został mianowany naczelnikiem wojskowym województwa kaliskiego. Wysłany na zwiady kilkudziesięcioosobowy oddział kozaków zapędził się w sam środek obozu powstańczego. Wywiązała się zaciekła walka, w trakcie której polegli wszyscy carscy żołnierze. Jednak polskie zwycięstwo zmobilizowało rosyjskie garnizony z Piotrkowa Trybunalskiego i Łasku, które wyruszyły w pościg.

Do kolejnej dużej bitwy w regionie łódzkim doszło 4 września 1863 roku pod Wolą Cyrusową, trzydzieści kilometrów na północny wschód od Łodzi. Po stronie rosyjskiej w starciu wzięły udział dwie roty piechoty i dwa szwadrony jazdy. Rosjanie dysponowali też dwoma armatami, które po ataku kosynierów zostały przez Polaków zdobyte. Siły powstańcze składały się z około tysiąca żołnierzy, strzelców, kosynierów i ułanów. Kwatera dowódców połączonych sił, majora Roberta Skowrońskiego, kapitana Stanisława Szumlańskiego oraz rotmistrza Konstantego Sokołowskiego mieściła się w budynku miejscowej plebani. Bitwa trwała kilka godzin i zakończyła się remisem. Obie strony wycofały się ze stratami, celem odpoczynku i przegrupowania.

Jednym z bohaterów tej walki był mieszkaniec podłowickiej wsi Jacochów, Wawrzyniec Rykała, który samodzielnie sformował partię kosynierów, składającą się z pochodzących z okolicznych miejscowości chłopów, rzemieślników, robotników oraz pracowników administracji pobliskiej cukrowni, w której sam pracował. Rykała wykazał się w bitwie wielkim męstwem oraz pogardą śmierci. Tuż za szwadronem jazdy, ze swoimi kosynierami, wziął udział w szarży na rosyjskie armaty. Niestety poległ na polu walki. Powstańcy, którzy podążyli za uciekającymi Rosjanami w głąb lasu zostali odparci i zmuszeni do powrotu na poprzednie pozycje.

Innym bohaterem tego boju był ochotnik z Francji pułkownik Ganier d’Abin, który dowodził połączonymi grupami kosynierów łęczyckich i łowickich. Francuz ten walczył wcześniej pod dowództwem generała Taczanowskiego.

Był dowódcą bardzo lubianym przez żołnierzy. Według legendy otrzymał od kosynierów łowickich i łęczyckich sukmany w kolorach regionalnych. Żeby nie urazić żadnej ze stron do walki przywdział czerwoną koszulę z białym krzyżem na piersiach, która była symbolem Garibaldczyków. Kosynierów prowadził do ataku z okrzykiem „Vive la Pologne”, Vive la France”. Powstańców wspierał też w bitwie kapelan oddziału ksiądz Józef Czajkowski.

Polegli w tej bitwie pochowani zostali na cmentarzu w Kołacinku. Obecnie w miejscu tym znajduje się pomnik, którego szczyt wieńczy zrywający się do lotu orzeł.

Major Skowroński próbując oderwać się od nieprzyjaciela wycofał się w kierunku zachodnim. Jednak tylne straże jego wojsk były bez przerwy nękane przez rosyjski pościg. Rozstrzygające starcie nastąpiło 10 września pod Dalikowem w powiecie poddębickim i ostatecznie zakończyło istnienie tego oddziału.

Rosjanie pragnący jak najszybciej stłumić bunt stosowali okrutne represje, zarówno wobec powstańców, jak również ludności cywilnej. Zemsta przybierała postać pogromów, w trakcie których ginęli niewinni ludzie, palono miasteczka i wsie. Taki los spotkał też Dalików, w którym większość domów zostało spalonych, a mieszkańcy wymordowani.

Sądy polowe skazywały schwytanych jeńców na syberyjską katorgę, wcielenie do rosyjskiego wojska lub śmierć przez powieszenie. Taki los spotkał m.in. mieszkańca podłódzkiego Ozorkowa, członka powstańczej Żandarmerii Wojskowej, niespełna dwudziestotrzyletniego Wawrzyńca  Jeziorskiego. Został schwytany przez Rosjan pod koniec 1863 roku i po krótkim procesie otrzymał wyrok śmierci przez powieszenie, który wykonano z początkiem lutego następnego roku na rynku w Ozorkowie. Dla zastraszenia mieszkańców egzekucja miała charakter publiczny, a ciało skazańca pochowano w anonimowym grobie. Scenę stracenia Wawrzyńca Jeziorowskiego uwieczniło na swoich płótnach dwóch regionalnych malarzy.

Choć insurekcja utopiona została we krwi powstańców i ludności cywilnej, pamięć o niej kultywowana jest do dzisiaj. W miejscach, w których pochowano powstańców oraz w miejscach walk postawiono obeliski, pomniki lub tablice pamiątkowe. Echa tego powstania nie milkną do dziś, a jego kolejne rocznice obchodzone są w Łodzi i podłódzkich miasteczkach.

Pasjonująca historia związana jest z oddziałem dowodzonym przez majora Skowrońskiego. Po trzydziestu latach od bitwy pod Dalikowem do parzęczewskiego proboszcza zgłosiła się para karczmarzy z leżącej nieopodal Parzęczewa wioski Nowa Jerozolima. W tajemnicy ujawnili mu, że dysponują skrzynią z pieniędzmi i kosztownościami należącymi niegdyś do oddziału majora Skowrońskiego. Było to trzy i pół tysiąca złotych rosyjskich rubli, złote i srebrne pierścionki, obrączki, naszyjniki oraz inne kosztowności. Uciekający przed rosyjskim pościgiem powstańcy ukryli skrzynię w przyzagrodowym gnojowisku, w którym natychmiast zatonęła.

Przed odjazdem zapowiedzieli właścicielom karczmy, że jeśli nikt nie zgłosi się po skrzynię, mogą jej zawartość rozdysponować w uczciwy sposób, według własnego uznania. Nie wiadomo, czy te słowa rzeczywiście wówczas padły, niemniej jednak pieniądze i kosztowności podarowane przez polskie społeczeństwo dla sprawy insurekcji zostały wykorzystane w bardzo szlachetnym celu.

Właściciele karczmy zdecydowali się powiadomić o posiadanym skarbie miejscowego proboszcza, którym był wówczas ksiądz Franciszek Marcinkowski. Zaufali mu, ponieważ był człowiekiem skromnym, uczciwym i bogobojnym.

Poza niewielką częścią pieniędzy, którą przeznaczyli na wykształcenie dwójki swoich adoptowanych dzieci, cały majątek ofiarowali na rzecz parzęczewskiej parafii.

Kościół położony wśród ubogich, rolniczych wiosek był bardzo zaniedbany i wymagał pilnego remontu. Dzięki powstańczemu skarbowi ksiądz Marcinkowski przeprowadził go z prawdziwym rozmachem, przekształcając podupadający, prowincjonalny kościółek w pięknie uposażone Sanktuarium Męki Pańskiej. Prace wykonywali renomowani rzemieślnicy, złotnicy i artyści, a rozmiary inwestycji były imponujące.

Dobudowano absydę, wieżę z figurami świętych, wymieniono dach, okna i drzwi, przebudowano chór, wymieniono zużytą posadzkę, ufundowano trzy bogato zdobione ołtarze, zakupiono dwa dębowe konfesjonały, kilkanaście obrazów religijnych oraz sprzęt liturgiczny. Kościół zmienił swój wygląd w takim stopniu, że potrzebna była jego ponowna konsekracja. Imponujący fresk w absydzie zatytułowany „Parzęczewska Golgota” wykonał Aleksander Przewalski, uczeń Jana Matejki.

W miejscu dawnej karczmy państwa Pawlaków stoi dziś „Grota wdzięczności” ufundowana za „łaskę i dar skarbu powstańczego”, którym została obdarzona miejscowa parafia. Centralną część kapliczki zajmuje figurka Matki Boskiej, a całość wieńczy krzyż.

Ewa i Bogumił Liszewscy

0. Dąb Kosynier

Trzystuletni dąb „Kosynier”, niemy świadek organizacji oddziałów powstańczych w podłódzkim lesie. Obecnie drzewo rośnie w parku im. A. Mickiewicza i znajduje się pod ochroną. Fot. z archiwum autorów.

2. Przymusowa branka do carskiego wojska

Branka, przymusowy pobór do rosyjskiego wojska polskiej patriotycznej młodzieży, który stał się bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania styczniowego 1863 roku. Obraz olejny Aleksego Matczaka. Fot. z archiwum autorów.

1. Powstaniec pojmany przez rosyjskich żołnierzy

Powstaniec pojmany przez rosyjskie wojsko. Obraz olejny Aleksego Matczaka. Fot. z archiwum autorów.

3. Pomnik w Kołacinku

Pomnik powstańców styczniowych poległych w bitwie pod Wolą Cyrusową w Kołacinku. Fot. z archiwum autorów.

4. Powstańczy skarb

Powstańczy skarb. Obraz olejny Aleksego Matczaka. Fot. z archiwum autorów.

 

Tekst ukazał się w Radiu 3ZZZ w dniu 08.01.2022 roku:

 

 

Obraz główny: Polonia Bitwa, Cykl „Polonia”, IV. Bitwa by Artur Grottger, 1863, source: pinakoteka, permission: PD-ART. Pozwolenie publikacji na zasadach Wikimedia Commons.